P.), bo wiem, że nie jest ona zbyt bogatym krajem (...). Byłby to piękny dar i gest przyjaźni, gdyby Polacy, czytelnicy "Noweg Dziennika", mogli przysłać drobne datki na budowę Fundacji Jedwabnego: Adres: President Jacob Baker Jedwabne -Martyrs Memorial Foundation, Inc. 24-25 Kings Highway, Ap. 17 A Brooklyn, NY 11228 243 W tym samym numerze "Nowego Dziennika" ukazało się sprawozdanie z pobytu Bartoszewskiego w Nowym Jorku. Bartoszewski udał się do Muzeum Holocaustu. Spotkał się tam z honorowym prezesem Rady tego Muzeum, Milesem Lermanem. Wyraził on przekonanie, że "polscy przywódcy polityczni oraz duchowieństwo będą przewodnikami w wysilkach zmierzających do wydobycia na jaw prawdy o tamtych tragicznych wydarzeniach". Bartoszewski kajał się za "polskie" milczenie w sprawie Jedwabnego, trwające 60 lat. Znalazł winnych tego milczenia: - (...) dlatego, że w czasach komunizmu ukrywano fakty współpracy niektórych Polaków z hitlerowcami! Andrzej Przewoźnik towarzyszący druzynie polskich pielgrzymów pokutnych w USA powiedzial, że "wszystkie wydatki związane z Jedwabnem pokryje strona polska". Natomiast ja nie przypominam sobie, aby Andrzej Przewoźnik czy ktokolwiek ze "strony polskiej" zapytał mnie - polskiego podatnika, o zgodę na ten haracz. Mam żelazne alibi swojej niewinności: miałem wtedy cztery lata, mieszkałem wraz z rodzicami na Kielecczyźnie i nie ponoszę z nimi żadnej odpowiedzialności za hitlerowską zbrodnię w Jedwabnem, dokonaną w ramach "ostatecznego rozwiązywania kwestii żydowskiej"! W sprawie kosztów monumentu proszę zwrócić się do innych ówczesnych czterolatków - synali hitlerowskich ludobójców. Dlaczego to ja - Polak, mam ponosić koszt pomnika upamiętniającego zbrodnię ich ober-tatusiów? Tenże Przewoźnik odpowiadał tez na inne pytania dziennikarzy żydowskich. Pytali go, co stało się z resztą ciał zamordowanych w Jedwabnem żydów, skoro w odkrytej tem mogile pochowanych było 400 żydów. Przewoźnik odpowiedział, że nieścisłe są dane mówiące, że w 1941 roku mieszkało w Jedwabnem 1600 żydów. Tak więc tu, w Polsce, bombarduje się mózgi Polaków liczbą 1600 żydów spalonych w stodole i pochowanych obok niej, natomiast w USA sami żydzi "zeszli" już do liczby zaledwie 400 spalonych w tejże stodole. . 244 Jedwabnegeszefty Jak zwykle i zawsze -jesteśmy spóźnieni w stosunku do demokratycznego Zachodu! Nie dlatego, że żyd W piekielnym ogniu oskarżen trawiącym Jedwabne, żydzi ustawiają również Kościół katolicki. W TV (16 III 2001) odbyła się dyskusja o Jedwabnem. Marek (Berman) Borowski prawił o antysemityźmie i potrzebie polskiej pokuty. Ze smakiem zacytował rzekomą wypowiedź obecnego proboszcza w Jedwabnem. Miał on powiedzieć, że "nie głosował na Kwaśniewskiego, bo to żyd". Ogromnie to oburzyło Borowskiego, no bo jakże: nie głosowal na Kwaśniewskiego, bo żyd! Może jednak ksiądz proboszcz byłby głosował na Kwaśniewskiego, gdyby nie znał jego - Kwaśniewskiego wcześniejszej wrednej kampanii oszczerstw rzucanych pod adresem Polaków? Może by jednak proboszcz głosował na Kwaśniewskiego, gdyby nie dowiedział się, że jest synem Zdzisława Stolzmana, stalinowskiego terrorysty, wszechwładnego w zachodnim miasteczku lekarza, na którego sam widok "chorzy zdrowieli?". Może by jednak ksiądz proboszcz zagłosował na Kwaśniewskiego, gdyby w mediach ukazały się informacje, a najlepiej to merytorycznie udokumentowana wypowiedź synala, że to nieprawda. Co nieprawda? Oczywiście i w pierwszej kolejności to, że ojczulek nie był znienawidzonym, nieformalnym żydowskim carem tego miasteczka, a jeżeli nie był, to dywagacje nad jego żydowskim pochodzeniem nie mają żadnego znaczenia - jeżeli oczywiście założyć, że księdzem proboszczem nie wstrząsają paroksyzmy "zoologicznego antysemityzmu". .: Sięgnijmy bliżej - towarzyszu Berman-Borowski. Pański ojciec był stalinowskim dygnitarzem prasowym, zastępcą redaktora naczelnego "Trybuny Ludu". Jego poprzednie nazwisko, to Berman. W piśmie "Tylko PoIska" pisze się o nim jak o bracie Jakuba Bermana. Czy to prawda? 245
|