Nie zajmuję się teraz zbytnio fotografowaniem. - Naprawdę? - spytała Ruthanne. - Nie miałam wielkiego talentu i marnowałam zbyt wiele czasu, który mogłam poświęcić na pożyteczniejsze rzeczy. Zadzwonię do ciebie, kiedy uporam się z robotą - powiedziała z uśmiechem Joanna. - Co robisz oprócz prac domowych? - Tak naprawdę to nic. Wystarczą mi zajęcia domowe. Kiedyś wydawało mi się, że mam jakieś zainteresowania, ale już mi to przeszło. Jestem szczęśliwa, moja rodzina także. A przecież to się liczy, prawda? - Chyba tak - powiedziała Ruthanne. Spojrzała do wózków. W jej wózku zakupy się przewalały, a u Joanny wszystko było poukładane. Odjechała trochę, by nie tarasować Joannie drogi. - Może wybierzemy się na ten nasz lunch, skoro już kończę książeczkę. - Może się wybierzemy - powiedziała Joanna. - Było mi miło znów cię spotkać. - Mnie też - odpowiedziała Ruthanne. Joanna, uśmiechając się, poszła dalej, zatrzymała się, wzięła z półki jakąś paczkę, obejrzała i włożyła do wózka. Poszła dalej wzdłuż półek. Ruthanne stała, patrząc za nią, odwróciła się i poszła w przeciwnym kierunku. Nie mogła zabrać się do pracy. Przemierzała mały pokój tam i z powrotem. Wyjrzała przez okno na Chickie i Sarę, które bawiły się z dziewczynkami Cohanów. Przejrzała stos rysunków i stwierdziła, że nie są aż tak zabawne i udane, jak jej się wydawały. Kiedy wreszcie zabrała się za kolejny rysunek Penny, była już prawie piąta. Poszła do gabinetu. Royal siedział, opierając o stoi nogi w niebieskich skarpetkach i czytał Mężczyzn w grupach. Spojrzał na nią. - Skończyłaś? - spytał. Skleił sobie oprawkę okularów taśma klejącą. - Jeszcze nie - powiedziała. - Dopiero zaczęłam. - Jak to? - Nie wiem. Coś mi przeszkadzało. Czy możesz mi wyświadczyć przysługę? Skoro już się rozkręciłam, nie chciałabym przerywać pracy. - Kolacja? - spytał. Kiwnęła głową. - Nie zabrałbyś ich na pizzę albo do McDonalda? - Dobrze - powiedział i wziął ze stołu fajkę. - Chcę to już wreszcie skończyć. Inaczej nie będę się cieszyć naszym wspólnym weekendem. Odłożył na kolana otwartą książkę i wziął ze stołu upychacz do fajek. Odchodząc, zatrzymała się i spojrzała na niego. - Na pewno nie masz nic przeciwko temu? - spytała. Pokręcił upychaczem w fajce. Na pewno - powiedział. - Nie odrywaj się - Spojrzał na nią i uśmiechnął się. - Nie mam nic przeciwko temu. IRA LEYIN - autor powieści "Dziecko Rosemary", "Żony ze Stepford", '*The Boys from Brazil", "A Kiss Before Dying", This Perfect Day", "Silver". Urodził się 1929 roku w Nowym Yorku. Studiował na uniwersytetach w Iowa i Nowym Yorku. W latach 1953-55 służył w Armii Stanów Zjednoczonych. Obecnie mieszka na Manhattanie wraz z trzema synami. Jest zdobywca Nagrody Edgara Allana Poe "Mystery Writers of America" w 1954 roku i Nagrody Specjalnej (Special Award) w 1980. O jego twórczości mówi się, że jest połączeniem schludności i systematyczności z satanizmem, tajemnicą, przemocą i śmiercią. Daje to w efekcie poczucie grozy i napięcia tak bardzo charakterystyczne dla jego powieści. Nagłe i częste zwroty akcji, nagromadzenie nowych, zaskakujących faktów sprawiają, że czytelnik czuje się bardzo niepewnie i ma poczucie ciągłego zagrożenia. Ale chyba o to właśnie chodzi!
|