czasem znowu...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
I znowu upłynął czas, aż wreszcie Robin raz jeszcze zapytał młodego Dawida, co słychać za murem, a Dawid rzekł:— Słyszę kukułkę i widzę, jak wiatr...
»
Za powrotem chciała ostro wołać na Jagnę, ale Jaguś usnęła, równy, cichy oddech szedł od łóżka, a ją znowu chwyciły wątpliwości różne i żale, i jak te...
»
- Znowu mrówki!Potem mówił o pracy, o porządku rzeczy, którego nie woli no zakłócać...
»
- Znowu pan wychodzi, panie Garrett?- Nocna praca nie została jeszcze wykonana...
»
- Znowu widzisz rzeczy, nieprawdaż? - spytała Amyr­lin...
»
Daj już spokój, Ziemkiewicz, nie przeżywaj tego znowu, bo ci zaszkodzi...
»
„Widziałem wczoraj znowu jakiś film romantyczny...
»
- Odpokutowałem swój dzień, jutro ty znowu leżysz...
»
Wydarzenia potoczyły się znowu z szybkością lawiny...
»
Całe nieporozumienie polega na tym, że przyzwyczailiśmy się kojarzyć bogactwo z pieniędzmi, czasem z majątkiem, a z Naturą czy Bogiem, to już prawie wcale nie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

.. A wiesz, że byłby z ciebie wcale dobry senator rzymski?...
Cezar źle zrobił, że nie zatrzymał nas przy sobie. Nie bylibyśmy przecie pozwolili zaszty-
letować go tym patrycjuszom rzymskim, którzy pierzchali przed nami na polach bitew!...
Gdym w pewien czas po powrocie do domu dowiedział się o zabójstwie Cezara, doświad-
czyłem na tę wieść jakiegoś pomieszanego, szczególniejszego uczucia. Naturalnie, nie mo-
głem mu zapomnieć całego zła i krzywd, które nam wyrządził, jego okrucieństw w Armoryce,
Avaricum, Alezji, Uxellodunum, jego barbarzyństwa względem syna Celtila, względem
Luktera Kadurka i tylu, tylu innych dzielnych. Lecz kto walczy kilka lat pod rozkazami wo-
dza, ten musi się przywiązać choć trochę do niego, a zwłaszcza gdy ten wódz zawsze prowa-
dzi do zwycięstwa.
Dwie też są dla mnie pamiętne rocznice, dwa dni w roku, w które bywam smutny: pierw-
szy z nich to dzień, kiedy Wercyngetoryks złożył swój miecz u stóp zwycięzcy, drugi – kiedy
Cezar został zakłuty. Czyżby było dwóch ludzi we mnie?... Czy może bliski jestem zostać z
Gala Rzymianinem, jak się to już niemal stało z Galami na południu?... Och, nie! Nie!... Gdy
się zastanawiam głębiej nad swymi uczuciami, przychodzę do wniosku, że, być może, nie
zachodzi nawet tak znów wielka sprzeczność w tym, że żywię cześć dla obu mych dawnych
wodzów. Mam nie tylko wiele szacunku i podziwu dla geniuszu wojennego Cezara, ponadto
wdzięczny mu jestem, iż prowadząc nasze wojsko galijskie po pełnych sławy drogach przod-
ków naszych, wskazał nam także drogę do sławy w przyszłości. Jaka będzie ta przyszłość?
Nie wiem. Ale Rzym sam wziął na się zadanie połączenia wszystkich naszych odosobnionych
dotychczas plemion galijskich pod jarzmem jednej władzy zwierzchniczej; zmusił nas zapo-
mnieć w niedoli ogólnej nasze odwieczne współzawodnictwa i waśnie, kładąc koniec temu
rozdziałowi pomiędzy nami, który był przyczyną naszej słabości, a jego zwycięstw; w końcu
zaś uzbroił nas przeciwko sobie w umiejętność sztuki wojennej. Toteż nasze ciężkie doświad-
czenia mogą stanowić posiew przyszłości, nie przewidywanej przez Rzym i Cezara, gdyż
bóstwo czuwające nad losami Galii przewyższa ich swą mądrością. Przeczuwam, że przyjdzie
dla synów Teutatesa świetna chwila odwetu. I kto wie, czy kto z naszych prawnuków nie
odziedziczy nawet tego panowania nad światem, które Rzym chce dzierżyć na swą wyłączną
własność. Powiecie może, że to są niedorzeczne marzenia? Bogowie widzą dalej niźli śmier-
163
telnicy. Rozumiecie więc, dlaczego moja nienawiść do Cezara, którą żywiłem dawniej, zła-
godniała obecnie – i to tak znacznie.
Lecz nieszczęsny syn Celtila, tak przedziwnie szlachetny, taki światły, tak mężny?... Ach!
Tego kocham bez zastrzeżeń, podziwiam i wielbię bez miary i cześć dla niego zlewa się w
mym sercu w jedno prawie z czcią bogini Ojczyzny!... On był moim pierwszym najukochań-
szym, najbardziej przeze mnie szanowanym wodzem ze wszystkich, których miewałem póź-
niej nad sobą, i – przysięgam na Kamula! – pozostałem mu wiernym nawet w swych walkach
pod znakami Cezara!.... Zapewne, słodkie to jest sercu wojownika przebiegać w zwycięskim
pochodzie dalekie krainy, widzieć pierzchające przed sobą w popłochu szeregi Wojska rzym-
skiego, tłumy barbarzyńskich sprzymierzeńców, królów Azji i Afryki, unoszonych w galopie
przez oszalałe ze strachu wspaniałe rumaki. Lecz nic nie dorówna rozkoszy narażania co-
dziennie życia w najbardziej nierównej walce, znoszenia głodu i chłodu, gdy się to wszystko
czyni dla obrony kraju, który widział nasz pierwszy uśmiech i strzeże grobów przodków na-
szych. Dla tej to tylko ziemi rodzinnej, tej świętej ziemi płodnej w żniwa i dzielne serca, dla
tych łąk, lasów i pól naszych, gdzie spośród złotych fal zboża, które nas karmią, wyglądają
wdzięczne główki bławatków – zaprawdę pięknie jest umrzeć lub zwyciężyć!...
O roku przeklęty i błogosławiony! Roku o zimie surowej i burzliwym lecie, w którym
przeżyliśmy wszystkie radości i nadzieje zwycięstwa oraz wszystkie męki konania! Roku
Gergowii i Alezji! Jeśli pomiędzy wszystkimi latami mego długiego żywota jest taki rok, któ-
ry chciałbym przeżyć raz jeszcze, to z pewnością byłby ten właśnie!... Nie tylko nie żałuję,
żem zniósł w nim tyle ciężkich przejść, cierpień i rozpaczy, lecz gdyby nawet stał się dla
mnie ostatnim, uważałbym, iż zszedłem ze świata syt życia. Tak, zostaliśmy pokonani. Ale
prawo może być po jednej stronie, a powodzenie po drugiej. Rzymianie mogli się później
przekonać o tym na podstawie własnego doświadczenia. Nie żałujcie więc tego roku, dzieci
moje, jak to czynią niektórzy fałszywi mędrkowie dni dzisiejszych pod pozorem, że ponieśli-
śmy wówczas straty nadmierne i nie usprawiedliwione rozsądkiem. Czyż godność człowieka

Powered by MyScript