serce jest równie zgłodniałe jak próżność...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- ustaw federalnych i innych aktw normatywnych prezydenta, parlamentu i rzdu,- konstytucji i statutw podmiotw Federacji, jak rwnie| innych aktw normatywnych,- porozumieD midzy organami wBadzy paDstwowej a organami podmiotw Federacji oraz porozumieD midzy organami wBadzy poszczeglnych podmiotw,- porozumieD midzynarodowych, ktre zostaBy podpisane, lecz nie weszBy jeszcze w |ycie
»
zdaniami, ograniczony do związków formalnych lub uwzględniający równieŜ związki treściowe; (2) przez określenie punktu wyjścia i punktu dojścia...
»
czarna legenda dziejow polskiNiemiecki Instytut Historyczny - za KrzyżakamiZadbał o wybielenie Krzyżaków w Polsce również Niemiecki Instytut...
»
których zaspokojenie nauka społeczna ma ułatwić — będą nietylko „organiczne", lecz będą również wynikać ze społecznejistoty...
»
Wytworzenie si przywizania zaley od wraliwoci matki na potrzeby dziecka, ale rwnie od jego temperamentu (dzieci czciej reagujce strachem silniej reaguj...
»
rozmawiał?„Drugi” spostrzega bosmana, który również zjawił się na mostku:- Bosco, kto rozmawiał przez telefon podczas ma newrów?- Notre...
»
Podobnie jak próba opisania pojęcia sekty ma charakter teologiczny, tak również próba podziału sekt została dokonana opierając się na kryteriach...
»
terminu wierzyciel zoyby towar w magazynie ssiadujcym z magazynem du-nika, ktry w danych okolicznociach rwnie spon...
»
Bez wątpienia energia ki zawarta jest również w pokarmie, który zjadamy, w powietrzu, którym oddychamy, w wodzie, którą pijemy...
»
b gGetwa ze swych dbr dziedzicznych (Iclero) wwczas, gdy jeszcze haE i 7norski by w powijakach, a zyski z niego niewielkie: Rwnie podcawc ;;ny tvlko...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Zapraszając dziś wszystkie swe dzieci do jednej
uczty, społeczeństwo budzi ich ambicje od samego zarania życia. Odziera młodość z jej
powabów i kazi jej szlachetne uczucia zaprawiając je rachunkiem. Poezja chciałaby to
osłonić;
ale fakty zbyt często zadają kłam fikcji, w którą by się chciało wierzyć, aby można so-
bie pozwolić na przedstawienie młodego chłopca innym, niż jest w XIX wieku. Rachuba
Lucjana wydała mu się dziełem pięknego uczucia, przyjaźni dla Dawida.
Lucjan napisał długi list do Luizy, czuł się bowiem śmielszy w piórze niż w słowach.
Na dwunastu, trzy razy przepisanych, ćwiartkach opowiedział dzieje geniuszu swego ojca,
jego straconych nadziei i straszliwej nędzy, na jaką on sam jest wydany. Odmalował swą
ukochaną siostrę jako anioła, Dawida jako przyszłego Cuviera, który, nim będzie wielkim
człowiekiem, jest dlań ojcem, bratem, przyjacielem; uważałby się za niegodnego miłości
Luizy, swej pierwszej chwały, gdyby nie żądał od niej dla Dawida tej samej ofiary, jaką
czyni dla niego. Raczej wyrzekłby się wszystkiego, niżby miał zdradzić Dawida Sechard;
chce, aby Dawid był przy jego triumfie. Napisał jeden z owych szalonych listów, w któ-
rych młodzi ludzie grożą pistoletem w razie odmowy, w których kołuje kazuistyka dzie-
ciństwa, gdzie mówi nieopatrzna logika pięknych dusz, rozkosz gadulstwa zahaftowana
owymi naiwnymi wyznaniami, wydzierającymi się z serca bez wiedzy piszącego i tak mi-
łymi kobietom. Oddawszy list pannie służącej Lucjan strawił cały dzień na przeglądaniu
korekt, doglądaniu jakichś prac, porządkowaniu drobnych spraw w drukarni, nią mówiąc
nic Dawidowi. W porze gdy serce jest jeszcze dziecinne, młodzi ludzie miewają owe
szczytne dyskrecje. Zresztą może Lucjan zaczynał się lękać siekiery Focjona24, jaką umiał
władać Dawid; może lękał się jasnego spojrzenia, które wnika w samą głąb duszy. Po lek-
turze Cheniera tajemnica spłynęła mu z serca na wargi, sięgnięta wymówką, którą odczuł
niby palec lekarza położony na ranę.
