szeregi po to tylko, by z bliska wybadać błędy i pęknięcia w pancerzu republiki, by – gdynadejdzie godzina – uderzyć w nią tym skuteczniej, z tym...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy Mick Jagger koczy 50 lat, nie robio tu ju moe takiego wraenia, jak owe pamitne urodziny, kiedy koczy 30 - ale to tylko z tego powodu, e by czas, kiedy...
»
Sarabanda, tak jak się nagle zaczęła, tak nagle ustała i pozostały tylko dwie postaci: jeden katar wysoko na skale i, na drugim krańcu, jeden Michał Scoto...
»
 Overkill dla astrokalendarza pani Reiche  Pozostaje w zasadzie tylko “kalendarz astronomiczny” pani Reiche...
»
Legenda głosi — a jest to tylko legenda — jakoby ludzkość zawarła z Najeźdźcami pakt...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
— Niby czemu?— Panie! Toż to ordynarna pułapka… Po jednemu nie dadzą nam rady, a jakby nas tam dostali razem, to tylko lokal otoczyć…— A...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Po wejciu Wooda do zespou, cho na razie tylko tymczasowym, zaczo si wyczuwa obecno elementu przyjani, o ktrej w przypadku Taylora trudno waciwie byo mwi...
»
Jeden li tylko okręt Argo228, sławion wszędy,Gdy wracał od Ajeta, mógł się przemknąć tędy -Lecz te rafy i Argo by nie oszczędziły,Gdyby nie pomoc...
»
36ble wewntrzne stanowi zwykle sygna mniej lub bardziej powanej choroby, grocej utrat sprawnoci yciowej, a nawet mierci, std nie tylko "bol", ale te...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Takie wyczekiwanie na stosowną chwilę, by zadać wrogowi cios od tyłu, jest
również formą lojalności. I tego też spodziewano się po lordzie Clancharlie, tak bardzo bowiem
opinia skłonna była osądzać go życzliwie. Lecz cóż – wobec niepojętego, zatwardziałego
republikanizmu starego lorda trzeba było wreszcie odstąpić od owego dobrego mniemania.
Lord Clancharlie był najwidoczniej wierny swoim przekonaniom, a więc był głupcem.
Pobłażliwsi tłumaczyli postępowanie jego już to dziecinnym uporem, już to starczym otępieniem.
Ludzie surowi, sprawiedliwi posuwali się dalej. Piętnowali otwarcie tak uporczywe trwanie
w herezji. Głupota ma swoje prawa, ma jednak również i swoje granice. Można być prostakiem,
nie powinno się jednak być buntownikiem. Kimże był w końcu ów lord Clancharlie?
Odstępcą, zbiegiem! Opuścił swój obóz – arystokrację – i przeszedł do obozu wroga, na stronę
ludu. Ów wierny był pospolitym zdrajcą. To prawda, że „zdradził” silniejszego, a dochował
wierności słabszemu, to prawda, że obóz, do którego przystąpił, był obozem zwyciężonych,
to prawda, że przez swoją „zdradę” tracił wszystko – przywilej polityczny, domowe
ognisko, parostwo, ojczyznę – a zyskiwał tylko śmieszność, a jedyną korzyścią jego było wygnanie.
Lecz o czym. świadczy to tylko? Że jest on głupcem, każdy chyba przyzna.
Zdrajca i głupiec– oto jak rzecz się ma.
Głupcem wolno być każdemu, ale pod jednym warunkiem: żeby nie dawał złego przykładu.
Od głupców wymaga się jednego tylko: uczciwości; dzięki niej stać się oni mogą nawet
podstawą każdej monarchii. Lecz ciasnota umysłowa tego Clancharlie to coś, co trudno sobie
nawet wyobrazić. Na całe życie oślepił go fajerwerk rewolucji. Dał się wciągnąć republice i
pozwolił jej wyrzucić się poza nawias życia. Obrażał swój własny kraj. Postawa jego była
wiarołomstwem najczystszej wody. Usunąć się – to tyle samo co znieważyć. Wydawać by się
mogło, że ucieka przed powszechną radością jak przed cholerą. Jego dobrowolna banicja była
stronieniem od narodowej pomyślności. Królestwo potraktował jak zarazę. Wyrastał posępnie
ponad uroki monarchii, niby czarna chorągiew zatknięta na budynku zakaźnego szpitala. Jakżeż
mógł – wobec przywrócenia praworządności, podniesienia z upadku narodu, odbudowania
religii – pokazywać tak ponure oblicze, mącić cieniem swoim tę pogodę, odwracać się z
niechęcią od zadowolonej Anglii! Być chmurą na tym ogromnym, błękitnym niebie!
Upodobnić się do groźby! Protestować przeciwko woli narodu! Odmawiać swej aprobaty powszechnemu
zadowoleniu! Byłoby to wręcz ohydą, gdyby nie było przede wszystkim błazeństwem.
Ten Clancharlie nie zdawał sobie sprawy, że można wprawdzie pobłądzić z Cromwellem,
należy jednak powrócić z Monkiem. O, proszę – Monk na przykład. Był wodzem
republikańskiej armii; Karol II powiadomiony o jego uczciwości, pisze doń z wygnania;
Monk, który łączy cnotę z chytrością, z początku udaje, potem nagle rozpędza, stojąc na czele
swoich wojsk, buntowniczy parlament, intronizuje króla i zostaje księciem Albemarle, nosi
słusznie szczytne imię zbawcy społeczeństwa, opływa w bogactwa, staje się prawdziwą chlubą
swojej epoki, jest kawalerem orderu podwiązki z perspektywą wiecznego spoczynku w
Westminsterze. Tak ogromna jest sława wiernego Anglika. Lord Clancharlie nie potrafił
wznieść się na te wyżyny w pojmowaniu swojego obowiązku. Obrał sobie zaślepienie i bez105
wład wygnania. Zadowolił się pustą deklamacją. Człowieka tego poraziła pycha. Słowa –
sumienie, godność itd. – to wreszcie tylko słowa. Trzeba patrzyć dalej.
Otóż lord Clancharlie nie potrafił patrzyć dalej. Miał on sumienie krótkowidza, zanim dokonał
jakiegokolwiek czynu, musiał najpierw przyjrzeć się mu z aż tak bliska, by móc poczuć,
jaką woń wydziela. I stąd też jego bezsensowne wstręty. Z podobną wrażliwością niesposób
być mężem stanu. Nadmiar uczciwości przeradza się w kalectwo. Człowiek zbyt skrupulatny
– to bezręki wobec berła, które pochwycić należy, to eunuch wobec fortuny, którą należy zaślubić.
Strzeżcie się skrupułów. Mogą one zawieść daleko. Nierozsądna wierność to schody
piwniczne prowadzące w dół. Jeszcze jeden stopień, jeszcze jeden i jeszcze jeden i oto nagle
znajdujemy się wśród ciemności. Zręczniejsi wracają na górę, naiwni zostają. Nie wolno dopuścić
lekkomyślnie, by sumienie zaprowadziło nas na bezdroża. Stopniowo, stopniowo dochodzi

Powered by MyScript