.. Kułygin (wesoło) Pańskie zdrowie, panie pułkowniku! Jestem pedagog, a w tym domu swój człowiek, mąż Maszy... Ona jest dobra, bardzo dobra... Wierszynin Napiję się tej ciemnej wódki... (pije) Pańskie zdrowie! (do Olgi) Jak mi u państwa dobrze! (w salonie zostają tylko Irina i Tuzenbach) Irina Masza dziś nie w humorze. Wyszła za mąż mając osiemnaście lat, kiedy on jej się wydawał kimś najmądrzejszym na świecie. Teraz już nie. To dobry człowiek, ale nie najmądrzejszy. Olga (niecierpliwie) Andrzeju, chodźże nareszcie! Andrzej (za sceną) Zaraz. (wchodzi i idzie do stołu) Tuzenbach O czym pani myśli? Irina Tak jakoś... Nie lubię i boję się tego Solonego. Mówi same głupstwa. Tuzenbach To dziwny człowiek. I żal mi go, i złość mnie bierze, ale częściej żal... On chyba jest bardzo nieśmiały. Kiedy zostajemy sami, potrafi być miły, rozsądny, ale w towarzystwie to gbur i rwie się do pojedynków. Nie chodźmy jeszcze, niech tam siądą do stołu. Zostańmy chwilę razem. O czym pani myśli? (pauza) Pani ma dwadzieścia lat, ja jeszcze nie mam trzydziestu. Ile jeszcze lat nas czeka, jaki. długi szereg dni, pełnych mojej miłości do pani... Irina Nie, nie trzeba mówić o miłości. Tuzenbach (nie słucha) Mam w sobie namiętne pragnienie życia, walki, pracy i to pragnienie ściśle łączy mi się w duszy z miłością do pani. Irino, pani jest bardzo piękna i życie też wydaje mi się bardzo piękne. O czym pani myśli? Irina Pan mówi: życie jest bardzo piękne. A może tak się nam tylko wydaje? My, trzy siostry, jeszcześmy się nie zetknęły z pięknem, życie nas zawsze zagłuszało jak bujne zielsko... Łzy mi płyną. Po co to? (szybko wyciera oczy, uśmiecha się) Trzeba pracować, tylko pracować. Nam jest dlatego źle i dlatego widzimy wszystko w czarnych kolorach, że nie znamy pracy. Przecież nas wydali na świat ludzie, którzy pracą gardzili... (wchodzi Natasza w różowej sukni z zielonym paskiem) Natasza Już siadają do śniadania... Spóźniłam się... (ogląda się w lustrze, poprawia włosy) Fryzura, zdaje się, niezła... (zobaczywszy Irinę) Ach, moja najmilsza, wszystkiego najlepszego! (całuje Irinę mocno i długo) U państwa tyle gości, ja się doprawdy wstydzę... Dzień dobry, panie baronie! Olga (wchodząc do salonu) O, Natasza... Dzień dobry, droga pani! (całują się) Natasza Ach, dzień dobry. U państwa tak liczne towarzystwo, jestem okropnie zażenowana... Olga Dlaczego? Przecież to swoi. (półgłosem, w przerażeniu) Pani ma zielony pasek! Kochanie, to niedobrze! Natasza Czy to może zły omen? Olga Nie, po prostu nieładnie... i jakoś dziwacznie... Natasza (płaczliwym głosem) Tak? Ale on właściwie nie jest zielony, raczej matowy. (idzie za Olgą do sali jadalnej) (w sali siadają do śniadania; w salonie pusto) Kułygin Życzę ci, Irino, dobrego konkurenta. Już czas, żebyś wyszła za mąż. Czebutykin Panno Natalio, i pani też życzę dobrego mężusia. Kułygin Panna Natalia już ma kandydata na mężusia. Masza (stuka widelcem w talerz) Wypiję kieliszek winka! Hej, hej, życie brylantowe, hulaj dusza, piekła nie ma! Kułygin Trójka z minusem ze sprawowania. Wierszynin Pyszna nalewka! A na czym? Solony A na karaluchach. Irina (płaczliwym głosem) Fe, fe! Co za obrzydliwość!... Olga Na kolację będzie pieczony indyk i szarlotka. Dzisiaj, dzięki Bogu, cały dzień jestem w domu, cały wieczór też w domu... Proszę państwa, przyjdźcie wieczorem wszyscy... Wierszynin Panie pozwolą, że ja też przyjdę. Irina Bardzo prosimy. Natasza U nich bez ceremonii. Czebutykin „Tylko miłość rządzi światem, tylko miłość kusi nas”. (śmieje się) Andrzej (gniewnie) Przestańcie, moi państwo! Czy nie dość tego dobrego? (Fiedotik i Rade wchodzą z wielkim koszem kwiatów) Fiedotik O, już siedzą przy śniadaniu. Rode (głośno, grasejując) Przy śniadaniu? Proszę, proszę! Fiedotik Poczekaj chwilkę! (robi zdjęcie) Raz! Poczekaj jeszcze trochę... (robi drugie zdjęcie) Dwa! Gotowe! (biorą kosz i idą do sali jadalnej; hałaśliwe powitanie) Rode (głośno) Najserdeczniejsze życzenia! Wszystkiego najlepszego! Pogoda dziś po prostu nadzwyczajna, sama rozkosz. Całe rano byłem z uczniami na spacerze. Prowadzę w szkole gimnastykę... Fiedotik Może się pani ruszać, panno Irino, proszę bardzo, (robi zdjęcie) Pani dziś uroczo wygląda. (wyciąga z kieszeni bąka) Proszę, to bąk... Jak gra! Irina Co za cudo! Masza „Jest nad zatoką dąb zielony, na dębie złoty łańcuch lśni... Na dębie złoty łańcuch lśni...” (płaczliwie) I po co ja to mówię? Chodzi za mną ten wiersz od samego rana. Kułygin Trzynaście osób przy stole! Rode (głośno) Proszę państwa, czyżbyście wierzyli w podobne przesądy? (śmiech) Kułygin Jeżeli przy stole jest trzynaście osób, to znaczy, że są tu zakochani! Czy przypadkiem nie pan doktor? (śmiech) Czebutykin Ja jestem stary grzesznik, wiadomo, ale dlaczego panna Natalia się zaczerwieniła, tego zupełnie nie rozumiem. (głośny wybuch śmiechu; Natasza wybiega z sali do salonu, za nią Andrzej) Andrzej Zaraz, zaraz, nie trzeba na to zważać! Niech pani zaczeka, proszę, niech pani zaczeka! Natasza
|