SolonyCip, cip, cip...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Maintenant, après avoir parlÊ de tout ce qui concerne les effets de la troisième espèce de connaissance, à savoir la vraie foi, nous passerons aux effets du quatrième...
»
- Jeśli znów mówisz o Dubaju...
»
Czasem natomiast ambicja nie koncentruje się na niczym określonym, rozciągając się na wszystkie obszary działalności jednostki...
»
Rodzina typów całkowitoliczbowych składa się z czterech typów: q byte,q short,q int,q long...
»
 PROJEKT OBWODU I...
»
CHF,20060831,2
»
– Pana...
»
paść ofiarą nieporozumienia i przyjąć oficjalne dane za dobrą monetę...
»
było usprawiedliwić...
»
Byłam na tyle przezorna, że wypróżniłam do połowy karafkę, aby nie zauważono, że mam się na baczności...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

..
 
Kułygin
(wesoło)
Pańskie zdrowie, panie pułkowniku! Jestem pedagog, a w tym domu swój człowiek, mąż Maszy... Ona jest dobra, bardzo dobra...
 
Wierszynin
Napiję się tej ciemnej wódki...
(pije)
Pańskie zdrowie!
(do Olgi)
Jak mi u państwa dobrze!
(w salonie zostają tylko Irina i Tuzenbach)
 
Irina
Masza dziś nie w humorze. Wyszła za mąż mając osiemnaście lat, kiedy on jej się wydawał kimś najmądrzejszym na świecie. Teraz już nie. To dobry człowiek, ale nie najmądrzejszy.
 
Olga
(niecierpliwie)
Andrzeju, chodźże nareszcie!
 
Andrzej
(za sceną)
Zaraz.
(wchodzi i idzie do stołu)
 
Tuzenbach
O czym pani myśli?
 
Irina
Tak jakoś... Nie lubię i boję się tego Solonego. Mówi same głupstwa.
 
Tuzenbach
To dziwny człowiek. I żal mi go, i złość mnie bierze, ale częściej żal... On chyba jest bardzo nieśmiały. Kiedy zostajemy sami, potrafi być miły, rozsądny, ale w towarzystwie to gbur i rwie się do pojedynków. Nie chodźmy jeszcze, niech tam siądą do stołu. Zostańmy chwilę razem. O czym pani myśli?
(pauza)
Pani ma dwadzieścia lat, ja jeszcze nie mam trzydziestu. Ile jeszcze lat nas czeka, jaki. długi szereg dni, pełnych mojej miłości do pani...
 
Irina
Nie, nie trzeba mówić o miłości.
 
Tuzenbach
(nie słucha)
Mam w sobie namiętne pragnienie życia, walki, pracy i to pragnienie ściśle łączy mi się w duszy z miłością do pani. Irino, pani jest bardzo piękna i życie też wydaje mi się bardzo piękne. O czym pani myśli?
 
Irina
Pan mówi: życie jest bardzo piękne. A może tak się nam tylko wydaje? My, trzy siostry, jeszcześmy się nie zetknęły z pięknem, życie nas zawsze zagłuszało jak bujne zielsko... Łzy mi płyną. Po co to?
(szybko wyciera oczy, uśmiecha się)
Trzeba pracować, tylko pracować.
Nam jest dlatego źle i dlatego widzimy wszystko w czarnych kolorach, że nie znamy pracy. Przecież nas wydali na świat ludzie, którzy pracą gardzili...
(wchodzi Natasza w różowej sukni z zielonym paskiem)
 
Natasza
Już siadają do śniadania... Spóźniłam się...
(ogląda się w lustrze, poprawia włosy)
Fryzura, zdaje się, niezła...
(zobaczywszy Irinę)
Ach, moja najmilsza, wszystkiego najlepszego!
(całuje Irinę mocno i długo)
U państwa tyle gości, ja się doprawdy wstydzę... Dzień dobry, panie baronie!
 
Olga
(wchodząc do salonu)
O, Natasza... Dzień dobry, droga pani!
(całują się)
 
Natasza
Ach, dzień dobry. U państwa tak liczne towarzystwo, jestem okropnie zażenowana...
 
