Overkill dla astrokalendarza pani Reiche  Pozostaje w zasadzie tylko “kalendarz astronomiczny” pani Reiche...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy Mick Jagger koczy 50 lat, nie robio tu ju moe takiego wraenia, jak owe pamitne urodziny, kiedy koczy 30 - ale to tylko z tego powodu, e by czas, kiedy...
»
Legenda głosi — a jest to tylko legenda — jakoby ludzkość zawarła z Najeźdźcami pakt...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
— Niby czemu?— Panie! Toż to ordynarna pułapka… Po jednemu nie dadzą nam rady, a jakby nas tam dostali razem, to tylko lokal otoczyć…— A...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Po wejciu Wooda do zespou, cho na razie tylko tymczasowym, zaczo si wyczuwa obecno elementu przyjani, o ktrej w przypadku Taylora trudno waciwie byo mwi...
»
szeregi po to tylko, by z bliska wybadać błędy i pęknięcia w pancerzu republiki, by – gdynadejdzie godzina – uderzyć w nią tym skuteczniej, z tym...
»
Jeden li tylko okręt Argo228, sławion wszędy,Gdy wracał od Ajeta, mógł się przemknąć tędy -Lecz te rafy i Argo by nie oszczędziły,Gdyby nie pomoc...
»
36ble wewntrzne stanowi zwykle sygna mniej lub bardziej powanej choroby, grocej utrat sprawnoci yciowej, a nawet mierci, std nie tylko "bol", ale te...
»
Obcy jeździec (a był tylko jeden), z pewnością pomyślał, że wzywam go, by stawił mi czoło, gdyż ruszył w moją stronę, a błękitny blask na szczycie jego lancy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Nauka zajęła się tą hipotezą według wszelkich reguł dobrego wychowania stwierdzając, że niektóre z linii wskazują na określone konstelacje gwiazd, na przykład na Plejady, z uwzględnieniem zmienności rocznej.
Gerald S. Hawkins, profesor astronomii w Smithonian Astrophysical Observatory w Cambridge w stanie Massachusetts, udał się wraz z grupą współpracowników do Nazca. Mieli oni ze sobą najnowocześniejsze aparaty miernicze oraz załadowany danymi o wszystkich ważnych gwiazdozbiorach komputer. W pamięci tego komputera zawarte były informacje o wszystkich pozycjach gwiazd widocznych nad płaskowyżem Nazca w ciągu ostatnich 6900 lat. Maszyna błyskawicznie odpowiadała na pytania w rodzaju: jaka była pozycja Plejad w początkach wiosny roku 3100 prz. Chr.? jaka była ich pozycja jesienią tegoż roku?
Po długich pomiarach, których wyniki wprowadzono do komputera, zadano mu wreszcie pytanie: które linie wycelowane są w jakie gwiazdy widoczne nad płaskowyżem w okresie od roku 5000 prz. Chr. do roku 1900 po Chr.?
Kolumny liczb wydrukowane przez komputer były dla hipotezy pani Reiche miażdżące. Profesor Hawkins zmuszony był stwierdzić: “Nie, te linie nie były zorientowane według gwiazd. [...] Zawiedzeni musieliśmy odrzucić hipotezę astronomicznego kalendarza”.
Mimo tego jednoznacznego naukowego wyjaśnienia, co pewien czas powraca twierdzenie, jakoby zostało wykazane, że wyryte w płaskowyżu Nazca rysunki stanowiły gigantyczny kalendarz astronomiczny. Niewątpliwie musiało to być dla pani Reiche przygnębiające, kiedy komputer obalił hipotezę będącą dziełem jej życia. Jej doniosłą i niezaprzeczalną zasługą pozostanie obmierzenie i skatalogowanie figur z płaskowyżu. Bez zebranych przez panią Reiche danych profesor Hawkins z zespołem nie mogliby dokonać badań.
Poszukiwania wyjaśnienia fenomenu Nazca trwają dalej. Antropolog, prof. William H. Isbell z nowojorskiego Uniwersytetu Stanowego, je znalazł: terapia zajęciowa! Prof. Isbell z nie jakim opóźnieniem rozwiązał problemy Indian na rynku pracy. Jego zdaniem nie posiadali oni składów na magazynowanie zbóż, dlatego też w latach dobrych plonów powstawało niebezpieczeństwo nadmiernego wzrostu liczby ludności, co pociągnęłoby za sobą w latach chudych klęskę głodu. Cóż więc robić? - zastanawia się Isbell. “Rozwiązanie polegało na tym, aby podtrzymać wspólne zainteresowanie ludności wykonywaniem rytualnych zajęć, które pochłaniałyby dostatecznie dużo energii, by spożyciu uległa także nadwyżka żywnościowa”. Nowojorski żartowniś twierdzi jeszcze, że jest sprawą całkowicie bez znaczenia, czy Indianie mieli możliwość obejrzenia dzieł powstałych w wyniku tej terapii zajęciowej, ponieważ chodziło tylko i wyłącznie o zajęcie ich pracą, aby “w ten sposób wpłynąć na liczbę ludności”. Że też nikt dotąd na to nie wpadł! Tą metodą można by przecież spokojnie zagospodarować nadwyżki żywnościowe EWG i USA. Wystarczy się tylko zastanowić, jaką tu powołać do życia absolutnie bezsensowną inwestycję, w której pracować się będzie przez całe pokolenia. W latach tłustych zajmiemy się zrzucaniem sadła doprowadzając ludzi do takiego stanu, żeby przeszła im ochota na robienie dzieci. Idąc tokiem rozumowania pana Isbella można by przyjąć, że w tamtych czasach kapłani Inków sporządzali pewnie odpowiednie tabele przysługujących ludowi ilości kalorii. Tę funkcję mogłaby przejąć na przykład Swiatowa Organizacja Zdrowia. O szczegóły proszę się zwrócić do profesora Isbella!
 
