DostaÅ‚em gÄ™siej skórki na myÅ›l o jego dotkniÄ™ciu… A przecież w gÅ‚Ä™bi duszy wiedziaÅ‚em, że w żaden sposób, nie zdoÅ‚aÅ‚bym mu przeszkodzić, gdyby zechciaÅ‚ mnie skrzywdzić, że może zrobić ze mnÄ…, co zechce. Jednak aż do tej chwili nic mi siÄ™ nie staÅ‚o. Jeżeli Elsenarowi grozi caÅ‚kowite znikniÄ™cie, może jego Moc znacznie siÄ™ zmniejszyÅ‚a? ZresztÄ…, co mógÅ‚by mi zrobić, prócz odebrania mi życia? WysiÅ‚kiem woli przegnaÅ‚em myÅ›l o tym, że estcarpiaÅ„skie Czarownice mogÄ… zamieniać ludzi w zwierzÄ™ta. Nie czas na tak absurdalne obawy. ZrobiÅ‚em krok w stronÄ™ Elsenara i skinÄ…Å‚em gÅ‚owÄ… na znak zgody. Mag zmierzyÅ‚ mnie dziwnym, przenikliwym spojrzeniem. PodniósÅ‚ rÄ™ce i klejnot podpÅ‚ynÄ…Å‚ bliżej niego, pulsujÄ…c ciemniejszym niż dotÄ…d niebieskim Å›wiatÅ‚em. Później ów blask rozlaÅ‚ siÄ™ w wielkie szafirowe jezioro, które wciÄ…gnęło mnie w swe gÅ‚Ä™biny. RozdziaÅ‚ trzydziesty Elsenar — wydarzenia w opuszczonej siedzibie Narvoka, spisane później przez Kasariana na podstawie przekazu myÅ›li miÄ™dzy nimi. Dwudziestego czwartego i dwudziestego piÄ…tego dnia MiesiÄ…ca Hordosha wg kalendarza Alizonu Czas — niewiarygodnie dużo czasu upÅ‚ynęło od mojego pojedynku z Narvokiem. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że dopiero kilka chwil temu moja walka z Ciemnym Adeptem obudziÅ‚a SiÅ‚Ä™, która trwaÅ‚a w uÅ›pieniu od Dawnych Dni. Po wygnaniu Narvoka przez jego BramÄ™ i rozdarciu mnie na dwie części, owa Moc znowu zapadÅ‚a w sen, z którego nie mogÅ‚em jej obudzić. PozostawiÅ‚a fragment mojego ja w bezcielesnym stanie, niezdolnego poruszyć siÄ™ ani przemówić. Po niemożliwej do okreÅ›lenia przerwie jakaÅ› kobieta wtargnęła do mojego wiÄ™zienia. DziÄ™ki Mocy mego klejnotu przyciÄ…gnÄ…Å‚em jej uwagÄ™. Po wyjaÅ›nieniu sytuacji, w jakiej siÄ™ znajdowaÅ‚em, otrzymaÅ‚em od niej zgodÄ™ na spÅ‚odzenie DzieciÄ™cia Mego UmysÅ‚u, które zdolne bÄ™dzie wÅ‚adać magicznym kamieniem i wyzwolić mnie w przyszÅ‚oÅ›ci. Kiedy odeszÅ‚a wraz z moim klejnotem, zaklÄ™ty strzÄ™p mojej osobowoÅ›ci nie byÅ‚ w stanie ocenić, jak dÅ‚ugo wisiaÅ‚em w gÄ™stym mroku. OcknÄ…Å‚em siÄ™ z odrÄ™twienia dopiero wtedy, gdy mój umysÅ‚ wyczuÅ‚ bliskÄ… obecność zaklÄ™tego kamienia, Nadal byÅ‚em uwiÄ™ziony, ale moja Å›wiadomość rozbudzaÅ‚a siÄ™ tym silniej, im bardziej zbliżaÅ‚ siÄ™ klejnot. Fala Mocy uprzedziÅ‚a mnie, że czÅ‚owiek niosÄ…cy mój kamieÅ„ wszedÅ‚ do podziemnej komnaty. RadoÅ›nie powitaÅ‚em czarodziejski wisior. Jako