Teraz iest myśleć czas o sobie...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Lud rozmawiał głośno, nawoływał się, śpiewał, chwilami wybuchał śmiechem nad jakimś dowcipnym słowem, które przesyłano sobie z rzędu do rzędu, i...
»
RozdziaĹ‚ wrzeĹ›niowy We wrzeĹ›niu Stara Dama wyznaĹ‚a samej sobie, ĹĽe minione lato byĹ‚o dziwnie szczęśliwe, a niedziele i te sobotnie popoĹ‚udnia...
»
Trudno było pojąć opowieść na wpół szalonego ślepca, lecz kiedy Guthwulf mówił, Simon wyobraził sobie, jak hrabia wędruje tunelami, kuszony przez coś, co...
»
DziesiÄ™cioletnie bliĹĽniaczki ze ZĹ‚otego Brzegu stanowiĹ‚y caĹ‚kowite przeciwieĹ„stwo tego, jak ludzie wyobraĹĽajÄ… sobie bliĹşniacze siostry — byĹ‚y do...
»
czeń, by wyrobić sobie negatywne wrażenie na jego temat;doszlibyśmy do wniosku, że w sieci, owszem, istnieje życie,lecz jest ono okropne, brutalne i pełne...
»
Agnes poczuła ulgę: Laura zapewne nie umiała wyobrazić sobie niczego konkretnego jako “czegoś”, lecz jej gest nie pozostawiał cienia wątpliwości: to...
»
Jak ptaki rozprawiające świegotem o poranku o przygodach nocy, tak one po przejściu kalifa, na którego ślady rzucano zaraz kwiaty i miał bursztynowy, mówiły sobie...
»
84Grecy i Rzymianie znali dobrze inne liczne odmiany kwarcu, lecz nie zdawali sobie sprawy, że są one wszystkie tą samą substancją mineralną...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Bierz ieno chłopców, szaley z niemi,
Bierz pilno, by pirszego z brzegu;
Bo starzy są tu, na tey ziemi,
Iak grosz, co wyszedł iuż z obiegu.
Y ty, szewczycho Wilhelmino,
W tańcu wszelakim dobrze szczwana,
Też ty, rzeźniczko Katarzyno,
Nie chciey obrażać Stwórcy Pana;
Toć wszytkie, wszytkie, iakże wcześnie
Starość powoła do szeregu!
Tak lube iako zgniłe trześnie
Lub grosz, co wyszedł iuż z obiegu...
Ioaśko, ty tam, młynarzowa,
Omotać się iednemu nie day;
Ty, Zośka, coś iak orzech zdrowa,
Gdzie możesz, krasę swoią przeday;
Minie uroda, gładkość luba
Stopi się w kształt brudnego śniegu;
303
Tyle wam będzie wasza chluba,
Co grosz wypadły iuż z obiegu.
PRZESŁANIE
„Patrzcie, dziewczęta; łatam kiecki,
Łzy roniąc przy każdziutkim ściegu,
Iż mnie ostawił los zdradziecki,
Iak grosz, co wyszedł iuż z obiegu."
304
LVII
Tak oto, do posłuszney młodzi,
Wczoraysza dziewka mądrze gada;
Na złe czy dobre im to schodzi,
Wiernie spisuię, iak powiada,
Ręką Fremina, co prowadzi
Me pióro, pałka roztrzepana...
Niechay go czort, ieśli mnie zdradzi,
Toć wedle sługi sądzą pana.
LVIII
Owo, kto ima się kochania,
Tenci ku pewney bieży stracie...
Nieieden, słyszę, mi przygarną
To słowo, mówiąc: „Hola, bracie,
Gdy od miłości precz cię żenię
Pań tych hultaystwo zbyt nieznośne.
Szaleństwem takie iest zwątpienie.
Wszakci są nierządnice głośne.
LIX
Ieśli kochaią za grosz miły,
My ie kochamy tylko w naiem;
Łupią nas, ile maią siły,
Y wdzięcznem sercem świadczą wzaiem.
305
Z tych każda ieno korzyść goni;
Lecz zacny człek, pomagay Boże,
Ku zacnym damom serce kłoni
Y szuka szczęścia w tym honorze."
LX
Rad słucham, co mi tu świadczycie,
Lecz mędrszy z tego bydź nie umiem;
Ot, wedle tego, co mówicie,
Ieżeli dobrze was rozumiem,
Trzeba miłować godne panie.
Iakże, skąd wiem ia, czy te gniotki,
Które dziś wszytkim tak są tanie,
Takoż nie strzegły kiedyś cnotki?
LXI
Tak, żyły w cnocie y porządku,
Bez skazy y niiakiey zmazy;
Ba, cóż, toć prawda, iż z początku
Każda z tych panien, bez obrazy,
Wzięła se, zanim się skurwiła,
Ta klerka, owa żaczka, mnicha;
Tak ie potrzeba przynagliła;
Nie uśpić w kieckach złego licha!
