283 Była po prostu nieprzekraczalna. O „pięćdziesiątce" nikt nawet wtedy nie pomyślał... Mick Jagger obchodził półwiecze z dziesięciodniowym wyprzedzeniem - 16 lipca 1993 roku. Z wyprzedzeniem i z pompą - przyjęcie, na które zaproszono trzystuosobowa elitę świata muzyki (i nie tylko), odbyło się w neogotyckim pałacu Walpole House, zlokalizowanym w Twickenham dokładnie vis-a-vis leżącej na przeciwnym brzegu Tamizy posiadłości Jaggera w Richmond. Obowiązującym tematem balu maskowego była rewolucja francuska - Jerry Hall wystąpiła jako Maria Antonina. Pałacyk Walpole House służy w lecie za ekskluzywną szkołę językową. Dosłownie w ostatniej chwili kazano przebywającym tam studentom -los chciał, że z Francji (!) - opuścić budynek i zorganizować własną zabawę w innym miejscu. Jedna z dziewcząt powiedziała później: „Szkoda, że nie poprosili francuskich studentów o zaśpiewanie Marsylianki. Sami zrobili to okropnie". Szampańska zabawa trwała do rana. Keith Richards poszedł w ślady starszego kolegi dopiero 18 grudnia, ale on także skończył 50 lat - życie dopisuje najlepsze pointy, a ta jest szczególnie przewrotna: to właśnie Keith wygrywał w latach 70. wszystkie plebiscyty na muzyka rockowego, który będzie następną śmiertelną ofiarą „seksu, narkotyków i rock and rolla". Ha! Była to zarazem dziesiąta rocznica jego szczęśliwego małżeństwa z piękną Patti - na uroczystym przyjęciu w Metropolis Restaurant w Nowym Jorku pojawili się m.in. Erie Clapton, Bobby Keys, Phil Spector, Adam Clayton (U2) z Naomi Campbell, Jann Wenner (redaktor naczelny magazynu „Rolling Stone") oraz basista Darryl Jones. A właśnie - wyglądało na to, że Rolling Stonesi mają wreszcie basistę... Wszystko zaczęło się nieco wcześniej - już w marcu Mick Jagger i Keith Richards zaczęli planować pracę nad nowym albumem zespołu - miała to być pierwsza płyta The Rolling Stones nagrana bez udziału „skandalisty" Billa Wymana. Obaj Stonesi przystąpili do pracy nad płytą w sprawdzonej - tak fortunnie! - scenerii Barbadosu. Prawdziwy maraton twórczy rozpoczął się jednak dopiero w lipcu, kiedy wszyscy czterej Stonesi (jak dziwnie to jednak brzmiało: wszyscy czterej Stonesi) rozpoczęli burzę mózgów i serc w posiadłości Rona Wooda w Irlandii - twierdzili zgodnie, że sielski, wiejski klimat Zielonej Wyspy bardzo im służy. Zauważyli, że brak Billa Wymana nie daje się im szczególnie we znaki - podczas nagrań studyjnych rolą basisty zamieniali się swobodnie Ron Wood i Keith Richards. Mimo jednak, że obaj gitarzyści z powodzeniem zastępowali Wymana, na farmie Wooda pojawiali się kolejni instrumentaliści sprawdzani z myślą o występach Stonesów na żywo, m.in. Pino Palladino i Daryl Jones. Mówiło się jednak, że największe szanse na wystąpienie w zaszczytnej roli ma basista świetnego czarnego zespołu rockowego Living Colour, Doug Wimbish. To właśnie ta kapela otwierała część koncertów Steel Wheels Tour. Był wrzesień, kiedy dobiegł końca pierwszy etap pracy nad nową płytą Stonesów. Czterej muzycy (plus basista Daryll Jones) odwiedzili legendarny zespół irlandzki The Chieftains, nagrywający w dublińskim studiu Windmill