tych, którzy przeczą z zasady wszystkiemu, co nowe, lub co nie pochodzi od nich i którzy mówią o tym bez znajomości przyczyn. Do tej grupy należą ci wszyscy, którzy poza świadectwem zmysłów niczego nie uznają; nic nie widzieli, niczego nie chcą widzieć, a tym mniej zgłębić; gniewałoby ich to, gdyby zobaczyli zbyt jasno, gdyż byliby zmuszeni przyznać, że nie mają racji. Spirytyzm jest dla nich złudzeniem, szaleństwem, utopią, krótko mówiąc: nie istnieje. Są to nie wierzący z zasady. Obok nich można postawić tych, którzy raczyli rzucić okiem dla uspokojenia swego sumienia, aby móc powiedzieć: chciałem widzieć, ale nic nie ujrzałem; nie rozumieją, że pół godziny nie wystarczy, żeby sobie zdać sprawę z całokształtu wiedzy. 2. Z tych, którzy są aż nadto przekonani o rzeczywistości zjawisk, mimo to zbijają je z powodów osobistych. Dla nich spirytyzm istnieje, lecz boją się jego skutków; napadają nań jako na swego nieprzyjaciela. 3. Z tych, którzy znajdują, że moralność spirytystyczna zbyt surowo osądza ich czyny i ich dążenia. Spirytyzm, poważnie pojęty, byłby dla nich niewygodny; nie odrzucają go, ani nie przyjmują: wolą zamykać nań oczy. Pierwsi powodują się pychą i zarozumialstwem, drudzy ambicją, trzeci egoizmem. Widzimy, że przyczyny opozycji, nie mając żadnej trwałej podstawy, winny z czasem zniknąć; albowiem na próżno szukalibyśmy czwartej grupy przeciwników, która opierałaby się na jawnych dowodach przeciwnych, uzasadnionych sumiennymi i pracowitymi badaniami sprawy. Wszyscy przedstawiają tylko gołosłowne przeczenia, nikt jeszcze nie dał dowodów poważnych i niezbitych. Spodziewać się, że natura ludzka nagle zmieni się pod wpływem pojęć spirytystycznych, znaczyłoby to mieć o niej zbyt wygórowane pojęcie. Wpływ ich nie jest jednakowy, ani jednakowo silny na wszystkich, którzy je wyznają. Wszelako, jakikolwiek byłby, choćby i najsłabszy, zawsze wynikiem jego jest poprawa; boć dowodząc istnienia świata pozacielesnego, przeczy rozkładowym doktrynom materialistycznym. Taki jest skutek samej już tylko obserwacji faktów; jednak ci, którzy rozumieją spirytyzm filozoficzny i widzą w nim coś innego, niż zjawiska mniej lub więcej ciekawe, odnoszą zeń inną korzyść: główną i najpowszechniejszą jest rozwój uczucia religijnego nawet u tych, którzy nie będąc materialistami, byli jednak obojętni dla spraw duchowych. Wynikiem jego jest pogarda wobec śmierci; nie mówimy: pragnienie śmierci, przeciwnie spirytysta będzie bronił życia, jak każdy inny. Jest to obojętność, która przyjmuje bez szemrania i bez żalu nieuniknioną śmierć, jako rzecz raczej radosną, niż straszną, dzięki pewności stanu, który po niej następuje. Drugi skutek, prawie równie powszechny, jak pierwszy, to rezygnacja we wszystkich przeciwnościach życia. Spirytyzm daje tak wysoki punkt widzenia, że życie ziemskie traci trzy czwarte swej doniosłości i mniej się już zważa na udręki, jakie mu towarzyszą; stąd więcej odwagi w smutkach i więcej umiarkowania w żądaniach; stąd również niedopuszczanie myśli o skróceniu sobie życia, bo wiedza spirytystyczna uczy, że przez samobójstwo traci się zawsze to, co się chciało zyskać. Pewność przyszłości, którą my sami możemy uczynić szczęśliwą, możność nawiązania stosunków z istotami, które nam są drogie, stanowią dla spirytysty najwyższą pociechę; horyzont jego wzrasta w nieskończoność, wskutek ciągłego widoku życia zagrobowego, którego tajemnicze głębie może badać. Trzecim skutkiem jest pobudzanie do pobłażliwości dla błędów bliźniego. Trzeba jednak przyznać, że pierwiastek samolubstwa i wszystko, co z niego płynie, jest najbardziej zakorzeniony w człowieku i wskutek tego najtrudniejszy do wyrwania; podejmujemy się chętnie ofiary, byle nic nie kosztowała, a przede wszystkim niczego nas nie pozbawiała. Pieniądz wywiera jeszcze na większość ludzi nieprzezwyciężony urok, a mało kto uznaje słowo "zbyteczny", gdy chodzi o jego osobę. Toteż wyrzeczenie się swej osobowości jest najwyższą oznaką postępu. VIII Czy duchy, powiadają niektórzy, uczą nas jakiejś nowej moralności, czegoś wyższego nad to, co powiedział Chrystus? Jeśli ta moralność nie jest inna, niż moralność Ewangelii, to po cóż spirytyzmu? Rozumowanie to podobne do rozumowania kalifa Omara, który wyraził się o bibliotece Aleksandryjskiej: "Jeżeli nie zawiera nic innego ponad to, co jest w Koranie, to jest bezużyteczna i trzeba ją spalić; jeżeli zawiera coś innego, jest zła, więc znowu trzeba ją spalić." Nie, spirytyzm nie zawiera moralności innej niż ta, którą głosił Jezus; jednak zapytajmy się z kolei, czy przed Chrystusem nie mieli ludzie praw, zawartych w Dekalogu? Czy On ich nie potwierdzał? Czy dlatego można powiedzieć, że nauka Jezusa była niepotrzebna? Zapytajmy jeszcze tych, którzy twierdzą, iż moralność spirytystyczna jest niepotrzebna, dlaczego moralność Chrystusowa jest tak mało w czyn wprowadzana i dlaczego ci, którzy ją głoszą, pierwsi przekraczają najważniejsze jej prawo: powszechnego miłosierdzia. Duchy przychodzą je nie tylko potwierdzić, lecz wykazują nam praktyczny jego pożytek; czynią zrozumiałymi i jawnymi prawdami, których uczono tylko pod postacią alegoryczną. Obok moralności rozwiązują one najbardziej oderwane zagadnienia psychologii.
|