Stare-Sta, kontyny, miasta,
Słyną łaską Radegasta;
Nas Dziewanna kocha, żywi,
Żyjem szczęśni, bo poczciwi.
„Łado! Łado! o Kupało!
Oby nam się dobrze działo!
Bohu! Bohu! modlim ciebie -
Módl za nami bohów w niebie!...
Perun daje niech pogodę!
Niech Światowid plemi zgodę!
Niech Marzanna chowa statek,
Ojcom naszym przyda latek!
Sam Tur niechaj kopców strzeże!
Niech straszliwie mści grabieże Na Litwinach, na Bojemcach,
Na Czudakach - wszystko Niemcach!
„Bohu! Bohu! modlim ciebie -
Módl za nami bohów w niebie! .
Łado! Łado! o Kupało!
Oby nam się dobrze działo!”
37
Za gęślarzem w huk rozgrzmiało -
Na okólne wody, echa:
„Łado! Łado! o Kupało!
Oby nam się dobrze działo!”
Od otchłani duch Wojciecha,
Ku swej dziatwie się uśmiecha...
Zorza z morza niebo krasi,
Coś milczący stoją nasi...
Wiatr, czy rozhuk bije w ucho?
Święta rzeka szumi stroma,
Boh coś bohom szepce głucho...
Głośniej - głośniej: „Roma! Roma!”
Czy powtarza z nieba hasło?
Nagle hasło w grzmot roztrzasło:
„Ura-ho! na popas koni,
Do Panonii! do Panonii!”
Konny posąg - wódz na przedzie, Uroczyskiem - jedzie - wiedzie, Huczy z piersi: „Mir? czy wojna?”
„Mir! mir!” woła czerń spokojna, Zmyka się na lewo - prawo;
Guślar miota się po środku:
Coś - czy liznął żyłkę krwawą?
Oho! bies już w moim przodku!
W rozdźwięk pęka z gęśli struna, Na głos wrzeszczy: „Na Peruna!
Sam Tur jedzie: czcijcie Tura!
Bogi każą - nie ma rady!
38
A więc ura! - ura! - ura!”-
Podolanie za nim w ślady!
Jako zdroje od ulewy -
Brzeg dnieprowy - prawy, lewy, Prawy, lewy - brzeg wiślany;
Pobratyme Wilki, Swewy,
W skok zrywają się na tany -
Na Germany, Allemany! -
Ku jakiemuś gdzieś tam miastu -
Wojewodów już dwunastu
Wali - z hukiem i paradą...
„Roma! Roma! goście jadą!...”
Któż ogarnie i opowie
Choćby promyk w Bożym słowie!
XIII
Wiatr stepowy, tchnienie Boże, Napowietrzne moje łoże,
Kołowrotem od swej osi -
W różne strony wzrok unosi.
Jak szeroki, jak świat długi,
Morza, lądy, świetlne smugi,
Przełyskują się jak strugi,
Czuć w powietrzu Mesyjasza!
39
Wieść od ucha - w lot do ucha, Jak podziemne tętno głucha,
Między ludy się rozprasza...
W imię Trójcy- tchnienie Ducha, Cielce się na cielce walą;
Odin marznie pod Walhalą:
Nad Szwarcwaldem już w całunie, Theut ku Hercie - w zmierzch się sunie...
Pusty Olimp, dawno pusty
Wyblakłymi na śmierć usty
Kończy głośną pieśń rozpusty!...
Ma się na coś - wielka cisza...
Może stypy dla Jowisza?...
Rzym z Cezarem w cyrku, w łaźni, Legijonom - bez bojaźni,
Rozpieszczonym coś na leżach -
Wciąż się wilcy śnią żelaźni,
Mruczą: „ferrarii lupi!”
Augur milczy coś? - nie głupi!
Nad morzami, po wybrzeżach,
Pańskie ptastwo na odlocie, -
Dzikich, leśnych pułków krocie, Wysypiają czas ponury;
Milej śnią - bo złote góry!...
I w nadziejach dusza syta.
Kędy droga - nikt nie pyta:
Kelt, Kimr, Wandal, Serb i Skita, 40
To sposobi łódź na morze, To osłuje stal w toporze.
A Rzym? - Rzym się pyszni stary, Kolizea, lupanary;
Jako na świat huczał - huczy:
Syt mądrości, sławy, wrzawy,
Owoż gens barbara uczy!
Jowisz-Caesar dość łaskawy,
Przyporządza sam zabawy,
Ludzką krwią tygrysy tuczy;
Swe pogańskie płodzi cuda!...
Piękny, miły Rzym jest zawsze; Tylko co dzień gody krwawsze,
Tylko co dzień jakoś - nuda,
Niesmak - ludziom serce ima;
Mgli się w czole - pod oczyma...
A rozkoszy, co rozkoszy!...
Tu - z Falernu drogie wina,
Tam - na podziw piękna Frina,
Ów - na stół swój - świat pustoszy, Ów - doucza się powagi -
Ów - się kwieciem stroi nagi,
Cóż? gdy nuda rozkosz płoszy!...
W lot zabija jak zaraza!...
Katullowa, Tibullowa,
Niemal na złość chrypnie mowa, 41
Tęchnie coś - jak rdzą żelaza.
Wielkość, sława ich na ludy,
Nie uśmierząż serca nudy?
O! i na to mają leki -
U Katona, u Seneki.
Wypruj żyły!
Galle, Greki,
Wyzwoleńcy grzmią po rostrach:
„Heu! proh pudor! Rzym nie chory!
To panicki płonny postrach .
Kwitnie! Mowy ich to wzory!
Wielcy ludzie - ich retory!
Szerzcież dowcip i nauki!
Ćwiczcie waszą młódź w teatrach!
Roscyjusze nowej sztuki
Grzmią - już grzmią na czterech wiatrach!
Roma sancta, o aeterna!
Kończ rozpustę i katusze!
Chrystusowa czeladź wierna,
Bogu tylko winna duszę,
W umartwieniu, postach, skrusze, Jako siostra miłosierna,
Od modlitwy - rześka, hoża,
W skok pospiesza się do łoża,
Służy z serca - po swojemu:
„Niech się święci wola Boża!
Módl się - woła ku choremu,
42
Karci sługi, niewolniki, Za nieczułość, uśmiech dziki:
„Prawda - Pan wasz - Pan ów świata, Grzeszył w domu - i na wojnie.
Broił zło przez długie lata,
Lecz pogrzebmy go przystojnie!
Wielkie boskie zmiłowanie!
„Kto wie, co się z nami stanie?...”
Któż ogarnie i wypowie
Choćby promyk w Bożym słowie!
XIV
Duch mój spoczął. Błogo śniłem, W śnieniu ducha lekkiem, miłem...
Niecielesne znowu oko -
Budzę w cudach - o! szeroko!
Czas bezbrzeżny, czas w rozstrzeni Słowem Bożym się promieni,
Śpiewa wielką epopeję!
Milijony świateł, cieni, -
|