On dla Janka i Olka powrót do domu wyjedna, a Broń-
cią i Ludiwinką ja zaopiekuję się, aby im edukację świetną...”
Było tam pisma więcej jeszcze, wiele; wyraźniejsze od innych występowały wśród niego
słowa: „miłość”, „szczęście”, „przesądy”, „wszędzie ojczyzna może być”, „wszystkie wiary
sobie równe”, ale pani Teresa czytać dalej nie mogła, bo z trzęsących się rąk jej wypadła
kartka papieru i szeroko, szeroko rozwarły się te ręce, a patem głośno klasnęła w dłonie, gdy
z ust tak jak ta kartka zbielałych wypadł krzyk:
– Łajdaczka!
Padł krzyk ten w ciszę izdebki jak kamień w wodę i długo po nim nic nie następowało. Jak
w kamień obrócona stała pani Teresa z rękami rozpostartymi, z oddechem w piersi krótkim i
świszczącym, z czołem, wargami i policzkami drgającymi. W ciemnych, głębokich oczodo-
łach, pod zakrwawioną od łez powieką gorzało płomię gniewu i morze pogardy rozlewało się
po ustach, gdy wychodzić z nich począł dyszący, syczący szept:
– A niedoczekanie twoje, abyś ty... dziećmi mymi... opiekować się miała... ty... ty...
I nagle krzyk znowu przeraźliwy, ogromny, podobny tym, jakimi matki wtórzą zabijaniu
gwoździami trumny ich dzieci.
– Inka, dziecko moje! Jezus, Maria! Inka moja, Inka!
65
Runęła na ziemię, ramiona na niej rozpostarła, palce wbiła w deskę podłogi, czołem o
podłogę uderzyła i – nieruchomą pozostała, a tylko z piersi jej dobywać się poczęły dźwięki
bez słów, głośne, nieustanne, podobne do szlochów suchych i nigdy skończyć się nie mają-
cych, podobne do tego wycia, z jakim niekiedy nad rozłogami śniegów latają zimowe wiatry.
Tak u zwaliska zburzonej Troi Hekuba, Priamowa żona, wyła z żałości po synach pobi-
tych i uwiedzionych córkach.
66
Document Outline
Eliza Orzeszkowa - Hekuba
I
II
III
IV
V
VI
|