Dzięki szczególnym względom dostałem na to przedstawienie fotel w pierwszym rzędzie
parteru. W dniach spektakli galowych fotele są zarezerwowane dla największych panów, to jest
dla najwyższych rang dworskich; nie wpuszcza się tu nikogo bez munduru, bez stroju
odpowiedniego do rangi i stanowiska...
...Nie podziwiałem zbytnio widowiska, zajmowali mnie przede wszystkim widzowie.
Wreszcie nadszedł dwór. Loża cesarska to świetny salon, zajmujący głąb sali teatralnej, i salon
ten jest jeszcze mocniej oświetlony niż reszta teatru, której też nic pod tym względem nie
brakuje.
Wejście cesarza wydało mi się imponujące. Kiedy się zbliżał do przodu swej loży w
towarzystwie cesarzowej, a za nim jego rodzina i dwór, publiczność wstała masowo. Cesarz w
paradnym mundurze, jaskrawoczerwonym, jest szczególnie piękny. W mundurze kozackim
dobrze jest tylko bardzo młodym mężczyznom, w tym jest lepiej mężczyźnie w wieku Jego
Wysokości, podkreśla on szlachetność jego rysów i postaci.
...Widziany z miejsca, gdzie się znajdowałem, będącym mniej więcej środkiem obu teatrów –
sceny i dworu – cesarz wydawał mi się całkowicie godnym rozkazywania ludziom, tak
szlachetną i majestatyczną ma twarz, tak nobliwie wyglądał. Od razu przypomniałem sobie jego
zachowanie w momencie, gdy wstępował na tron i ta piękna karta historii oderwała mnie od
oglądanego widowiska.
To, co zaraz przeczytasz, opowiedział mi parę dni temu sam cesarz. Nie powtórzyłem Ci tej
rozmowy w ostatnim liście dlatego, że papierów zawierających podobne szczegóły nie można
powierzyć rosyjskiej poczcie ani nawet żadnemu podróżnemu.
Dzień, kiedy Mikołaj miał objąć tron, był dniem wybuchu buntu gwardii. Na pierwszą wieść o
rebelii w wojsku cesarz i cesarzowa zeszli sami do swojej kaplicy i padłszy na klęczki na stopnie
ołtarza poprzysięgli sobie przed Bogiem, że jeżeli nie zdołają opanować buntu, umrą jako
władcy.
Cesarz sądził, że sprawa jest poważna, bo właśnie dowiedział się, że arcybiskup usiłował już
na próżno uspokoić żołnierzy. Gdy w Rosji zawodzi władza duchowna, znaczy to, że nieład jest
już groźny.
Przeżegnawszy się cesarz wyszedł z kaplicy z zamiarem pójścia do buntowników i
uśmierzenia ich samą swoją obecnością i spokojną energią swej fizjognomii. Sam mi opowiedział
tę scenę w skromniejszych terminach niż te, których właśnie użyłem. Niestety zapomniałem
pierwszej części jego opowiadania, bo w pierwszej chwili byłem nieco zmieszany
59
nieoczekiwanym obrotem, jaki przybierała nasza rozmowa. Podejmę ją w momencie, który
pamiętam.
– Najjaśniejszy Panie, Wasza Wysokość zaczerpnęła swoją siłę z samego źródła.
– Nie wiedziałem, co będę robił i mówił, byłem natchniony.
– Aby mieć podobne natchnienia, trzeba na nie zasłużyć.
– Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego, powiedziałem do żołnierzy: „Wracajcie do szeregów”, a
w chwili, gdy miałem zrobić przegląd oddziału, zawołałem: „Na kolana!” Wszyscy usłuchali. Co
mi dodało sił, to fakt, że chwilę wcześniej przystałem na śmierć. Jestem wdzięczny za sukces, nie
jestem z niego dumny, bo nie ma w nim mojej zasługi.
Tymi oto szlachetnymi słowami posłużył się cesarz, by mi opowiedzieć tę współczesną
tragedię.
Możesz z tego sądzić o atrakcyjności tematów, jakie wypełniają jego rozmowy z
cudzoziemcami, których raczy zaszczycić swą życzliwością, jakże odległa jest ta opowieść od
dworskich banałów! To Ci powinno wyjaśnić rodzaj władzy, jaką ma nad nami, podobnie jak nad
|