Pamiętała

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
‼pudle" przekazuje się przyrząd rywalowi, który w tym samym porządku usiłuje nadrobić zaległości lub wysunąć się naprzód...
»
Jego wyjaśnienie nie pocieszyło mnie zbytnio i odważyłem się zapytać, czy rzeczywiście przypuszcza, że trafimy z powrotem do brzegu, szybko bowiem robiło się...
»
Janko5 Janko5 201 Troy Denning Mroczne Gniazdo II – Niewidzialna Królowa 202 skoczył...
»
Ciąg dalszy przykładu z interfejsem IContainerJak już wspominałem, przykładowy program wykorzystuje dwie niezależne implementacje interfejsu IContainer...
»
Z serwera odebrano następujący ciąg znaków:To jest zawartość pliku dane...
»
Tak więc odniosłem niezwykły sukces w neutralizowaniu nowego pokolenia w Synear...
»
- Nieswojo? - spytał Perrin...
»
Twoje myślenie ma twórczą moc - więc pobłogosław drugiemu...
»
zjawił się z wachlarzem, a tymczasem Mignon całował Nanę po bratersku i zmuszał Różę, żeby ją także ucałowała...
»
Widać już było, że hotel odpada i należy jechać do domu...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


– Czy ty zawsze byłeś taki rubaszny, a ja tego nie widziałam? – spytała bez tchu.
– Nie, to Barbara sprawiła, że przestałem być drętwy. Nie czujesz się niezręcznie, kiedy ją wspominam?
– Mogę traktować nasz związek jako swego rodzaju odskocznię od prawdziwego świata, ale rozmowa o Barbarze, Samie czy naszych dzieciach sprowadza mnie na ziemię. Kiedy był tutaj Tom i kiedy niespodziewanie wpadły Kate i Rachel, czułam się tak, jakbym miała purpurowy znak na czole.
– Więc wróćmy do pieszczot i udawajmy, że jesteśmy nastolatkami. – Podniósł ją i położył na dywanie, a potem pocałował. – Gdybyśmy mieli po szesnaście lat, bylibyśmy tak podnieceni, że nawet nie zauważylibyśmy, gdybyśmy spadli z kanapy.
– A teraz musimy uważać, żeby nie nadwerężyć naszych starych stawów. – Objęła go. – Mam wrażenie, że nie cały się zestarzałeś.
Zmarszczył szerokie brwi.
– Nie jestem tak dobry jak kiedyś, ale na jeden raz jestem najlepszy.
– To stare – jęknęła.
– Stare, ale jare. W tym cała rzecz. – Znów zajął się guzikami jej bluzki. – Zastanawiam się, czy przed kolacją zdążę przejść do drugiej części.
Zawsze lubiła poczucie humoru Charlesa, ale ta skrywana rubaszna część jego osobowości była dla niej całkiem nowa. Było jej miło, że mężczyzna, którego zna całe życie, potrafi ją zaskoczyć.
– Jestem porządną dziewczynką – oznajmiła drżącym, dziecinnym głosem. – Moja mama mówi, że jeśli pozwolę, aby mężczyzna dotykał mnie w ten sposób, to rano nie będzie mnie szanował.
Charles znowu zmarszczył brwi.
– Uwierz mi, mała dziewczynko, że im więcej będę dotykał cię dziś w nocy, tym bardziej jutro będę cię szanował.
Julia chichotała, a Charles rozpinał ostatni guzik u jej bluzki. Nagle drzwi się otworzyły i do domu weszli Kate i Donovan, w dżinsach, z rozwianymi włosami i z kaskami w rękach. Wszyscy zamarli. Kate aż otworzyła usta ze zdumienia, Donovan wyglądał jak rażony gromem, a Julia marzyła, żeby zapaść się pod ziemię.
Pierwszy ocknął się Charles. Szybko zapiął kilka guzików Julii, tak że wyglądała przyzwoicie, a potem wstał i pomógł jej podnieść się z podłogi.
– Nie ma sensu udawać, że jest inaczej, niż się wydaje.
– Kate, przepraszam, że... że... – wymamrotała Julia.
– Nie, to my powinniśmy przeprosić – powiedziała Kate blada jak ściana. – Wracaliśmy z Annapolis i pomyśleliśmy, że wpadniemy, żeby zaprosić cię na kolację. Nie powinniśmy byli... to znaczy nie przyszłoby mi do głowy, że...
– Że dorosłe dziecko, mimo iż ma klucz, nie powinno pojawiać się niezapowiedziane w domu, w którym się wychowało – wyłożył Charles. – Zrozumiałe podejście. To ja popełniłem błąd w założeniach.
Donovan już miał się odezwać, ale Kate chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
– Dobranoc. Mam nadzieję, że będziecie mieć miły wieczór. Drzwi zamknęły się, a Julia opadła na kanapę i ukryła twarz w dłoniach. Charles usiadł obok i położył rękę na jej ramieniu.
– Przykro mi, Julio. Chyba gorzej, gdy przyłapie cię dziecko, niż gdy nakryje cię rodzic. To wszystko moja wina.
– Tyle samo w tym mojej winy, co twojej. Mogłam powiedzieć: nie. Nie zrobiłam tego, ale zrobię teraz. Lepiej późno niż wcale.
Zamarł.
– Chcesz skończyć to, co jest między nami?
– Lube spędzać z tobą czas, ale...
– Wstydzisz się, że widzieli cię ze mną?
W pewnym sensie była to prawda. Kiedy Donovan i Kate przyłapali ją z Charlesem, miała wrażenie, że zaparła się małżeństwa, które przez prawie czterdzieści lat stanowiło treść jej życia.
– Przepraszam, Charles. Prawda jest taka, że w tej chwili jestem za bardzo... za bardzo uwikłana w przeszłość, żeby być dla kogokolwiek odpowiednią partnerką.
Cała rubaszność Charlesa zniknęła. Wyglądał dokładnie na swój wiek.

Powered by MyScript