tami, wszyscy żołnierze dołączą do nas przy pilnowaniu Zawyspiarzy w pułapce...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
TPC /IC:\KATALOG PROGRAM /$A+/$B+i odpowiadaTPC -IC:\KATALOG PROGRAM -$A+ -$B+***; * Moemy take przy wypisywaniu opcji uy zapisu skrconego, kt* *t...
»
2) przy omijaniu zachowa bezpieczny odstp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszy prdko; omijanie pojazdu...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Ustalone w badaniu zalenoci midzy poziomem wyksztacenia a uywanymi okreleniami pozwalaj stwierdzi, e przy wyszym przecitnie wyksztaceniu podniosaby si...
»
tylko miasto, w którym trudno mieszkać, któremu Newa próbuje wydrzeć grunt przy każdym porywie wiatru wiejącym od strony zatoki i z którego ludzie...
»
589 Nazwa zdarzenia Przy klikniêciu dwukrotnym (DbICJick) (zdarzenie zachodz¹ce w sekcji formularza)Przyk³ad 27Private...
»
W praktyce, przy wycieczce tak niewinnej i krótkiej, jaką była wymiana klisz w studzience, ten, który zostawał, mógł, otwarłszy dwoje drzwi - kuchenki i...
»
Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...
»
przykładów, żeby uzasadnić tezę, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
A pani i pan przy świetle małej lampki patrzyli z ogromnym współczuciem na tę bohaterską matkę, która dla ratowania rodziny umiera oto o sześć tysięcy mil od...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Nie mamy jak zawiadomić o naszych planach księcia Rozumnego, przypuszczam
jednak, że niedługo zorientuje się w sytuacji. Ruszajmy.
Zapanowało pewne zamieszanie, Rębacz wymienił kilka słów z Naparstnicą,
lecz w zadziwiająco krótkim czasie już jechałem za nią, wraz z oddziałem żołnierzy. Miałem miecz, ale brakowało mi topora, do którego tak się przyzwyczaiłem
w ciągu lata.
Nic nie przebiegło tak gładko, jak zaplanowaliśmy. Spotkaliśmy Zawyspiarzy
już w ruinach miasta, na długo zanim dotarliśmy do plaży. Wracali do statków,
prowadząc spętanych jeńców. Zaatakowaliśmy. Niektórzy stawili nam opór, inni
porzucili jeńców i uciekli. Nasze oddziały rozproszyły się pomiędzy ciągle dymią-
cymi domami, wśród zasypanych gruzami ulic Strażnicy Zatoki. Żołnierze prze-
cinali jeńcom pęta i prowizorycznie opatrywali im rany. Naparstnica przeklinała opóźnienie, bo Zawyspiarze, którzy uciekli, na pewno mieli zamiar ostrzec straże na okrętach. Spiesznie podzieliła oddział, zostawiając garstkę ludzi do pomocy mieszkańcom miasta. Smród palonych ciał w wilgotnym powietrzu przywiódł mi
na pamięć wspomnienia z Kuźni tak żywe, że prawie doprowadzały mnie do sza-
leństwa. Ciała leżały wszędzie. Wyczułem gdzieś wilka grasującego w ruinach
i w nim znalazłem pocieszenie.
Naparstnica sklęła nas zdumiewająco soczyście, a potem uformowała oddział
w klin. Runęliśmy na szkarłatne okręty akurat na czas, by dostrzec, jak jeden wy-cofuje się z odpływem. Niewiele mogliśmy na to poradzić, udało nam się za to
399
zatrzymać drugi, który już szykował się do drogi. Wybiliśmy jego załogę zadziwiająco szybko i łatwo. Nie była liczna, pozostali jedynie niezbędni wioślarze.
Wyrżnęliśmy ich, zanim zdążyli zabić jeńców, przywiązanych do ław. Prawdopo-
dobnie okręt, któremu udało się uciec, miał podobne brzemię, dlatego nie atako-wał „Ruriska” ani żadnego ze statków, które za nim pogoniły.
Tak czy inaczej, jeden szkarłatny okręt wraz z pojmanymi jeńcami wymknął
się nam i odpłynął. Dokąd? Do widmowego statku, który tylko ja dostrzegłem?
Sama myśl o białym statku przyprawiała mnie o dreszcze i dziwny ucisk w gło-
wie, podobny do rodzącego się bólu. Może nasi wrogowie zamierzali utopić za-
kładników, może zakazić ich kuźnicą, kto wie? Na każdym z trzech pozostałych
okrętów był oddział żołnierzy, zgodnie z przewidywaniem Brusa walczących na
śmierć i życie. Jeden ze statków spłonął, podpalony przez nadgorliwego łucznika, a dwa przejęliśmy.
Kiedy już obsadziliśmy je naszymi ludźmi, kiedy „Rurisk” zacumował u brze-
gu, mogłem wreszcie podnieść głowę i rozejrzeć się po Zatoce Sieci. Ani śla-
du białego statku. Czy rzeczywiście był to tylko tuman mgły? Za „Ruriskiem”
podpłynęła „Wytrwała”, dalej flotylla statków rybackich, a nawet dwie jednost-
ki kupieckie. Większość musiała zakotwiczyć daleko, bo przystań była płytka,
ale ludzie wkrótce przedostali się na brzeg. Załogi okrętów wojennych czekały, aż kapitanowie zbiorą wieści o ostatnich wydarzeniach, ale marynarze z kutrów
i statków kupieckich skierowali się prosto ku oblężonej twierdzy.
Wkrótce dołączyli do nich żołnierze z okrętów wojennych. Uwolnieni jeńcy,
choć osłabieni z braku wody i pożywienia, szybko odzyskali siły i udzielali nam bezcennych rad, gdyż znali tajemnice fortyfikacji. Po południu oblężenie było
gotowe. Brus wydał stanowczy rozkaz, by jeden z naszych okrętów w gotowości
czekał z pełną załogą na wodzie. Miał rację. Już następnego ranka zza północnego ramienia Zatoki Sieci wypłynęły kolejne dwa szkarłatne okręty. „Rurisk” pognał
za nimi, ale niestety zdołały uciec. Wszyscy wiedzieliśmy, że znajdą jakąś bezbronną miejscowość gdzieś dalej na północ. Kilka stateczków rybackich podjęło
pogoń poniewczasie, lecz nie miały szansy dogonić okrętu wroga.
Drugiego dnia oczekiwania zaczęliśmy odczuwać nudę i niewygody. Pogoda
znowu się popsuła. Suchy chleb zaczął smakować pleśnią, suszone ryby zwil-
gotniały. Książę Rozumny, chcąc podnieść nas na duchu, wywiesił obok swego
proporca nad zamkiem flagę Księstwa Koziego. Podobnie jak my wybrał strate-
gię oczekiwania. Zawyspiarze byli uwięzieni w pułapce. Nie próbowali przedrzeć się przez nasze szeregi ani zbliżyć do twierdzy. Rozpoczęło się nużące oblężenie.

Powered by MyScript