LXII
Tak wzięły, co pisane komu,
Którey ta przypadł kto do gustu;
Miłować ięły po kryiomu,
Inszy człek nie miał tam dopustu.
306
Lecz cóż, niedługo onych statków:
Nieiedna z tego miłowania
W insze się puszcza y pośladków
Nikomu w końcu iuż nie wzbrania.
LXIII
Co ie pcha k'temu? Nie chcąc części
Samiczey kalać, tako mniemam,
Że taki snadź iuż los niewieści;
Inszego sądu o tem nie mam;
Ba, powiedaią mądrzy ludzie
Y dobrze sprawę tę znaięcy,
Iż sześciu chwatów, w krzepkim trudzie,
Niż trzech urobi pono więcey.
LXIV
Podawać piłkę - rzecz to gaszą,
A żeńska - chwytać ią do siatki;
Ot, cała słuszność, nasza, wasza,
Takie miłości są zagadki;
Wiary w tych igrach ty nie pytay,
Choćby sto razy ją poprzysiąc,
Y stówko stare pilnie czytay:
„Za iedną rozkosz bólów tysiąc."
307
PODWÓYNA BALLADA W TYMŻE SAMYM PRZEDMIOCIE
Miłuycie tedy, ile chcecie,
Weselcie się y trząście zdrowo,
Gdzie potrza, y tak dopłyniecie,
Nie ma ta nad czem robić głową.
Miłości dur ogłupia ludzi,
Salomon przez nią wszedł w pogany;
Naymędrszy boday się spaskudzi...
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
Orfeusz, wdzięczny mistrz na fletni,
Chcąc folgę dać miłosney męce,
Omal nie zginął co naszpetniey
W Cerbera srogiey psiey paszczęce;
A Narcyz, młodzian pięknolicy,
W studni głębokiey pogrzebany,
Przepadł dla iakieyś krasawicy...
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
Sardana, xiążę niezbyt słabe,
Co Kretę wyspę zawoiował,
Rad był się przeinaczyć w babę,
Iżby wśród dziewcząt dokazował;
Król Dawid, prorok w świecie rzadki,
Boiaźni bożey zzuł kaydany
308
Widząc gładziuchne dwa pośladki..
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
Ammon, udaiąc słabość ostrą,
Gdy go z litości hołubiła,
Sprosności czynił z Tamar, siostrą,
Aż się dlań szpetnie przykurwiła;
Herod, za tańce y figielki,
Przez tanecznicę ubłagany,
Ianowi zrobił despekt wielki...
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
O sobie biednym też rzec muszę:
Zbito mnie, niby w rzece płótno,
Na goło, drągiem... Na mą duszę,
Tę kaźń któż ziednał mi okrutną,
Ieśli nie Kasia czarnooka?
Wzięły po grzbiecie y kompany,
Ciurkiem płynęła tam posoka...
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
Lecz iżby przez to żaczek młody
Dzierlatki młode miał ostawić,
Nie, chociaby go, łbem do wody,
Iak czarownika miano spławić,
Słodsze mu niż zbawienie własne!
Ba, wierzy im li obłąkany:
Czarne brwi mają czy też jasne...
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
309
LXV
Gdyby ta, którey'm niegdy służył
Z wiernego serca, szczerey woley,
Przez którą'm tyle męki użył
Y wycirpiałem moc złey doley,
Gdyby mi zrazu rzekła szczerze,
Co mniema (ani słychu o tem!),
Ha, byłbych może te więcierze
Przedarł y nie lazł iuż z powrotem.
LXVI
Co bądź iey ieno kładłem w uszy,
Zawżdy powolnie mnie słuchała –
Zgodę czy pośmiech maiąc w duszy –
Co więcey, nieraz mnie cirpiała,
Iżbych się przywarł do niey ciasno
Y w ślepka patrzał promieniste,
Y prawił swoie... Wiem dziś iasno,
Że to szalbierstwo było czyste.
LXVII
Wszytko umiała przeinaczyć;
Mamiła mnie, niby przez czary;
Zanim człek zdołał się obaczyć,
Z mąki zrobiła popiół szary;
310
Na żużel rzekła, że to ziarno,
Na czapkę, że to hełm błyszczący,
Y tak zwodziła mową marną,
Zwodniczem słowem rzucaiący...
LXVIII
Na niebo, że to misa z cyny,
Na obłok, że cielęca skóra,
Na ranek, że to wieczór siny,
Na głąb kapusty, że to góra;
Na stary fuzel, że moszcz młody,
Na świnie, że to młyn powietrzny,
Na powróz, że to włosek z brody,
Na mnicha, że to rycerz grzeczny...
LXIX
Tak moie oto miłowanie
Odmienne było y zdradliwe;
Nikt tu się ponoś nie ostanie,
By zwinny był iak śrybło żywe;
Każdy, ścirpiawszy kaźń nieznośną,

Powered by MyScript