Mimo wszystko, zarówno w architekturze, jak i w poezji wa¿ne by³y proporcje...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
SZEŚĆ ŚWIATÓW CYKLICZNEJ EGZYSTENCJIWedług nauk buddyjskich, istnieje sześć światów (loka*) egzystencji, w których przebywają wszystkie...
»
wszystkim, dał mu przeto taką kurę, na którą, kiedy zawołać: – Kurko, kurko! znieś mi złote jajko! – w istocie złote znosiła jajko...
»
Tworząc kod obsługi zasad biznesowych dobrą praktyką jest tworzenie funkcji obsługi wszystkich zasad...
»
każdy zauważył, że nie wszystkie powierzchnie są płaskie! Można tworzyć przybliżenia takich powierzchni, stosując płaskie wielokąty, ale...
»
Wejrzyj na mnie, broń mnie od zasadzek nieprzyjaciół widzialnych i niewidzialnych, wspomagaj mnie we wszystkich moich potrzebach, pocieszaj w cierpieniach mego...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
 Z tego wszystkiego wyłania się inny interesujący problem: w jaki sposób wyzwania - takie jak rozlew krwi, rewolucja czy inny wstrząs - pomagają nam...
»
Silne stronyDo silnych stron firmy NETKOM mających wpływ na wybór strategii działania zaliczyć trzeba przede wszystkim:szeroki asortyment usług; firma...
»
Zawsze, gdy wracała od swej siostry Nesty, mieszkającej w San Francisco, liczyła z okna samolotu wszystkie te turkusowe baseny pływackie, które zdobiły Dolinę,...
»
— Wszystko w porządku? — Jane podeszła szybko, przed fotelem Adriana, do łóżka męża...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Spij - westchn¹³ znu¿ony sam do siebie.
Nastêpnego ranka, na skraju bezkresnej sawanny z czymœ, co wygl¹da³o na górê (a prawdopodobnie ni¹ nie by³o), wznosz¹c¹ siê w zamglonej dali, Michael znalaz³ sid³a.
By³y przywi¹zane do m³odego drzewka i zaopatrzone w bar­dzo czu³y spust sporz¹dzony z palika i linki. Nic jeszcze w nie nie wpad³o. Koñ obszed³ wnyki bokiem machaj¹c nerwo­wo ogonem. Sid³a skonstruowane by³y wyraŸnie z myœl¹ o ³o­wieniu drobnej zwierzyny; drzewko nie wytrzyma³oby ciê¿aru niczego wiêkszego. Przynêtê stanowi³y leœne korzonki u³o¿one na ziemi w pêtli liny, w pobli¿u spustu. Korzonki by³y jeszcze ca³­kiem œwie¿e.
Michael rozejrza³ siê po zaroœlach i przerzedzonych drzewach. ¯aden Sidh nie zastawi³by pu³apki na zwierzê dla miêsa; a jeœli to sid³a czarownika, który chce z³owiæ ¿ywe stworzenie potrzebne mu do odprawienia jakiegoœ obrzêdu? Widzia³ przecie¿ koœci po­sk³adane wokó³ pagórka i chaty ¯urawic. Ale podejrzewa³, ¿e sid³a zastawi³ jednak cz³owiek. By³o w nich coœ szczególnego, jakieœ cz³owieczeñstwo w przemyœlanym i eleganckim stylu ich kon­strukcji.
Nie wiedzia³, czy siê cieszyæ, czy zachowaæ czujnoœæ.
Nie musia³ czekaæ d³ugo. Rzeka przebi³a siê przez skraj lasu i wtoczy³a swe na wpó³ zmro¿one wody na sawannê, wypro­stowuj¹c bieg i p³yn¹c teraz szybciej, g³êbszym korytem. Michael usi³owa³ rozgryŸæ naturê kszta³tu majacz¹cego w oddali, ale bezskutecznie. By³ przekonany, ¿e nie jest to po prostu góra.
Prowadzi³ konia piaszczystym brzegiem rzeki obchodz¹c ³achy rzecznego lodu i œniegu i nagle poczu³ czyj¹œ obecnoœæ. Tylko tyle; po prostu uœwiadomi³ sobie, ¿e jest obserwowany.
Zatrzyma³ siê i uda³, ¿e sprawdza podkowê konia. Wra¿enie czyjejœ obecnoœci spotêgowa³o siê. Odetchn¹³ g³êboko i poszuka³ aury pamiêci. Nigdy nie mia³ okazji sondowaæ czysto ludzkiej aury; teraz, wykrywszy tak¹ - aurê mê¿czyzny - stwierdzi³, ¿e ³atwo j¹ spenetrowaæ.
