całkowicie bezpieczna...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
2) przy omijaniu zachowa bezpieczny odstp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszy prdko; omijanie pojazdu...
»
- Generał?- Szef Wydziału Bezpieczeństwa, generał Balchen...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
bezpieczestwa wewntrznego, podlege Narodowemu Komi-sariatowi Spraw Wewntrznych (Narodnyj KomissariatWnutriennych Die - NKWD)...
»
- Skoro jesteś odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo, to ja jako żona jestem odpowiedzialna za twoje zdrowie...
»
Rodzina typów całkowitoliczbowych składa się z czterech typów: q byte,q short,q int,q long...
»
W obozowisku panowała całkowita cisza zalana poświatą księżyca, który, choć właśnie przemieniał się z kwadry w pełnię, świecił już nadzwyczaj jasno...
»
Nexus 57 2008-1 Strefa mroku 1 2008Wyglądało na to, że się całkowicie z nami zgadza, kiedy podkreśliliśmy, że główną ochroną tego rodzaju twierdzeń jest...
»
Rozważmy, co się stało w pewnym badaniu wykonanym na nowojorskiej plaży, w którym sprawdzano, czy przypadkowi świadkowie zaryzykują osobiste bezpieczeństwo,...
»
Otóż, jak wiemy z historii, kiedy władze II Rzeczypospolitej zdecy- dowały się na przyjęcie francusko-brytyjskich gwarancji bezpieczeń- stwa,...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Mogę wiedzieć dlaczego? - Nie potrafiła powstrzymać
się przed zadaniem tego pytania.
- Ponieważ nigdy nie zwiążę się z kobietą, która nie jest
stąd. Po prostu.
-Naprawdę?
- T a k .
68
Hailey oparła ręce na biodrach, nie mogąc powstrzymać
uczucia rozczarowania. Miała ochotę spytać, dlaczego tak
stawia sprawę, ale nie chciała, aby uznał, że jest wścibska.
- Powinnaś być zadowolona. To rozwiązuje twój problem, prawda?
- Nie powiedziałam, że mężczyźni w ogóle mnie nie interesują!
Jordan uśmiechnął się.
- No dobrze. Gdybyś była rdzenną mieszkanką Alaski, na
pewno nie oparłbym się twojemu urokowi. Zadowolona?
- To zakrawa na dyskryminację. Chcesz powiedzieć, że jestem gorsza od tutejszych kobiet tylko dlatego, że urodziłam się gdzieś indziej?
- Nie. Ale mam tu dziecko, o którym muszę myśleć. Nie
wyjadę stąd, dopóki mój syn nie zacznie studiować.
RS
-Och.
- Dlatego nie mam zamiaru angażować się w związek, który nie rokuje na przyszłość. Tak więc kobiety przyjezdne zupełnie mnie nie interesują.
- Rozumiem.
- Czujesz się lepiej?
- Zdecydowanie tak. Twój wywód udowodnił mi, jak bardzo ci się podobam.
Tak jak się tego spodziewała, Jordan się uśmiechnął. Teraz wszystko sobie wyjaśnili. W przyszłości mogli nawet zostać przyjaciółmi.
A jednak nie. Nie potrafiłaby się zaprzyjaźnić z mężczyzną. A już na pewno nie z takim, który jej się podoba. To zbyt ryzykowne. Zostańmy przyjaciółmi - to stara pułapka
zastawiana przez mężczyzn. Nie da się na nią złapać.
69
Jordan wyciągnął rękę.
- Skoro ustaliliśmy już, że nic nam ze swojej strony nie
grozi, może zostaniemy przyjaciółmi?
Odruchowo cofnęła sie o krok.
-Nie!
Uniósł ze zdziwieniem brew.
- Jak sobie życzysz.
-Chciałam powiedzieć, że to się może nie udać. A co,
gdyby tak...
- Hailey, nie mówię o związku na całe życie. Rzuciłem luźną propozycję. Zupełnie niezobowiązującą.
- Będziemy utrzymywać przyjacielskie stosunki w ramach
tego, że jesteśmy sąsiadami. Ale żadnego chodzenia razem
na piwo ani nic z tych rzeczy. I nie będziemy sobie opowiadać historii miłosnych z przeszłości, dobrze? Ani przesiady­
RS
wać zbyt często w swoich domach. Spotykajmy się na gruncie neutralnym.
-Coś jeszcze?
- Nie, na razie nic innego nie przychodzi mi do głowy.
- A więc możemy być przyjaciółmi na takich zasadach?
Uśmiechnęła się, wiedząc, jak to musi głupio wyglądać,
ale specjalnie jej to nie przeszkadzało.
-Możemy.
Jordan też się uśmiechnął i ujął jej rękę.
- To będzie najdziwniejsza przyjaźń, jaką kiedykolwiek
zawarłem. Czy to oznacza, że przebaczyłaś mi, że zepchną­
łem cię z dachu?
Hailey cofnęła rękę.
- Sama nie wiem. Prawdziwy przyjaciel nie zrobiłby czegoś podobnego.
70
- Nigdy w dzieciństwie nie skakałaś na pryzmy śniegu?
- Nie zapominaj, że pochodzę z Kalifornii. Pierwszy raz
zobaczyłam śnieg, gdy miałam osiemnaście lat.
- Biedactwo. Nie ma nic milszego niż skakanie z dużej wysokości na pryzmę śniegu. Gdy byłem w wieku Simona, mog­
łem to robić przez cały dzień.
- Nie ma nic milszego? Chyba nigdy nie byłeś w Disneylandzie.
-Nie byłem.
- To znacznie lepsze niż skakanie z dachów - stwierdziła,
po czym podniosła wzrok na dach. - A niech to, zostawiłam
tam narzędzia.
- Nie ma sprawy. Zaraz je przyniosę.
- Sama pójdę - zaczęła, ale Jordan już przystawił drabinę
i wspiął się na dach. Po chwili pudełko wylądowało na kupie
RS
śniegu, a zaraz po chwili obok niego znalazł się Jordan. Wyciągnęła rękę, aby pomóc mu wstać.
- Dziękuję, ale mogłam.
- ...zrobić to sama. Wiem. - Ujął wyciągniętą dłoń, ale
Hailey poślizgnęła się i wylądowała na śniegu obok niego.
- Cześć. Widzę, że spodobała ci się moja zabawa.
- Daj spokój. Czuję się, jakbym grała w jakiejś kiepskiej
komedii.
- Czy w imię naszej nowo zawartej przyjaźni porzucisz zamiar naprawienia tego dachu? Proszę.
- Dobrze - powiedziała z ciężkim westchnieniem, - Od­
łożę to.
- Naprawdę tak mocno cieknie?
-Naprawdę.
-Pokaż mi.
71
Hailey zawahała się przez chwilę.
- Dobrze, chodź.
Łóżko Hailey było przesunięte pod ścianę, a tam, gdzie
powinna znajdować się jej poduszka, stało ogromne wiadro
do połowy napełnione wodą. Z sufitu nadal kapało.
- Nie wygląda to dobrze.

Powered by MyScript