-Prowadzi pan? - spytałem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Seniora Eulalia, seniorita Alma, chodźcie tu i zobaczcie, kogo prowadzę! – zawołał ran- czero donośnym głosem, zwracając się do głównego...
»
Częstotliwość przeprowadzania badań marketingowychBadania ciągłe (stałe)Badania ciągłe (stałe) są prowadzone systematycznie...
»
– Na pewno wiesz – sprzeciwił się Andy; rozmowę tę prowadzili pod koniec maja lub na początku czerwca, mniej wiecej w tym czasie, gdy zamknięto na głucho...
»
r265W przyjętej przez Rząd „Strategii finansów publicznych i rozwoju gospodarczego Polska 2000-2010” stwierdzono, że prowadzona polityka gospodarcza ma...
»
dzenie: mogą być one bodźcami pocho-prowadzi do pojawienia się przekonaniadzącymi z zewnątrz, albo teŜ mogą too niskich kompetencjach, a to z kolei...
»
Dalszymi czsto wymienianymi, egoistycznymi motywami byy, wedug prowadzcych TW: udzielanie pomocy formalnej i nieformalnej, a wic lepsza pozycja w toczcym si...
»
Przyczepa była pusta, a ślady stóp prowadziły z obozowiska w różnych kierunkach, toteż po chwili zastanowienia Boone wspiął się na pagórek leżący na zachód...
»
Roger Wolcott Sperry, prowadził pionierskie badania dotyczące funkcjonowania ludzkiego mózgu, za co w roku 1981, wraz z Davi- dem Hunterem Hubelem i...
»
Potem przybył Kurik z ludźmi Delady i najemnicy wycofali się, broniąc korytarza prowadzącego do wylotu akweduktu, którym uciekł Martel z Anniasem...
»
Ulam i von Neumann pracowali w Los Alamos National Laboratory, gdzie prowadzono badania nad bombą atomową w ramach projektu Manhattan...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


-
Słucham?
-
Samochód. Lubię słuchać o autach.
-
Nie, jeżdżę na rowerze.
Jakżeby inaczej.
Złożył ręce na kolanach, przybrał empatyczny wyraz twarzy i spytał:
-
Czy coś pana gnębi?
-
Niech pan zgadnie.
-
Dobrze jest się tym z kimś podzielić.
-
Nie tak głośno, ojcze. Takie gadanie może wywołać zamieszki.
Wstał, spełniwszy swój obowiązek.
-
Jest pan interesującym człowiekiem. Czy mogę jeszcze kiedyś pana odwiedzić?
Położyłem się z powrotem na pryczy i odparłem:
-
Moje drzwi zawsze stoją otworem.
Oczywiście nigdy więcej się nie zjawił.
Następnego ranka słuchałem stacji Capitol, gdy zadzwonił telefon. Podniosłem słuchawkę.
-
Tak?
-
Mitch? Tu Sarah.
-
A, cześć. Załatwiłaś sobie materiał na artykuł?
-
Nie, ale być może załatwię ci pracę.
-
Dzięki.
-
Na razie mi jeszcze nie dziękuj. Mam ciotkę w dzielnicy Hol and Park. Mieszka w wielkim
domu, który wymaga pilnych napraw. Sęk w tym, że to trudna kobieta i już żadni robotnicy nie chcą
u niej pracować. A wierz mi, były ich całe zastępy.
-
Dlaczego ze mną miałoby być inaczej?
Nastąpiła długa pauza.
-
No cóż, wybaczy wszystko mężczyźnie, który jest przystojny.
-
Aha.
-
Chcesz spróbować? Świetnie płaci.
-
Jasne, czemu nie.
-
Mieszka w Elms, nie sposób przeoczyć, zaraz na początku Hol and Park, rezydencja z
imponującym podjazdem.
-
Znajdę.
-
Nie wątpię. Znasz się na teatrze?
-
Ani trochę.
-
Wobec tego nie zetknąłeś się pewnie z Lil ian Palmer?
-
Nigdy o niej nie słyszałem.
-
To pewnie bez znaczenia. W każdym razie to właśnie ona, moja ciotka.
-
Cieszę się, że ją poznam.
-
Nie bądź tego taki pewien. Cóż, powodzenia.
Postanowiłem spróbować, czując, że mogę być na fali.
-
Słuchaj, Saro, może wybrałabyś się ze mną na drinka?
-
Nie sądzę. Nie jestem w tym pakiecie.
Odwiesiła słuchawkę.
To tyle, jeśli chodzi o bycie na fali.
Nie miałem sprzętu do roboty, ale uznałem, że coś sobie skombinuję, jak dostanę tę pracę. Znałem
mnóstwo kowbojów, od których mogłem pożyczyć niemal wszystko.
Najpierw pójdę obejrzeć sobie to miejsce, zobaczę, czego mi trzeba. Skoro mam być złotą rączką,
najbardziej odpowiednie wydają się zwykłe ciuchy. Bluza sportowa i dżinsy będą w sam raz.
Idąc do metra, myślałem: Mam dom, ubrania, propozycje pracy, a wyszedłem zaledwie
dwadzieścia cztery godziny temu.
Ci więźniowie nie mieli racji: życie na wolności to pestka.
Anonimowi Alkoholicy odwołują się do Siły Wyższej. Na ulicach mieszkają bezdomni. Wspólny
mianownik to alkohol. Alkoholicy muszą się powstrzymywać od picia, żeby przetrwać. Bezdomnym
picie zapewnia przetrwanie.
Nie wiem, dlaczego przyszło mi to do głowy. Błądzenie myślami to scheda po więzieniu.
W każdym razie, zanim się obejrzałem, byłem w okolicach Hol and Park. Wysiadłem z metra przy
Notting Hil i dalej poszedłem pieszo. Od razu znalazłem Elms. Jak wspomniała Sarah, przed
domem był ogromny podjazd. Idąc nim, spoglądałem na szeregi rosnących po bokach drzew.
Nagle ujrzałem dom i aż mruknąłem z podziwu. To była rezydencja, inne określenie tam nie
pasowało.
Dom krzyczał
BOGACTWO.
Podszedłem do solidnych dębowych drzwi. Z bliska dom wyglądał na podupadły, a nawet nędzny.
Wymagał dużego nakładu pracy. Podniosłem ciężką kołatkę i zastukałem.
Drzwi się otworzyły. Stanął w nich kamerdyner w liberi . Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Sądziłem, że wszyscy kamerdynerzy przenieśli się do Kaliforni , seriali komediowych albo do tych
obu naraz. Był niski, mocnej budowy. Przypominał Oddjoba z Bonda. Byłem tak zaskoczony, że aż
mnie zatkało.
-
Słucham - powiedział.
Przedstawiłem się i wspomniałem o Sarah, spodziewając się, że zostanę wykopany.
-
Pani oczekuje pana. Proszę za mną - oznajmił.
Poszedłem za nim. Znaleźliśmy się w wielkim holu. Zabrałby mój płaszcz, gdybym go miał.
Wprowadził mnie do salonu i powiedział:
-
Pani zjawi się-wkrótce.
Potem się odwalił.
Pokój był ogromny, z meblami w stylu regencji. Wiem to, bo wyglądały, jakby nikt nigdy na nich nie
siedział. Wszędzie stały fotografie w ramkach przedstawiające ja-
kąś blondynkę. Wyglądała jak niefrasobliwa Lauren Bacal , tylko bardziej ostra. Wielki portret nad
kominkiem. Znów ta blondynka. Na ścianach wisiały oprawione w ramki plakaty z LILLIAN

Powered by MyScript