Ona sama się zaktywizowała. Tym samym zamykać się nam zaczyna krąg papieskiej interpretacji świata: konieczna dla zbawienia wszystkich ludzi prawda o Chrystusie, wybawcy i zbawicielu, prezentowana jest zagrożonemu intelektualnie światu przez Maryję, jego matkę. Jeśli człowiek powierzył się Maryi - najlepiej poświęciwszy się jej na sposób Totus Tuus - to przyjął tę ofertę i dokonał właściwego wyboru. Odtąd już stoi po stronie zwycięskiej prawdy. Niektórych pokrzepia to niezmiernie w nadziei. Słowa Boże, wcielone w Maryi, nie tylko były w stanie przemówić do naiwnie wierzących pasterzy w Betlejem i przekonać ich, ale zwracają się też - za pośrednictwem Maryi - do intelektualistów tej ziemi. Dotyczą nie tylko skrytych uczuć wiary, lecz także intelektu. Nie jest wykluczony z tego żaden człowiek dobrej woli, poświęcenie się zaś Maryi nie pozostaje bez uchwytnych racjonalnie konsekwencji. Całkowite oddanie nie tylko woli, ale i rozumu prawdzie Zbawiciela - w Maryi i przez nią przedstawionej światu - stanowi najgłębszą treść każdego poświęcenia Matce Bożej, przede wszystkim w formie Totus Tuus Karola Wojtyły. Ale przeczuwamy już, co nastąpi: wedle nauki obydwu maryjnych papieży, Piusa XII i Jana Pawła II, poświęcenie Maryi wcale nie ogranicza się do wnętrza jednostki, do serca i intelektu. Nie spełnia się ono prywatnie, lecz działa na społeczeństwo. Jest wyrazem pewnej teologii politycznej. W związku z poświęceniem swojego kraju Matce Boskiej Częstochowskiej, podjętym w 1966 roku przez polski episkopat, Jan Paweł II mówił o "języku polskich doświadczeń historycznych, polskich cierpień, ale także i polskich zwycięstw". Widać nie zapomniał Papież o historycznych "cudach częstochowskich": w jego wykładni Maryja pozostaje zwycięska i człowiek może się jej powierzyć w potrzebie, aby uwolniła go od wszelkiego cierpienia. Prastare doświadczenie co najmniej katolickiej części narodu okazuje się nieprzerwane. Nie dziwi w tych okolicznościach, iż - aby ograniczyć się do jednego przykładu - najmłodsza córka obecnego prezydenta Wałęsy, który nosi w klapie wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, otrzymała na chrzcie w 1982 roku imię Maria Wiktoria, czyli Maryi zwycięskiej, kiedy w kraju panował stan wojenny. Maryi przypisuje się wiele walk i zwycięstw. Jan Paweł II sięgnął do legendarnej tradycji, mówiąc w 1979 roku w Częstochowie o tym, że Matka Boska "na swój sposób uczestniczy w kształtowaniu procesów historycznych w Polsce". Papież zna prawdę, swoją prawdę. Obecnie, "po upadku komunistycznego imperium" (PPN 162), pisze: "W jaki sposób Maryja uczestniczy w tym Chrystusowym zwycięstwie, o tym wiedziałem przede wszystkim z doświadczeń mego Narodu" (PPN 161). I dalej: "Wchodząc w sprawy Kościoła powszechnego, wraz z wyborem na Papieża, przynosiłem z sobą to przeświadczenie, że również w tym uniwersalnym wymiarze zwycięstwo, jeśli przyjdzie, będzie odniesione przez Maryję. Chrystus przez Nią zwycięży, bo chce, aby zwycięstwa Kościoła w świecie współczesnym i przyszłym łączyły się z Nią." Całkowite albo częściowe przeoczenie faktu, że w obliczu tak maryjno-mesjanistycznie zabarwionego katolicyzmu realia polityczne Polski i świata znowu narażone są na niebezpieczeństwo, może zadziwiać u papieża, którego aktywność jest tak światowo ukierunkowana, jak u Wojtyły. Ale jedynie ten, kto nie bierze Wojtyły dosłownie i poważnie, dziwiłby się, że Jan Paweł II wiąże ze swoim wizerunkiem Maryi tylko te wyselekcjonowane prawdy, które odpowiadają pewnej cząstkowej tradycji: zachowanie lub odzyskanie wierności i posłuszeństwa religii, ewangelizacja wyłącznie przez prawdziwą naukę, zwycięstwo słuszności i wysoka ocena tradycyjnego porządku. "Jasna Góra została wpisana w dzieje mojej Ojczyzny w XVII wieku jako swoiste: «Nie lękajcie się!» wypowiedziane przez Chrystusa ustami Jego Matki. Kiedy w dniu 22 października 1978 r. przejmowałem rzymskie dziedzictwo posługi Piotrowej, miałem z pewnością głęboko w pamięci przede wszystkim to polskie doświadczenie Maryjne" (PPN 161). Także i polityka wewnętrzna Wojtyły bazuje na specyficznie zmajstrowanej, odpowiednio do potrzeb, prawdzie o Maryi. Stwierdzenie to ma swoją wagę. Jan Paweł II także i w tym wypadku naucza nie całej prawdy, jaką głosi, tylko jednego z jej cząstkowych aspektów. Dlatego wcale nie uważam Wojtyły - wbrew pozorom - za "maryjnego Papieża". Papież powołuje się mianowicie także na Matkę Bożą, aby siłą swej nauki odwracać choćby najskromniejsze zalążki reformatorskie. Kiedy w roku 1979 w USA z okazji wizyty papieskiej rozległy się głosy, wskazujące na upośledzenie kobiet w Kościele rzymskokatolickim, Papież odpowiedział w duchu najściślej tradycyjnym: "Maryja czczona jest jako Królowa Apostołów, nie będąc włączona do hierarchii kościelnej. Ewangelia jej nie wymienia wśród uczestników Ostatniej Wieczerzy."
|