Postanowiłem, jak zwykle w takich wypadkach, że będę spał...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Gdzie znajdowaÅ‚ siÄ™ Jonathan podczas wypadku? — inaczej sformuÅ‚owaÅ‚ pytanie...
»
Nale¿y bowiem zauwa¿yæ, ¿e mediacja w ogóle nie znajduje racji bytu w wypadku innych wniosków prokuratorskich, z uwagi na ich specyficzny charakter209, w tym kontekœcie...
»
Przy takim wyodrębnieniu funkcji bibulastych i oddaniu ich w ręce rzeczywistych niewolników bibuły znikać też musi stopniowo i przygodność, wypadkowość w...
»
36bóle wewnêtrzne stanowi¹ zwykle sygna³ mniej lub bardziej powa¿nej choroby, gro¿¹cej utrat¹ sprawnoœci ¿yciowej, a nawet œmierci¹, st¹d nie tylko "bol¹", ale te¿...
»
Po jakichś pięciu minutach zapadałem zwykle w rodzaj półsnu, po czym roztaczałem przed sobą taką wizję: Oto w moim ciele wyraża się doskonałość Boga...
»
Hosty w sieci lokalnej zwykle powinny mieæ adresy z tej samej logicznej sieci IP...
»
Zawezwawszy go wiÄ™c na rozmowÄ™ rzekÅ‚ mu ze zmartwionÄ… wielce twarzÄ…: – Trudno! każdy sam najlepiej rozumie, co mu czynić przystoi, nie bÄ™dÄ™ ja ciÄ™...
»
— To, że jestem jednym z Cayhallów? Nie zamierzam mówić każdemu, kogo spotkam, ale nie bÄ™dÄ™ zaskoczony, jeÅ›li wkrótce siÄ™ to wyda...
»
No przeciw temu powiem – rozważ, czy sÅ‚usznie; bo pewnego obrazu bÄ™dÄ™ i ja, zdaje siÄ™, potrzebowaÅ‚, tak jak i Simiasz...
»
wypadkach trzeba pos³ugiwaæ siê ró¿nymi kryteriami pomocniczymi (np...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Usado­wiÅ‚em siÄ™ w kÄ…cie przy oknie, oparÅ‚em gÅ‚owÄ™ o wiszÄ…cy pÅ‚aszcz i zam­knÄ…Å‚em oczy.
SÅ‚yszaÅ‚em, jak mój towarzysz podróży sadowi siÄ™ naprzeciw mnie. SzeleÅ›ciÅ‚ przez chwilÄ™ jakimiÅ› papierami. Na pewno wydobyÅ‚ jajka na twardo i zaraz zacznie je spożywać! pomyÅ›laÅ‚em i nie mogÅ‚em siÄ™ pow­strzymać od otwarcia oczu. Nieznajomy siedziaÅ‚ naprzeciwko mnie i przeglÄ…daÅ‚ jakieÅ› papiery, od czasu do czasu znaczÄ…c w nich coÅ› ołówkiem. ByÅ‚ w Å›rednim wieku, szpakowaty, miaÅ‚ niskie czoÅ‚o i szerokie ramiona. PodniósÅ‚ oczy, dostrzegÅ‚, że nie Å›piÄ™, i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do mnie.
- Widzę, że .pan nie może zasnąć - stwierdził. - Może światło panu przeszkadza?
- Nie, niech pan się nie przejmuje, nie chce mi się właściwie spać... Spojrzałem na papiery, które rozłożył na stoliku. Na pierwszy rzut oka wyglądały na jakąś pracę matematyczną.
- Przepraszam, czy pan zajmuje siÄ™ może matematykÄ…? - zapyta­Å‚em.
- Ach... właściwie tak, ale... - zmieszał się nieco. - A pan... zna się pan na tym?
- O tyle, o ile jest mi to potrzebne w moim zawodzie... Pracuję w biurze konstrukcyjnym Instytutu Badań Kosmicznych...
- NaprawdÄ™? - wykrzyknÄ…Å‚, jakby go ta wiadomość niezmiernie uradowaÅ‚a - w takim razie mam szczęście! Niech pan sobie wyobrazi, że wÅ‚aÅ›nie dziÅ› udaÅ‚o mi siÄ™ zakoÅ„czyć pracÄ™ nad kapitalnÄ… teoriÄ… matema­tycznÄ…, która pozostaje w Å›cisÅ‚ym zwiÄ…zku wÅ‚aÅ›nie z zakresem paÅ„skich zainteresowaÅ„... Przepraszam, nie przedstawiÅ‚em siÄ™ dotÄ…d... Jerzy Ferenc, magister nauk fizycznych...
- Robert Melis, inżynier-kosmik - przedstawiÅ‚em siÄ™ i ja, Å›cis­kajÄ…c jego wyciÄ…gniÄ™tÄ… dÅ‚oÅ„.
- Otóż, widzi pan, moja teoria daje fantastyczne możliwoÅ›ci podró­Å¼y kosmicznych!
