77
Michael Stackpole
Mroczny przypływ II - Inwazja
78
- Przepraszam - powiedział zduszonym głosem.
nak Crowal, która jak zwykle domagała się dla swojej peryferyjnej planety więcej, niż Chalco stracił nagle pewność siebie.
można by uzasadnić faktyczną potrzebą.
- Eee... słuchaj, mały, może nie miałem nigdy tak bliskiego przyjaciela, ale wiesz...
- Jeśli zagrożenie jest prawdziwe, admirale, błagamy, by bronił pan naszych świa-mogę zrozumieć, jak się czujesz. Człowiek przyzwyczaja się do ludzi dookoła. Widzisz tów. Jeśli natomiast jest to pułapka, to pragnęlibyśmy, by pańskie statki pozostały jed-ich w kosmoporcie, masz ich w sąsiedniej celi i tak dalej. A potem pewnego dnia bu-nak w przestrzeni imperialnej.
dzisz się, a tego gościa z celi obok już nie ma, wypuścili go i nawet nie wiesz, czy zo-Admirał złączył dłonie czubkami palców.
baczysz jeszcze kiedyś jego albo kredyty, które wygrałeś od niego w sabaka. To zna-
- Mówiłem już, że to nie pułapka. Groźba wisząca nad Nową Republiką jest jak czy, eee... tego... nie za bardzo wiem, co powiedzieć, ale...
najbardziej realna. Ich prośba o pomoc jest szczera.
Anakin kiwnął głową i poczuł falę ulgi płynącą ku niemu od
Moff Flennic gniewnie zacisnął szczęki.
Chalco.
-A niech sczezną! Gdyby nie powalili Imperium, dzisiejsze zagrożenie byłoby
- Dzięki, rozumiem, co masz na myśli. Kiedy jest się z kimś blisko, nagła utrata tej śmiechu warte. Imperator poradziłby sobie z tym jednym kiwnięciem palca, osoby bardzo boli. Trudno się z tym pogodzić. A Chewie... był z nami od zawsze.
Moff Sarreti, zwierzchnik Bastionu, który pochylił się nad stołem, by odpowie-
Śmiał się, żartował, nigdy nie narzekał, jak po nim łaziłem albo mu przeszkadzałem.
dzieć Flennicowi, wydawał się mieć więcej życiowej mądrości, niż wskazywałby na to Był jak skała, a kiedy go zabrakło...
jego wiek.
- Ale nie tylko on jest jak skała, chłopcze. - Chalco kiwnął głową w stronę Katedry
- Chyba nie do końca pojmuję twoje rozumowanie, Flennic. Nowa Republika po-Wiatrów. –Masz jeszcze wuja, matkę, ojca...
konała Imperium, a teraz stoi w obliczu zagrożenia ze strony Yuuzhan Vong. Logiczny
-No tak, ale sam widziałeś mojego ojca. Ostatnio jest trochę... hmm... niezbyt kon-wydaje się wniosek, że Yuuzhanie stanowiliby podobne zagrożenie dla Imperium.
taktowy. - Anakin westchnął. - A mama ma tyle spraw na głowie. Zawsze mogę na niej Flennic prychnął i skrzywił się.
polegać, ale rzadko jesteśmy razem. Wuj Luke... no tak, on mi bardzo pomaga, ale też
- Skoro tak, dlaczego mielibyśmy wysłać nasze siły na pomoc Nowej Republice, ma wiele innych zajęć. Ale to nic. Tak właśnie wygląda dorosłe życie. Muszę się na-jeśli zgodnie z pańską oceną są znacznie słabsze niż republikańskie?
uczyć jakoś sobie z tym radzić.
Sarreti pokiwał głową. Przyznawał, że to logiczny wniosek.
- Nie spiesz się tak do dorosłego życia, mały - poradził Chalco i wzruszył ramio-
- Powinniśmy przyjść im z pomocą, bo to słuszna postawa.
nami. - Cóż, prędzej czy później trzeba dorosnąć, bo inaczej będziesz taki jak ja. Może
- Słuszna postawa? - warknęła Crowal. - Wykrwawiać się dla tych, którzy nas to i nie tak źle dorosnąć szybko.
odarli z siły, godności i znaczenia? Którzy niszczą naszą gospodarkę? Którzy podstęp-
- Myślę, że chodzi po prostu o to, żeby dorastać, nieważne jak szybko. - Anakin nie zalewają nasze światy propagandą, podważającą wartości, jakimi kieruje się nasza spojrzał na kontrolkę trapu - Nadal masz zamiar wyjść na zewnątrz?
kultura? Teraz widzę, że to naprawdę pułapka, w którą daliście się wciągnąć.
Chalco zastanawiał się przez chwilę, zanim powiedział:
Sarreti wstał powoli i ze zwodniczą swobodą, ale Pellaeon wiedział, że każdy
- Nie żebym się bał, że mnie zapędzą do łopaty.
ruch, każdy gest młodego człowieka jest starannie przemyślany. Młody moff złożył
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
dłonie i dotknął ust czubkami palców. Wzrok miał nieobecny, jakby pogrążył się w
- No chyba. - Mężczyzna uśmiechnął się lekko. - Zresztą pomaganie jednemu ry-rozmyślaniach. Po chwili opuścił ręce wzdłuż tułowia i zaczął mówić cichym, mięk-cerzowi Jedi w wytropieniu drugiego to też niełatwe zajęcie. Chyba trudniejsze niż kim, niemal uwodzicielskim głosem.
cokolwiek, co do tej pory robiłem, więc czas się wziąć do roboty. To nie dziecinada!
- Naprawdę liczę się z mądrością starszych, roztrząsając sprawy takiej wagi jak ta.
|