nieodÅ‚Ä…czna część mojego umysÅ‚u dodaÅ‚ mi siÅ‚ poprzez samÄ… swojÄ… bliskość i sprawiÅ‚, że staÅ‚em siÄ™ choć w części widoczny. Nie mogÅ‚em jednak fizycznie wziąć go w posiadanie, nie miaÅ‚em bowiem ciaÅ‚a, nie byÅ‚em w stanie niczego dotknąć ani zostać dotkniÄ™tym. Nie zdoÅ‚aÅ‚bym też przemówić do mÅ‚odego mężczyzny, którego krew odpowiedziaÅ‚a na zew mojej krwi. Ale czemu miaÅ‚ przyciemnione wÅ‚osy, skoro należaÅ‚ do rasy Alizów? PoleciÅ‚em klejnotowi opuÅ›cić rÄ™kÄ™ nieznajomego i zbliżyć siÄ™ do mnie. Jego energia ogrzaÅ‚a esencjÄ™ mego umysÅ‚u jak życiodajne promienie sÅ‚oÅ„ca. ZaczerpnÄ…Å‚em z niej gÅ‚Ä™boko i przemówiÅ‚em w myÅ›li do przybysza w znanej mi mowie Alizów. PoczÄ…tkowo zdawaÅ‚ siÄ™ mnie nie rozumieć, a potem krzyknÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no i padÅ‚ na kolana. ZdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że przestraszyÅ‚ go ten kontakt myÅ›lowy. Zdenerwowany jego lÄ™kiem przede mnÄ…, poleciÅ‚em mu wstać, używajÄ…c wewnÄ™trznej mowy, która przekracza granice wszystkich jÄ™zyków mówionych. WyjaÅ›niÅ‚em mu, że moje wskrzeszenie jest jedynie tymczasowe, że muszÄ™ natychmiast zÅ‚Ä…czyć rozbitÄ… czarami jaźń, inaczej bowiem rozpadnÄ™ siÄ™ w nicość. PoprosiÅ‚em, by dla osiÄ…gniÄ™cia jak najszybszego transferu informacji pozwoliÅ‚ mi bezpoÅ›rednio dotknąć swego umysÅ‚u i daÅ‚ mi w ten sposób dostÄ™p do swoich wspomnieÅ„. Podczas spotkania z paniÄ… VerondÄ… z Krainy Dolin nie mogÅ‚em i nie chciaÅ‚em dziaÅ‚ać bez dobrowolnej jej zgody. MÅ‚odzieniec nie odpowiedziaÅ‚ mi, co wiÄ™cej, kiedy postÄ…piÅ‚ ku mnie, jego ciaÅ‚em wstrzÄ…saÅ‚y dreszcze, ale mimo obaw stanÄ…Å‚ przede mnÄ… i energicznie skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. DziÄ™ki Mocy mojego klejnotu siÄ™gnÄ…Å‚em do wspomnieÅ„ przybysza. Ku swemu zaskoczeniu dowiedziaÅ‚em siÄ™, że ten Kasarian z Alizonu nie jest DzieciÄ™ciem Mego UmysÅ‚u, które miaÅ‚o mnie uratować; że dziecko wydane na Å›wiat przez paniÄ… VerondÄ™ jest kobietÄ… imieniem Mereth. Oczami Kasariana zobaczyÅ‚em Mereth takÄ…, jakÄ… AlizoÅ„czyk ostatnio widziaÅ‚: leżącÄ… w Å‚ożu, wracajÄ…cÄ… do zdrowia z ciężkich ran, które odniosÅ‚a narażajÄ…c życie, by odzyskać mój klejnot. Zaniepokojony, przejrzaÅ‚em informacje o przeszÅ‚oÅ›ci mego potomka. Mereth urodziÅ‚a siÄ™ w Krainie Dolin prawie siedemdziesiÄ…t sześć lat temu, lecz wedle pamiÄ™ci Kasariana, moja dziaÅ‚alność w Alizonie miaÅ‚a miejsce przed ponad tysiÄ…cem lat!
|