A teraz ogarnijcie myśli, jakie musiały oblegać Lucjana, gdy schodził z Angouleme do
Houmeau. Czy jego wielka dama obraziła się? Czy zaprosi Dawida? Czy nie strącą ambit-
nego śmiałka do jego dziury, do Houmeau? Mimo że przed pocałunkiem Luizy w czoło
Lucjan mógł zmierzyć oddalenie dzielące królową od faworyta, nie rzekł sobie, iż Dawid
nie może przebywać w mgnieniu oka przepaści, z którą on sam porał się pięć miesięcy.
Nie znając bezwzględności ostracyzmu ścigającego ludzi ich sfery, nie pojmował, że druga
tego rodzaju próba byłaby zgubą dla pani de Bargeton. Oskarżona i przekonana o „pospo-
litowanie się”, Luiza musiałaby opuścić miasto lub też kasta jej uciekłaby przed nią, tak
jak w średnich wiekach uciekano przed trędowatym. Cały klan arystokratyczny, a nawet
kler broniłby Nais wobec i przeciw wszystkim, w razie gdyby sobie pozwoliła na fałszywy
krok; ale zbrodni zniżenia się do z ł e g o towarzystwa nie darowano by jej nigdy; albo-
wiem, o ile rozgrzesza się błędy władzy, potępia się je po abdykacji. Otóż przyjąć Dawida
— czyż nie znaczyło abdykować? Jeżeli Lucjan nie ogarniał tej strony kwestii, jego in-
stynkt arystokratyczny dawał mu przeczuć wiele innych trudności, które go przerażały.
Szlachetność uczuć niekoniecznie daje szlachetność form. Jeżeli Racine miał wygląd naj-
bardziej „urodzonego” dworaka, Corneille podobny był wielce do handlarza wołów. De-
scartes wyglądał na poczciwego holenderskiego kupca. Często, spotykając Monteskiusza z
motyką na ramieniu i w szlafmycy, goście przybywający do La Brede brali go za ogrodni-
ka. Formy światowe, o ile nie są darem urodzenia, wiedzą wyssaną z mlekiem lub przeka-
zaną z krwią, stanowią przedmiot edukacji, którą los musi wspomagać pewną wytworno-
ścią kształtów, dystynkcją rysów, dźwiękiem głosu. Wszystkich tych ważnych drobiazgów

24 Siekiera Focjona – Focjon (400-317 p.n.e.), wódz i polityk ateński, przeciwnik politycny wielkiego mówcy
Demostenesa, który nazwał go „siekierą swych przemówień”, tj. przeciwnikiem brutalnym i bezwględnym.
34
zbywało Dawidowi, gdy natura obdarzyła nimi jego towarzysza. Wraz ze szlachectwem
wziął Lucjan po matce wysoko sklepioną stopę Franka, gdy Dawid Sechard miał płaskie
nogi Welsza i kark ojca swego, rzemieślnika. Lucjan słyszał szyderstwa sypiące się na
Dawida; zdało mu się, że widzi mimowolny i dyskretny uśmiech pani de Bargeton. Sło-
wem, nie odczuwając wprost wstydu za swego brata, przyrzekał sobie na przyszłość nie
poddawać się już w ten sposób pierwszemu popędowi i rozważyć go wprzódy. Tak więc
po godzinie poezji i poświęcenia, po czytaniu, które świeżo ukazało dwóm przyjaciołom
oświetlone nowym słońcem gleby literackie, godzina polityki i jej rachub wybiła dla Lu-
cjana. Wracając do Houmeau żałował swego listu. byłby go pragnął cofnąć: dostrzegał
bowiem — niby przez szczelinę — nieubłagane prawa świata. Odgadując, jak skutecznie
wspomaga ambicję zdobyta fortuna, doznawał ciężkiego uczucia na myśl, iż trzeba mu bę-
dzie może cofnąć nogę z pierwszego szczebla drabiny, po której miał się piąć ku wyży-

Powered by MyScript