Ważną jest bowiem rzeczą przybyć nie jako obcy
czy gość.
5. O mało nie zapomniałem: dla twego Brutusa, jak
już często ci pisałem, zrobiłem wszystko8. Cypryjczycy
byli gotowi płacić; lecz Skaptiusz nie chciał się zadowolić
dwunastu od sta na procent składany. Sam Pompejusz
nie osiągnął od Ariobarzanesa więcej dla siebie niż ja dla
Brutusa. Zaręczyć za niego jednak nie mogę; król jest
bardzo ubogi i tak ode mnie oddalony, że mogę do niego
tylko wysyłać listy; lecz listownie nie przestaję go sztur-
mować. Wynik ogólny jest taki: w stosunku do sumy
Brutus został potraktowany szczodrzej niż Pompejusz; za-
płacono mu w ciągu roku około stu talentów, podczas gdy
Pompejuszowi przez sześć miesięcy obiecano dwieście ta-
lentów. A już ile zrobiłem w sprawie Appiusza9, trudno
wprost wypowiedzieć. Dlaczegóż więc mam się martwić?
Jego przyjaciele, Matyniusz i Skaptiusz, to nicponie. Ten
może się na mnie złości, że nie otrzymał ode mnie od-
działów jazdy, żeby dręczyć Cypr, jak to zrobił przede
mną, albo że nie został prefektem. Ale tego nie udzieli-
7 — rzymskich poplecznikach Cezara, opłacanych przezeń
zupełnie jawnie za utrudnianie sytuacji Pompejuszowi.
8 Por. list 85, ust. 5—7 oraz list 87, ust. 6—9.
9 Mowa zapewne o jakichś interesach tego byłego namiest-
nika Cylicji, teścia Brutusowego, może o wpływaniu na Cylij-
czyków, aby nie wytaczali mu procesu o zdzierstwa.
łem nikomu, nawet Gajusowi Wennoniuszowi, memu przy-
jacielowi, ani Markowi Leniuszowi, który jest twoim przy-
jacielem. Już w Rzymie ci oświadczyłem, że będę prze-
strzegał takiego postępowania, i przy tym wytrwałem.
Lecz na cóż może się skarżyć ten, co choć mógł, nie chciał
wziąć pieniędzy? Albo Skaptiusz, który był w Kappa-
docji! — Sądzę, że dość dla niego zrobiłem. Gdy otrzymał
ode mnie stanowisko trybuna10, które mu ofiarowałem
na skutek listu Brutusa, napisał mi, że nie chce z tego
trybunatu skorzystać.
6. Jest tu niejaki Gawiusz, któremu na prośbę Bru-
tusa zaproponowałem prefekturę11; on, jak prawdziwy pies
Publiusza Klodiusza, wiele nagadał i narobił z uszczerb-
kiem dla mego dobrego imienia. Nie odprowadzał mnie,
gdy wyjeżdżałem do Apamei; gdy później przybył do
obozu, przy odejściu nie zapytał mnie, czy nie żądam cze-
goś od niego, i w ogóle, nie wiem, dlaczego, okazywał mi
jawną wrogość. Gdybym go uczynił jednym ze swoich
prefektów, za kogo byś mnie uważał? Ja, który, jak wiesz,
nigdy nie zniosłem żadnej obrazy ze strony najpotężniej-
szych ludzi, miałbym ją znosić od tego ciury? A przecież
udzielać mu dobrodziejstw i zaszczytów to jeszcze więcej
niż znosić obelgi. Otóż ten Gawiusz, widząc mnie nie-
dawno w Apamei przed swym odjazdem do Rzymu, zwró-
cił się do mnie w sposób, w który ja nie śmiałbym się
odezwać do Kulleolusa: „Do kogo mam się zwrócić o zwrot
kosztów na wyżywienie, należne prefektowi?" — Odpo-
wiedziałem mu — łagodniej, niż wedle zdania obecnych
powinienem mu był odpowiedzieć — że nie mam zwy-
10 stanowisko trybuna — wojskowego, tzn. wyższego ofi-
cera dowodzącego kohortą.
11 zaproponowałem prefekturę — z dalszego ciągu listu
wynikałoby, że Gawiusz tej propozycji nie przyjął.
88. (ATT. VI 3)
czaju zwracać kosztów wyżywienia tym, z których usług
nie skorzystałem. Odszedł wściekły.
7 Jeżeli Brutus da się wzruszyć, słowami tego nic-
ponia, możesz go kochać sam, we mnie nie będziesz miał
rywala. Ale myślę, że zachowa się tak, jak powinien.
Chciałem jednak, aby ta sprawa była ci znana, do niego
też dokładnie o tym napisałem. Ale w ogóle (to między
nami) nie otrzymuję od Brutusa ani jednego listu —
ostatnio o Appiuszu — żeby nie było w nim jakiegoś
|