Czy Judyta w końcu... Kobieta odpędziła tę myśl, zaniepokojona rosnącą tendencją do wspomnień o Judycie, w miarę jak kończył się każdy dzień. Stawało się to zdecydowanie nieproduktywnym nawykiem, który może w końcu wymagać procedury korekcyjnej. Tym razem straciła prawie minutę. Powróciła do pierwotnego problemu, zlecając dokładną analizę fali mózgowej, którą synergizer nazwał “anomalią” Odpowiedź budziła niepokój. 6427 -------------> ------ <--------- 6481/9362077 I-II 6427/(I – II)to klasyczna fala paranoidalna, skomplikowana w tym wypadku przez częściową kompensację. Innymi słowy, osoba która wbiegła do Bramy i spowodowała awarię (anomalię) była paranoikiem, który do pewnego stopnia nauczył się radzić sobie ze swoją manią. Było zbyt blisko zmierzchu na zlecenie szczegółowych statystyk mocy, ale mogła z łatwością wyobrazić sobie taką falę, która wymagała ogromnej energii wejścia, by ją anulować. Trudne, tak, ale przewidziane. To-------> zdziwiło ją bardzo. Sformułowała inaczej pytanie, ale otrzymała identyczną odpowiedź. Więc to jest ostateczna, niewiarygodna część zagadki, pomyślała. Anomalia była nową falą! Ona tylko z grubsza przypominała 6427/(I - II) ! Kiedy włączyła Bramę Jaźni, system obronny Miasta miał tylko dwie możliwości: improwizować wśród obwodów, aż znajdzie najlepszy porównywalny ujemny odpowiednik, albo popełnić elektroniczne samobójstwo poprzez niewykonanie zadania, do którego został stworzony. W końcu zrobił i jedno, i drugie po trosze. Przynajmniej lekcja wyniesiona z niezwykłej anomalii nauczyła kobietę, że nie powinna już nigdy nie powierzać Bramy Jaźni tylko maszynie - nawet tak skomplikowanej jak synergizer. Zakodowała w jego obwodach dyrektywę, że powinien natychmiast powiadomić ją o każdym następnym niezwykłym wypadku wtargnięcia do strefy bezpieczeństwa. Ale co, jeśli to znowu się wydarzy? Tamtego człowieka-anomalię - zawrócono, prawdopodobnie martwego. A co gorsza, jeśli oryginał przeżył, posiadał teraz nową świadomość, która nieuchronnie musiała zmienić go w coś jeszcze bardziej obcego. Gdy zastanawiała się nad możliwymi wątkami tej myśli, nagle zadzwonił sygnał alarmowy. Drgnęła z zaskoczenia; po raz pierwszy od tamtej awarii coś zakłóciło ciszę w jej mieszkaniu. Zobaczyła, że skaner raz za razem wyświetla tę samą wiadomość. 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! 7284:015/97!!! Potwierdziwszy odbiór zapytała o naturę niebezpieczeństwa w Bramie Jaźni. Otrzymała tę właśnie odpowiedź, której jednocześnie oczekiwała i obawiała się. 231. Anomalia. A później wyłączono prąd. Kolumna Garika podążała powoli w stronę Lorl. Jechali wolno z powodu rannych. Teraz nie musieli się spieszyć. Garik jechał na kilometr przed czołem kolumny z Edanem i pozostałymi szandyjskimi władcami. Za milczącą zgodą nikt nie zawracał bogu głowy częściej, niż to było konieczne. Szalane jechała tuż za nim ze swoim ojcem, a po obu stronach mieli Jakuba i Bowdeena. Moss i jego córka dzielili się własnym smutkiem, którego nie chcieli pomniejszać poprzez wyrażenie go słowami. Zapadł zmrok. Tylko przytłumiony tętent końskich kopyt przerywał ciszę. Dzieląc się myślami z Szalane, Moss nagle zamarł, gdyż rozpoznał tamten strach i uczucie izolacji. Nozdrza rozdęły mu się na wspomnienie liszyńskiego deszczu. Później usłyszał, że ktoś z sykiem wciągnął powietrze do płuc; jadąca obok Szalane zesztywniała. Jej umysł oderwał się od jego umysłu jak złamana gałąź, wpatrzone w nieskończoność oczy zaszły mgłą. Wyjdź! Odejdź! - Lane? - Moss sięgnął po jej rękę. Jakub odwrócił się na dźwięk jej głosu. Puść to! Albo cię zmiażdży! - Co się dzieje? - zaniepokoił się Jakub. Moss chwycił cugle Szalane i wyprowadził jej ogiera z kolumny na pobocze drogi. W Jakubie na moment obudziła dawna krissańska nieufność do magii i zgasła. On i Bowden pojechali za Mossem. Zdjęli dziewczynę z konia, nadal zesztywniałą z przerażenia. Nie protestowała, kiedy pomogli jej położyć się na trawie - Oni wszyscy - powiedziała zduszonym głosem. - Za to? Kłamco! Złodzieju! Oddaj ich!
|