Recordings 284 znakomity album THE LONG BLACK VEIL i wzięli udział w dwóch sesjach. Mick zaśpiewał w tytułowym nagraniu, a wszyscy Stonesi pięknie zakręcili w zamykającym płytę jamie, opartym na ludowym temacie irlandzkim, The Rocky Road To Dublin (z dość nieoczekiwanie wplecionym riffem Satisfaction). Ciekawe, że jednym z licznych artystów występujących gościnnie na tym wyjątkowym albumie The Chieftains jest Mariannę Faithfull, z wielką klasą wykonująca starą balladę, Love Is Teasin'. „Miksowanie" najnowszego albumu odbywało się - tradycyjnie - w Los Angeles, tym razem pod auspicjami znanego producenta, Dona Wąsa. Był styczeń 1994 roku. Mick wykorzystał pobyt w Kalifornii, by nagrać... nową wersję Angie - piosenka znalazła się na albumie THE SYMPHONIC MUSIC OF THE ROLLING STONES wydanym przez firmę RCA Victor, a dedykowanym pamięci „pierwszego Stonesa", założyciela i ojca chrzestnego grupy, Briana Jonesa. Ponownie ścieżki Stonesów skrzyżowały się z Mariannę Faithfull, która zaśpiewała Ruby Tuesday, nieszczęsny zaś (lecz kto był to w stanie przewidzieć?) Michael Hutchence wykonał, jak na ironię, Under My Thumb. Pozostałe nagrania były czysto instrumentalne z jednym chwalebnym wyjątkiem, którym była całkiem zapomniana piosenka Dandelion, tutaj wykonywana przez chór szkoły Ibstock Place School w Richmond. Wśród śpiewających dzieci znalazła się dziesięcioletnia Elizabeth Jagger - córeczka pewnego pięćdziesięcioletniego idola... Kiedy pod koniec kwietnia „wszyscy czterej Rolling Stonesi" (!) umówili się na „poważne rozmowy" w Nowym Jorku, osoby zaznajomione z dotychczasową historią grupy wiedziały, czego się spodziewać - narady na takim szczeblu dotyczyły zwykle planowanej trasy koncertowej. Podobnie było i tym razem - jak okazało się 3 maja. Rolling Stonesi obwieścili wtedy światu swoje najnowsze ustalenia. I - zgodnie ze zwyczajem zainicjowanym przy okazji Steel Wheels Tour (na dworcu Grand Central) - zrobili to z fasonem. Miejscem akcji ponownie był Manhattan - czy istnieje jakieś lepsze miejsce akcji? Zmienił się natomiast środek lokomocji: za pierwszym razem był nim wagon kolejowy. Teraz - luksusowy jacht „Honey Fitz", należący niegdyś do prezydenta Johna Kennedy'ego. Stonesi zarzucili cumy na nabrzeżu Pier 60 na rzece Hudson i oznajmili, co następuje: północnoamerykańska część tournee rozpocznie się 1 sierpnia w Waszyngtonie. W styczniu i w lutym grupa podbijać będzie Meksyk oraz Amerykę Południową, po czym da dwa koncerty w Republice Południowej Afryki. Następnie dokona rutynowego podbicia kilku innych kontynentów (zamierza to uczynić swymi nieporównanymi koncertami w Japonii, Australii i Nowej Zelandii), zanim weźmie szturmem Europę, co nastąpi na początku 1995 roku. Nowy album będzie się nazywał VOODOO LOUNGE i ukaże się w lipcu. Darryl Jones będzie koncertowym basistą Rolling Stonesów. Ale nie zostanie Stonesem. „To nie jest nasze ostatnie tournee" - zapewnił Mick Jagger, artysta pięćdziesięcioletni. „Stara generacja" najlepszych rockowych muzyków przetrwała próbę czasu z tarczą. Kiedy Stonesi nagrywali swój kolejny studyjny album - w pięć lat po 285
|