X
 

     W ciągu kilku następnych sesji Cletus pracował wraz z całą grupą nad tym, by wszyscy potrafili osiągnąć uczucie unosze­nia się, nie zapadając przy tym w sen...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Mimo tych problemów oraz mimo braku zgodności między własno­ściami cząstek przewidywanych w teoriach supergrawitacji a własnościami cząstek...
»
TPC /IC:\KATALOG PROGRAM /$A+/$B+i odpowiadaTPC -IC:\KATALOG PROGRAM -$A+ -$B+***; * Mo�emy tak�e przy wypisywaniu opcji u�y� zapisu skr�conego, kt* *t...
»
2) przy omijaniu zachowa� bezpieczny odst�p od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszy� pr�dko��; omijanie pojazdu...
»
zanosi³o siê na to, ¿e wp³yw jego stanie siê powszech­nym; ale Bóg wypuœci³ ze swego oœrodka b³yskawicê mocy, b³yskawicê gniewu potê¿niejsz¹ od...
»
Wyjątek z tajnych instrukcji Wysokiej Wenty17„Papież, jaki by nie był, nie zbliży się nigdy do tajnych stowa­rzyszeń; to tajne stowarzyszenia powinny...
»
Durnik spojrzał na postrzępione kontury kilu o powierz­chni dwóch stóp kwadratowych, które tarły ściany, gdy rufa okrętu kołysała się leniwie na...
»
Z drugiej strony - albo raczej właśnie z powodu te­go kompletnego braku uczuć - madame Gaillard miała bezlitosny zmysł porządku i sprawiedliwości...
»
Jeszcze raz powracam do zanalizowania tej paskalowskiej konkluzji: Prawdziwa wiara znajdzie się dokładnie w poło­wie drogi między przesądem a libertynizmem...
»
Jednak zanim jeszcze komisja kontrolna (kierowa­na przez Paula Volckera) zdołała się zebrać, „przedsiębiorstwo holokaust" zaczęło nalegać na zawarcie...
»
Mackiewicz Stanisław (Cat), Myśl w obcęgach7 czerwca 1954 roku zostaje powołany na premiera polskie­go rządu emigracyjnego (pozostaje nim, a także...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Po osiągnięciu tego celu Cletus zaczął krok po kroku uczyć ich tego samego, tyle że w ruchu, a nie wtedy, kiedy rozluźnieni leżeli nieruchomo; najpierw kazał im osiągać stan unoszenia się w pozycji stojącej, później w wolnym rytmicznym marszu, a wreszcie podczas wszelkich czynności, nawet bardzo gwałtownych. Kiedy już i to osiągnęli, pozostała im jedynie do opanowania umiejętność wykorzystywania transu do różnego rodzaju samokontroli w najdziwniejszych okolicznościach. Następnie Cletus po­zwolił, aby oficerowie ci zostali z kolei nauczycielami i prze­szkolili innych oficerów, którzy mieliby później zająć się żołnierzami pozostającymi pod ich rozkazami.
Nim minęły trzy miesiące, oficerowie opanowali program w takim stopniu, że mogli rozpocząć szkolenie swoich włas­nych żołnierzy, przynajmniej w zakresie ćwiczeń fizycznych. Rozpoczęła się rekrutacja dorsajskich szeregowców i podofi­cerów, a także kilku oficerów w miejsce tych, którzy odpadli w trakcie szkolenia.
Właśnie w tym czasie Cletus otrzymał grubą kopertę zawierającą wycinki z gazet przysłane przez ziemską prasową służbę informacyjną, z którą nawiązał kontakt przed opusz­czeniem Bakhalli. Otworzył kopertę w gabinecie Eachana, rozłożył wycinki według dat i zabrał się do czytania.
Historia, której dotyczyły, była dość prosta. Koalicja podjudzona kilkoma przemówieniami Dowa deCastriesa pró­bowała wzbudzić burzę protestów przeciwko wojskom najem­nym na nowych planetach, w szczególności przeciwko Dor-sajom.
Cletus włożył wycinki z powrotem do koperty i umieścił ją w szafce, w której trzymał korespondencję. Wyszedł na taras i spostrzegł Melissę, która coś czytała.
W dorsajskich górach była teraz pełnia lata i tamtego późnego popołudnia słońce znajdowało się tuż nad szczytami. Cletus zatrzymał się na chwilę, przyglądając się Melissie, kiedy ta siedziała nieświadoma tego, że na nią patrzy. W jasnym świetle słonecznym twarz młodej kobiety była spokojna i jakby nieco bardziej dojrzała niż w Bakhalli.
Cletus wszedł na taras, a Melissa na odgłos kroków uniosła wzrok znad czytanej książki. Skrzyżowali spojrzenia, a oczy Melissy rozszerzyły się nieco na widok powagi, z jaką Cletus na nią spoglądał. Po chwili odezwał się.
- Wyjdziesz za mnie, Melisso? - zapytał.
Błękit jej oczu był głęboki niczym wszechświat. I ponownie, jak w szpitalu w Bakhalli, jej spojrzenie zdawało się roztapiać ochronną barierę samotności, do której zbudowania wokół siebie doprowadziły Cletusa doświadczenia życiowe i ludzie. Melissa patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, zanim od­powiedziała.
- Jeśli naprawdę mnie chcesz, Cletusie - powiedziała.
- Chcę - odparł.
I nie kłamał. Ale, gdy bariera ochronna znowu znalazła się na swoim miejscu, choć nadal zaglądał w oczy Melissie, trzeźwa część jego umysłu przypomniała mu o konieczności kłamania później, w przyszłości.
Rozdział XIX
 
 
Ślub miał się odbyć za dwa tygodnie. Tymczasem Cletus widząc, że formowanie nowego wojska, rozpoczęte przez niego na Dorsaj, zaczyna toczyć się siłą rozpędu, znalazł czas, aby zrobić wycieczkę na Kultis, do Bakhalli, na rozmowę z Mondarem, oraz udać się w dalszą podróż na Newton, gdzie szukał zajęcia pod swoim dowództwem dla świeżo prze­szkolonych Dorsajów.
W Bakhalli Cletus i Mondar zjedli znakomity obiad w re­zydencji Mondara. Przy stole Cletus zapoznał Exotika z naj­nowszymi wieściami. Mondar słuchał z zainteresowaniem, które wyraźnie wzrosło, kiedy Cletus doszedł do sprawy specjalnego treningu samokontroli wprowadzonego dla ofice­rów i żołnierzy, mających mu w przyszłości podlegać. Po obiedzie obaj mężczyźni wyszli na przechadzkę po licznych tarasach domu Mondara, aby kontynuować rozmowę pod nocnym niebem.
- A tam... - powiedział Cletus, kiedy stali w ciepłym, nocnym wietrze, spoglądając w górę. Wskazał żółtawą gwiazdę nisko nad horyzontem. - To będzie wasza siostrzana planeta, Mara. Wiem, że wy, Exotikowie, macie tam również sporą kolonię.
- O, tak - odparł Mondar w zamyśleniu, patrząc na gwiazdę.

Powered by MyScript