Olga
Dlaczego? Przecież to swoi.
(półgłosem, w przerażeniu)
Pani ma zielony pasek! Kochanie, to niedobrze!
 
Natasza
Czy to może zły omen?
 
Olga
Nie, po prostu nieładnie... i jakoś dziwacznie...
 
Natasza
(płaczliwym głosem)
Tak? Ale on właściwie nie jest zielony, raczej matowy.
(idzie za Olgą do sali jadalnej)
(w sali siadają do śniadania; w salonie pusto)
 
Kułygin
Życzę ci, Irino, dobrego konkurenta. Już czas, żebyś wyszła za mąż.
 
Czebutykin
Panno Natalio, i pani też życzę dobrego mężusia.
 
Kułygin
Panna Natalia już ma kandydata na mężusia.
 
Masza
(stuka widelcem w talerz)
Wypiję kieliszek winka! Hej, hej, życie brylantowe, hulaj dusza, piekła nie ma!
 
Kułygin
Trójka z minusem ze sprawowania.
 
Wierszynin
Pyszna nalewka! A na czym?
 
Solony
A na karaluchach.
 
Irina
(płaczliwym głosem)
Fe, fe! Co za obrzydliwość!...
 
Olga
Na kolację będzie pieczony indyk i szarlotka. Dzisiaj, dzięki Bogu, cały dzień jestem w domu, cały wieczór też w domu... Proszę państwa, przyjdźcie wieczorem wszyscy...
 
Wierszynin
Panie pozwolą, że ja też przyjdę.
 
Irina
Bardzo prosimy.
 
Natasza
U nich bez ceremonii.
 
Czebutykin
„Tylko miłość rządzi światem, tylko miłość kusi nas”.
(śmieje się)
 
Andrzej
(gniewnie)
Przestańcie, moi państwo! Czy nie dość tego dobrego?
(Fiedotik i Rade wchodzą z wielkim koszem kwiatów)
 
Fiedotik
O, już siedzą przy śniadaniu.
 
Rode
(głośno, grasejując)
Przy śniadaniu? Proszę, proszę!
 
Fiedotik
Poczekaj chwilkę!
(robi zdjęcie)
Raz! Poczekaj jeszcze trochę...
(robi drugie zdjęcie)
Dwa! Gotowe!
(biorą kosz i idą do sali jadalnej; hałaśliwe powitanie)
 
Rode
(głośno)
Najserdeczniejsze życzenia! Wszystkiego najlepszego! Pogoda dziś po prostu nadzwyczajna, sama rozkosz. Całe rano byłem z uczniami na spacerze. Prowadzę w szkole gimnastykę...
 
Fiedotik
Może się pani ruszać, panno Irino, proszę bardzo,
(robi zdjęcie)
Pani dziś uroczo wygląda.
(wyciąga z kieszeni bąka)
Proszę, to bąk... Jak gra!
 
Irina
Co za cudo!
 
Masza
„Jest nad zatoką dąb zielony, na dębie złoty łańcuch lśni... Na dębie złoty łańcuch lśni...”
(płaczliwie)
I po co ja to mówię? Chodzi za mną ten wiersz od samego rana.
 
Kułygin
Trzynaście osób przy stole!
 
Rode
(głośno)
Proszę państwa, czyżbyście wierzyli w podobne przesądy?
(śmiech)
 
Kułygin
Jeżeli przy stole jest trzynaście osób, to znaczy, że są tu zakochani! Czy przypadkiem nie pan doktor?
(śmiech)
 
Czebutykin
Ja jestem stary grzesznik, wiadomo, ale dlaczego panna Natalia się zaczerwieniła, tego zupełnie nie rozumiem.
(głośny wybuch śmiechu; Natasza wybiega z sali do salonu, za nią Andrzej)
 
Andrzej
Zaraz, zaraz, nie trzeba na to zważać! Niech pani zaczeka, proszę, niech pani zaczeka!
 
Natasza

Powered by MyScript