Estera kłóciła się z Gregorym o jego brata. – Chciała, żeby się z nim spotkał. Był chory ze strachu, żeby nikomu nie mówiła o chasydach, nikomu. Powiedział, że to sprawa życia i śmierci. Chciał ją zastraszyć. Znam go. Wiem, kiedy jest słaby, kiedy nie myśli jasno, kiedy jest zbity z tropu, a kiedy wściekły i zdesperowany. – Ja też to widziałem – rzekłem. – Przez chwilę. – Wtedy taki był. „Nie, nie, nie, nie spotkałaś żadnego brata, nie mam brata!”. Potem naskoczył na mnie i rozpaczliwie żądał w jidysz, żebym wyjaśniła Esterze, jak to chasydzi nie życzą sobie, by ich z nim kojarzono. Ale przez tę sprawę wpadł we wściekłość. Estera nie mówi w jidysz. Weszła do pokoju i pamiętam, że odwrócił się i powiedział: „Nigdy ci nie wybaczę, jeśli powiesz komukolwiek o Natanie!”. Była bardzo zdziwiona. Wzięłam ją na bok i starałam się wyjaśnić, że orotodoksyjni Żydzi nie lubią Żydów takich jak my, którzy nie modlą się codziennie i nie przestrzegają praw Talmudu. Słuchała, ale widziałam, że tego nie pojmuje. Powiedziała: „Ale Natan mówił, że kocha Gregory’ego. Mówił, że chciałby go spotkać. Mówił, że od czasu do czasu stara się dzwonić do niego, ale on nie podchodzi”. Myślałam, że Gregory oszaleje. „Nie chcę tego więcej słuchać – powiedział. – Jeśli dałaś mu mój prywatny numer, powiedz mi! Ci ludzie mnie krzywdzą. Odszedłem od nich, kiedy byłem chłopcem. Oni mnie krzywdzą. Stworzyłem własny Kościół, własne plemię, własną drogę. Sam jestem Mesjaszem”. Starałam się go uspokoić. Mówiłam: „Gregory, proszę, nie jesteśmy w studiu telewizyjnym. Usiądź. Uspokój się”. Potem Estera zażądała wyjaśnienia, dlaczego Gregory był tak dobry dla Natana i zabrał go do szpitala. Powiedziała, że Natan zdradził jej całą historię swojego pobytu w szpitalu – jak Gregory umieścił go w nim pod własnym nazwiskiem, jak zapłacił wszystkie rachunki – Natan dostał prywatny pokój – i jak Gregory nie chciał martwić rabina ani żony Natana i zajął się wszystkim. Powiedziała: „Natan twierdził, że byłeś bardzo hojny”. Przysięgam, myślałam, że Gregory oszaleje. Zaczęłam rozumieć, jak skomplikowana jest to sprawa. Gregory walczył o coś więcej niż rozgłos. W gruncie rzeczy wydawało się całkiem oczywiste, że związki z chasydami umocniłyby jego pozycję religijną... rozumiesz? – Tak, rozumiem. Egzotyczne i czyste korzenie wielkiego przywódcy. – Właśnie. Więc usiadłam i zaczęłam pytać. Dlaczego Natan poszedł do szpitala? A Estera powiedziała, że tak radził Gregory. Gregory powiedział Natanowi, że obaj mogą być nosicielami jakiejś wady dziedzicznej, i wiedział, że rebe nigdy się na to nie zgodzi, więc skłonił Natana, by zrobił sobie badania pod jego nazwiskiem. Dla Natana było to niczym sen, piękny szpitalny pokój, koszerne jedzenie, wszystko zgodnie z regułami, a ludzie brali go za Gregory’ego. Uważał, że to zabawne. Oczywiście nie miał tej choroby dziedzicznej, czymkolwiek miała ona być. Boże, co on... – Ach, rozumiem – powiedziałem. – Co z tego wynika? – Mów mi dalej o Nalanie i Esterze – rzekłem. – Co jeszcze jest ci wiadome? – O, tamtej nocy kłóciliśmy się godzinami. Wreszcie zgodziła się, że nikomu nie powie i że nie będzie się starała pogodzić obu rodzin, ale że będzie od czasu do czasu widywać się z Natanem i przekazywać mu pozdrowienia od Gregory’ego. Gregory zaczął płakać z ulgi. Gregory potrafi płakać na zawołanie i przed kamerami. Zaczął mówić, że straciłby posłuch wśród swoich ludzi. Świątynia jest dla niego wszystkim, jest sensem jego życia. Kiedy zaczął gadać, ja i Estera tylko wznosiłyśmy oczy do nieba. Wiedziałyśmy, że nauki Świątyni opracował komputerowo. Wprowadził do komputera dane na temat innych sekt, to wszystko, co daje ich wyznawcom największą ulgę i pocieszenie, a potem otrzymał spis najbardziej odpowiednich przykazań. Inne aspekty Świątyni zostały stworzone w ten sam sposób, poprzez tajemne obserwacje i kompilację najbardziej pociągających stron innych religii. Ja i Estera uznałyśmy to za żart. Ale tamtej nocy Gregory nie przestawał płakać. To było całe jego życie. Bóg kierował nim i jego komputerem. Poszłam spać. Przez dwa dni Estera i Gregory nie odzywali się do siebie. Nie było w tym nic dziwnego. Potrafili skakać sobie do oczu z powodu jakichś politycznych drobiazgów. Tak właśnie na siebie reagowali. – A potem? – Dwa dni później Gregory obudził mnie o czwartej rano. Znowu wpadł w ten swój szał. Powiedział: „Weź telefon, porozmawiaj z nim, sama go posłuchaj”. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
|