Wiedzia³, w jakiej odleg³oœci znajduje siê ten mê¿czyzna, ale nie potrafi³ okreœliæ kierunku. Ktokolwiek zastawi³ sid³a, pod¹¿a³ za nim w odleg³oœci trzydziestu kroków. Zmarzniêta trawa mia³a zaledwie pó³ metra wysokoœci. - Czy sobie czegoœ ¿yczysz? ­zawo³a³ Michael pod wp³ywem impulsu. - Mê¿czyzna mia³ czterdzieœci, najwy¿ej czterdzieœci piêæ ziemskich lat. Angielski nie by³ jego ojczyst¹ mow¹, ale w³ada³ nim nieŸle. - Widzisz, ¿e nie jestem Sidhem. Znalaz³em twoj¹ pu³apkê miêdzy drzewami.
Potê¿nie zbudowany, brodaty mê¿czyzna o krótko przystrzy¿o­nych na je¿a w³osach, kryj¹cy siê dot¹d w trawie, wsta³ powoli na równe nogi uœmiechaj¹c siê pod sumiastym w¹sem. - Niez³a sztuczka - powiedzia³. - Czuæ ciê Sidhem. Nie wiedzia³em, coœ ty za jeden. Bo¿e mój, cz³owiek, tutaj!
Michael uœwiadomi³ sobie, ¿e mê¿czyzna jest Rosjaninem i my­œliwym. Nie podchodzi³ bli¿ej. Sta³ po kolana w trawie odziany w skóry i futra, z p³ócienn¹ torb¹ przewieszon¹ przez ramiê i w nasadzonej na bakier futrzanej czapie z rozwi¹zanymi nausz­nikami.
- No, nie - odezwa³ siê po krótkiej chwili milczenia mê¿czyz­na. - Nie Sidhem, znaczy siê, nie czuæ ciê zupe³nie tak samo jak ich. Nie by³em pewien, coœ ty za jeden. Szed³em za tob¹ od doliny Spryggli. Zszed³eœ do niej, wyszed³eœ... Wielkie zmiany. Przyszed­³em tu za tob¹.
- A zatem mo¿esz mnie nauczyæ czegoœ nowego - powiedzia³ Michael. - Nawet nie podejrzewa³em, ¿e mnie œledzisz, dopóki nie zobaczy³em side³.
- Niewielu tu siê krêci. - Myœliwy ruszy³ w jego stronê z czujnie b³yszcz¹cymi oczyma. - Sidhowie rzadko siê tu zapusz­czaj¹. Ta kraina rozci¹ga siê na po³udnie a¿ po góry i na wschód do miasta, a na zachód do... nory Izomaga. Do Euterpe. Stamt¹d jesteœ?
Michael skin¹³ g³ow¹. - A ty?
- Nie da³em siê z³apaæ - odpar³. - By³em tancerzem. ­Wyci¹gn¹³ przed siebie rêce i spojrza³ w dó³ na sw¹ potê¿n¹ postaæ. - Przyby³em tu, kiedy mia³em czternaœcie lat. Christos! ­Otar³ oczy d³oni¹ w rêkawicy. - Wspomnienia. Twój widok je przywo³a³. Czterdzieœci lat, a mo¿e i wiêcej. Sam nie wiem. Jestem tutaj... - Rozczuli³ siê na dobre. Sta³ dr¿¹c dziesiêæ metrów od Michaela, ocieraj¹c oczy. Po chwili odwróci³ siê zawstydzony. ­By³em jeszcze ch³opcem - szlocha³. - Jesteœ niewiele starszy ni¿ ja wtedy.
Michael sta³ zak³opotany. - Nie pojmali ciê? - powtórzy³ staraj¹c siê uspokoiæ nieznajomego.
- Za szybko! O wiele za szybko. - Otar³ twarz rêkawem, odwróci³ siê znowu do Michaela i podszed³ kilka kroków bli¿ej. ­Nie rozmawia³em z cz³owiekiem od... zapomnia³em ju¿ od jak dawna. Polowa³em, jad³em, spa³em, chodzi³em do miasta i od­wiedza³em Sidhów... Twój koñ. To przez niego zrodzi³o siê we mnie podejrzenie, ¿e mo¿esz byæ Sidhem. Sk¹d go masz?
- Od Buñczucznika Ziem Paktu.
- Od Alyonsa? - Myœliwy cofn¹³ siê o krok przera¿ony. ­Jak to?
- On nie ¿yje. Myœla³, ¿e to ja go zabi³em. A wcale tak nie by³o. Ale on - a raczej jeden z jego cieni - da³ mi tego konia - Alyons nie ¿yje?

Powered by MyScript