Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Ha! Pora ci już, pora rozejrzeć się za jaką głupią panną…Było rzeczą powszechnie wiadomą, że John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem kobiet,...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
miejskiej partyzantki? Baader (z odpowiednim naciskiem) — a czy wasza interwencja nie jest niezbitym dowodem na to, że taka partyzantka jest...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...
»
Że ktoś ze mną zagra w berka, Lub przynajmniej w chowanego… Własne pędy, własne liście, Zapuszczamy — każdy sobie I korzenie...
»
— Czy moglibyśmy zwabić Gurboriana w pułapkę za pomocą rzekomego listu Voloriana? Przypuśćmy, że twój stryj zapragnął poznać prawdziwe...
»
— Mam nadzieję, że żądam większej forsy od tych tanich drani! I nie fałszywek, które ostatnio wpakowały mnie w takie tarapaty...
»
Ów największy Memnóg wstał i tak mi powiedział:— Czcigodny ojcze, wiemy dobrze, że będziemy potępieni i męczeni do końca świata, i...
»
— To, że jestem jednym z Cayhallów? Nie zamierzam mówić każdemu, kogo spotkam, ale nie będę zaskoczony, jeśli wkrótce się to wyda...
»
— Właśnie ujrzałam, że pewien alizoński baron nosi na łańcuchu, oznace swej rangi, mój dar zaręczynowy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Dziewczynka miała nadzieję, że w ten sposób zejdzie z drogi temu wstrętnemu pastorowi — pan Perry bowiem oświadczył, że zamierza uciąć sobie drzemkę w swoim pokoju. Faith właśnie usadowiła się z książką w przytulnym kąciku, kiedy do gabinetu wkroczył wielebny Perry. Stanął przy kominku i przyglądał się pomieszczeniu wzrokiem pełnym dezaprobaty. W gabinecie pastora Mereditha panował swojski rozgardiasz.
— Książki twego ojca znajdują się w sporym nieładzie, moja mała dziewczynko — powiedział surowo.
Faith skuliła się w kąciku i nie powiedziała ani słowa. Nie będzie się odzywała do takiego potwora!
— Powinnaś je uporządkować — mówił dalej pastor Perry, bawiąc się złotym łańcuszkiem od zegarka i spoglądając na Faith z wyższością. — Przecież jesteś już na tyle duża, aby podołać takim obowiązkom. Moja córeczka ma tylko dziesięć lat, a już jest wspaniałą gospodynią i wielką pomocą oraz pociechą dla swojej matki. Ach, cóż to za urocze dziecko. Wielka szkoda, że nie możesz jej poznać. Mogłabyś się od niej wiele nauczyć. Oczywiście, zostałaś pozbawiona bezcennego daru matczynej opieki i troski. To wielka i przykra strata, niezwykle przykra. Nieraz upominałem waszego ojca i szczerze wskazywałem mu uchybienia w jego rodzicielskich obowiązkach, ale, jak dotąd, bezskutecznie. Wciąż jednak żywię nadzieję, że ocknie się, nim będzie za późno. Zanim jednak to się stanie, właśnie ty powinnaś przyjąć na siebie chwalebne obowiązki twojej świętej pamięci matki. Powinnaś wpłynąć na wychowanie swoich braci i maleńkiej siostry, powinnaś zastąpić im matkę. Obawiam się, że wcale nie myślisz o tym, co jest twoją powinnością. Pozwól, drogie dziecko, że uświadomię ci twoje obowiązki wobec rodziny.
Natrętny głos dudnił miarowo. Pastor Perry był w swoim żywiole. Niczego nie lubił tak bardzo, jak narzucać innym prawa, upominać ich i nakazywać. Nie znał w tym umiaru, więc wcale nie zamierzał skończyć. Stał przed kominkiem, na małym dywaniku, i pławił się w powodzi pompatycznych nauk. Faith nie słuchała go. Właściwie nie docierało do niej ani jedno słowo. Za to z ogromną uwagą obserwowała długie, czarne poły surduta pastora, a jej brązowe oczy robiły się okrągłe z niekłamanego zachwytu. Wielebny Perry stał bardzo blisko kominka. Zbyt blisko. Poły jego surduta już się tliły, materiał zaczął dymić. Pastor wciąż przemawiał, z upodobaniem popisując się własną elokwencją. Poły surduta dymiły coraz bardziej. Z płonących drew wyskoczyła maleńka iskierka i upadła wprost na ciemną materię surduta. Przywarła do niego, by po chwili zmienić się w radosny płomień. Faith nie mogła już wytrzymać i zachichotała.
Pastor Perry przerwał swą mowę, oburzony impertynencją dziewczynki. Nagle poczuł w pokoju swąd. Rozejrzał się wokół, ale niczego nie zauważył. Wtedy chwycił za poły surduta i uniósł je. Zobaczył wielką, wypaloną dziurę. To był jego najnowszy surdut. Wyraz twarzy i zachowanie pastora tak rozśmieszyły Faith, że nie mogła się już opanować i wybuchnęła głośnym śmiechem.
— Czy widziałaś, że palą się poły mojego surduta? — spytał ze złością.
— Tak, proszę pana — poważnie odparła Faith.
— Więc dlaczego nic mi nie powiedziałaś? — pytał, patrząc na nią surowo.
— Ponieważ powiedział pan, że małe dziewczynki nie powinny przerywać starszym — jeszcze poważniej odpowiedziała Faith.
— Gdybym… gdybym był twoim ojcem, sprawiłbym ci takie lanie, że zapamiętałabyś do końca życia, moja panno — powiedział wielebny pastor, rozgniewany nie na żarty, i wyszedł z gabinetu. Zapasowy świąteczny garnitur Jana Mereditha okazał się za ciasny na pastora Perry’ego, który musiał odprawić wieczorne nabożeństwo w przypalonym surducie. Zrezygnował jednak ze spaceru wzdłuż nawy, co zwykł był czynić, zaszczycając tym wiernych i kościół. Nigdy już nie zamienił się z pastorem Meredithem, a kiedy spotkał go nazajutrz na stacji, potraktował go bardzo chłodno. Faith odczuwała coś w rodzaju ponurej satysfakcji. Biedny Adam został pomszczony.
20. Nowa przyjaciółka Faith 

Powered by MyScript