- Czy to coÅ› z teorii lotu rakiet fotonowych? - spytaÅ‚em z zainte­resowaniem, gdyż wÅ‚aÅ›nie to byÅ‚o tematem naszych ostatnich prac.
Przecząco pokręcił głową:
- Nie, nie, to zupeÅ‚nie coÅ› innego, nie ta dziedzina! Moja teoria nosi nazwÄ™ Teorii Kontaktu Hyperprzestrzennego i opiera siÄ™ na pewnym ciekawym zjawisku topologicznym. Czy orientuje siÄ™ pan nieco w topolo­gii?
- Przyznam się, że nic a nic!
- To nic nie szkodzi! Postaram się wyjaśnić to panu w sposób możliwie najbardziej poglądowy... Czy wie pan, co to jest wstęga Mobiusa? Ach, prawda, pan już mówił, że nie zna się na topologii.
Przerwał na chwilę i spośród swoich papierów wydobył czystą kartkę. Za pomocą żyletki, którą wyjął z podróżnego nesesera, odciął wąski pasek papieru, długi na jakieś dwadzieścia pięć, szerokości kilku centymetrów.
- JeÅ›li ten oto pasek skleimy w taki sposób - pokazywaÅ‚ – to otrzymamy zwykÅ‚y pierÅ›cieÅ„, a Å›ciÅ›le mówiÄ…c, bocznÄ… powierzchniÄ™ bar­dzo niskiego walca; jeÅ›li natomiast jednÄ… z krawÄ™dzi przed sklejeniem skrÄ™cimy o sto osiemdziesiÄ…t stopni, ot, tak — skrÄ™ciÅ‚ taÅ›mÄ™ o pół obrotu - i dopiero teraz skleimy, to otrzymamy wÅ‚aÅ›nie wstÄ™gÄ™ Mobiusa... Niech pan zauważy, że taka wstÄ™ga posiada tylko jednÄ… powierzchniÄ™!
- Jak to? - spytałem nie zrozumiawszy dokładnie, o co mu chodzi.
- Przecież papier ma dwie powierzchnie?!
- Papier tak... Ale niech pan sobie wyobrazi, że jest on nieskoÅ„cze­nie cienki... Nie mam niestety kleju...
- Mam taÅ›mÄ™ podgumowanÄ…, takÄ… do klejenia rysunków technicz­nych - powiedziaÅ‚em szukajÄ…c w kieszeni. - ProszÄ™!
- Åšwietnie! - ucieszyÅ‚ siÄ™ Ferenc sklejajÄ…c brzegi taÅ›my. - A te­raz niech pan weźmie ołówek i spróbuje przejechać z dowolnego punktu na powierzchni tej taÅ›my dookoÅ‚a, nie przekraczajÄ…c ani razu jej brzegu!
- RzeczywiÅ›cie! - Ze zdziwieniem stwierdziÅ‚em, że ołówek po­wróciÅ‚ dokÅ‚adnie w to samo miejsce, z którego rozpoczÄ…Å‚em drogÄ™ na taÅ›mie. - To zadziwiajÄ…ce! „ObszedÅ‚em" obie strony papieru nie przechodzÄ…c przez jego brzeg.
- ObszedÅ‚ pan caÅ‚kowicie jednÄ… stronÄ™ taÅ›my, gdyż drugiej stro­ny ona nie ma!
- Tak to rzeczywiÅ›cie wyglÄ…da... - odparÅ‚em nieco zaskoczony. Ferenc z zadowoleniem prestidigitatora, któremu udaÅ‚ siÄ™ efektow­ ny trick, spoglÄ…daÅ‚ na mnie z ukosa, bawiÄ…c siÄ™ moim zdumieniem.
- Widzi pan zatem, że zupeÅ‚nie możliwe jest skonstruowanie po­wierzchni jednostronnej! Co by pan teraz powiedziaÅ‚, gdybym zapropo­nowaÅ‚ nastÄ™pujÄ…cy model WszechÅ›wiata: żyjemy na powierzchni jedno­stronnej; chcÄ…c dostać siÄ™ na drugi „koniec" WszechÅ›wiata, musimy od­być bardzo dÅ‚ugÄ… drogÄ™ wzdÅ‚uż taÅ›my. A w rezultacie znajdujemy siÄ™ znów w tym samym miejscu, od punktu wyjÅ›cia oddziela nas tylko papier, i ponieważ zaÅ‚ożyliÅ›my, że jest on nieskoÅ„czenie cienki, praktycznie znaj­dujemy siÄ™ w tym samym miejscu! WszechÅ›wiat niejako „zazÄ™bia" siÄ™ sam ze sobÄ…, każdy jego punkt ma podwójne znaczenie, znaczenie dwóch punktów tej samej powierzchni jednostronnej!!! Aby znaleźć siÄ™ na „drugim koÅ„cu" WszechÅ›wiata, wystarczy tylko „przebić" nieskoÅ„czenie cien­kÄ… grubość papieru...
- Praktycznie wiÄ™c znajdujemy siÄ™ równoczeÅ›nie w dwóch miejs­cach?

Powered by MyScript