2. W owych to dniach przedstawiono mu zawiłą sprawę, dla której
niełatwo było znaleźć rozwiązanie. Uznałem, że warto wyjaśnić treść owej sprawy, aby czytelnicy mieli wyobrażenie o jej zawiłości i aby ci, którzy kiedykolwiek staną w obliczu podobnych trudności, potrafili — wzorując się na przemyślności króla — trafny wydać sąd o spornych zagadnieniach. Otóż dwie niewiasty, które żyły jako kurtyzany, przyszły do Salomona i ta, która wydawała się pokrzywdzona, pierwsza przemówiła takimi słowy: „Mieszkam, o królu, z tą kobietą w jednej
komnacie i tak się zdarzyło, że obie w tym samym dniu i o tej samej godzinie urodziłyśmy synów. Ale po upływie trzech dni ona podczas
snu tak przygniotła swe dziecko, że umarło, i wtedy wzięła moje z mego łona i umieściła je przy sobie, a martwe dziecko złożyła w moich ramionach, gdy spałam. Kiedy rankiem chciałam dać synkowi piersi, nie jego znalazłam przy sobie, jeno umarłe dziecko owej kobiety: rozpoznałam je, wpatrzywszy się uważnie. Zażądałam więc, by oddała mi syna, a skoro odmówiła, postanowiłam uciec się do ciebie, o panie, byś mi pomógł.
Rozzuchwalona bowiem tym, że mieszkałyśmy tylko we dwie i że nie
potrzebuje obawiać się żadnego świadka, uparcie odmawia mi ona zwrotu dziecka." — Gdy tak rzekła pierwsza kobieta, król zapytał drugą, co może powiedzieć przeciwko temu oskarżeniu. Wtedy ona zaparła się
takiego czynu, twierdząc, że jej dziecko żyje, a martwe należy do jej przeciwniczki. Nikt nie wiedział, jak rozstrzygnąć tę sprawę, wszyscy stali bezradni jak wobec mrocznej zagadki. Jeden tylko król zdobył się na pomysł: rozkazał przynieść martwe dziecko i żywe, a potem przyzwał
jednego męża ze swej straży przybocznej i polecił mu, by dobył miecza i przeciął jedno i drugie dziecko na połowy — niech każda z owych dwóch kobiet ma pół martwego dziecka i pół żywego. Słysząc to, cały lud począł
skrycie wyśmiewać się z króla jak z młodzieniaszka. Ale niewiasta, która domagała się dziecka i rzeczywiście była jego matką, zawołała, by tego nie czyniono, jeno oddano je tamtej kobiecie, jak by należało do niej; jej bowiem wystarczy, że ono żyć będzie i że będzie mogła patrzeć na nie, choćby się wydawało, iż nie jest jej dzieckiem. Druga niewiasta natomiast nie wzdragała się bynajmniej przed tym, by dziecko zostało
rozrąbane, i jeszcze prosiła, aby /jej współzawodniczkę/ poddano torturom.*
Wtedy król, rozpoznawszy, że słowa każdej z kobiet wyrażają prawdziwe ich uczucia, przyznał dziecko tej, która krzyczała przeciw wyrokowi; uznał ją bowiem za matkę. A drugą potępił za to, że własnego syna zabiła i jeszcze pragnęła ujrzeć zagładę dziecka swej przyjaciółki. Takie rozsądzenie sprawy uznał lud za wielki dowód roztropności i mądrości króla; i od owego dnia wszyscy słuchali go jako męża obdarzonego boską przenikliwością.
3. A takich miał Salomon wodzów i zarządców w całej krainie: Efrai-
mowym dziedzictwem rządził Ures /Benhur/, toparchią Bitiemesu /Bet-
sames/ — Diokleros /Bendekar/, okolicami Dory /Doru/ i wybrze-
żem — Abinadab /Benabinadab/, który poślubił córkę Salomona. Wielka równina podlegała Banajasowi /Baanie/, synowi Achilosowemu /Ahiluda/, który dzierżył także władzę nad całą krainą aż do Jordanu. Cała ziemia galadzka /galaadzka/ i gaulanicka aż do gór Libanu, z sześćdziesięcioma wielkimi i silnie obwarowanymi grodami, była pod władza Gabaresa
/Bengabera/. Achinadab, który również miał za żonę córkę Salomona
(zwała się Basima /Basemat/) rządził całą Galileją aż do Sydonu. Wybrzeże wokół Ake /Akko/ dzierżył Banakates /Baana/. Safatesowi /Jo-
zafatowi/ powierzona została góra Itabyrion /Tabor/, góra Karmel oraz cała dolna Galileją aż do rzeki Jordanu. Sumuis /Semej/ otrzymał władzę nad dziedzictwem Beniaminowym, a Gabares /Gaber/ dzierżył krainę
za Jordanem. Ponad nimi wszystkimi zaś mianowany został jeszcze jeden zarządca. — A wspaniale wzbogacił się lud hebrajski i plemię judzkie, gdy zajęli się pracami gospodarskimi i uprawą roli. Żyjąc bowiem w pokoju, nie odrywani od swej pracy przez wojny ani przez zamieszki,
w całej pełni korzystając z najbardziej pożądanej wolności, mogli się poświęcić staraniom, by dobytek każdego z nich wzrastał i stawał się coraz cenniejszy.
4. Miał król także innych zarządców, którym podlegała ziemia Syryj-
czyków i (innych) obcoplemieńców, rozciągająca się od rzeki Eufratu aż do Egiptu: zbierali oni dla Salomona daniny od owych narodów.
|