Nie ma takiego idiotyzmu, którego ktoś by jednak nie powiedział.
 
Helmut Tributsch, profesor chemii fizycznej Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, za jednym zarnachem rozwiązał większość prehistorycznych zagadek na całym świecie stwierdzając ni mniej, ni więcej, że wielkie prehistoryczne ośrodki kultowe sytuowano “zawsze w miejscach, gdzie szczególnie często występują miraże”. Profesor Tributsch przytacza przykład terenów menhirowych w Bretanii, powołuje się na Stonehenge w Anglii, wskazuje na świątynię Olmeków w La Venta nad Zatoką Meksykańską, na egipskie piramidy i - a jakże! - na płaskowyż Nazca. Co skłoniło ludzi do stworzenia tych zagadkowych budowli? Co popchnęło ich do niezrozumiałego działania?
 
Czary-mary - wszędzie fatamorgana.
 
Na niebie roztaczają się “bajecznie kolorowe obrazy”, ukazują się odległe wyspy, lasy i budowle. “Jedynie z wielkich odległości widać czasem odbijające się na niebie świątynie, co z kolei stanowi wyjaśnienie faktu, dlaczego musiały być ogromne, jeśli miały uchodzić za świętość. Miejsca kultowe fatamorgany stawały się tym samym strefą kontaktu z zaświatami”. Zdaniem profesora Tributscha dotyczy to też, jak wspomniano, linii z płaskowyżu Nazca, a ponieważ będąc tam wielokrotnie ani razu nie widziałem żadnej fatamorgany, zostaję oczywiście bezlitośnie napiętnowany przez profesora, który mówi: “Däniken prosto i naiwnie stwierdza, że gigantyczne linie na pustyni Nazca-Palpa zostały wykonane przez astronautów z innej planety i wyznaczają pasy startowe”. Poza tym podobno nie przejąłem się zbytnio faktem, “że astronauci, którzy odbyli długą drogę w przestrzeni kosmicznej, nie mogli raczej przesiąść się na płatowce “. Do tej sprawy jeszcze powrócę. Jestem jak najdalszy od tego, by ośmieszać hipotezę profesora Tributscha. W przypadku niektórych kultów może ona być nawet słuszna.

Powered by MyScript