Oba kierunki zagrodzone błotami i torfowiskami rzek Leda i J~umme.
Zostawiając 10 brygadzie kaw.panc. zadanie uboczne oczyszczenia trójkąta rzek Ems - Leda, wysuwam zgrupowanie 3 brygady strzelców na kierunek
Posthausen_Stickhausen, wzmacniając je następnie tak, że obejmie:
24 p. ułanów,
batalion strzelców podhalańskich,
8 baon strzelców,
10 pułk dragonów,
sam. szwadron ckm,
10 komp. saperów,
1 pułk art.mot.
Zapoczątkowuję tym działanie 1 polskiej dywizji pancernej na Wilhelmshaven.
Coraz bardziej walki z Niemcami zamieniają się w jeszcze bardziej żmudne walki z terenem.
Nie byłoby przesadą określić, że topiliśmy się w błocie, szczególnie czołgi i
działa samobieżne, zrywające gąsienicami cienką warstwę torfu i zagłębiające się w ciemną maź błota. Rzeka Leda okazała się rzeką bardziej bagnistą niż jakakolwiek na naszym Polesiu, a teren przed i za rzeką tak podmokły i poprzerzynany kanałami, że już nie tylko mosty, ale drogi i dojścia trzeba było budować, by iść naprzód. Bliskość ujść rzek Leda i J~umme do morza sprawiała, że każdy przypływ morza podwyższał nie tylko poziom wody, ale nawadniał na nowo ten rozmokły pas ziemi fryzyjskiej. Technika niemiecka wykorzystała po mistrzowsku te zalety terenu dla obrony. Każde skrzyżowanie drogi lub jej odcinek
przebiegający w węzinach między bagniskami, był centrum ogromnego leja o średnicy 50 stóp, którego nieraz nie można było inaczej przeskoczyć, jak budową mostu Bailleya. Leje te powstawały przez odpalenie wkopanych bomb lotniczych dużego kalibru.
Tempo przedzierania się przez taki teren było tempem niezmordowanej pracy obu kompanii naszych saperów z ppłkiem Dorandtem i kpt. Neklawsem na czele i sukcesy nasze w tym okresie w ogromnym procencie zawdzięcza dywizja tym nigdy
niezawodnym mrówkom dywizyjnym. Ale i pomysłowość oddziałów w przekraczaniu tych lejów była ogromna. Kładki dla piechoty budowano z materiału z domostw zburzonych dla zasypania dziur. Barki transportowe niemieckie ściągano kanałami improwizując mosty pontonowe. W jednym wypadku 10 strz. konnych cały, ze wszystkimi pojazdami, przeszedł lej wyrównany blokami prasowanej słomy.
Tam, gdzie kanały, przejścia i leje były bronione, najskuteczniejszym środkiem stały się miotacze ognia, wmontowane na kariersach, szczególnie w oddziałach dragonów. Do poważniejszych forsowań przydzielano dywizji szwadrony „Krokodyli”
z miotaczami ognia o dłuższym zasięgu.
W miarę zbliżania się dywizji do Wilhelmshaven obrona niemiecka, złożona z mieszanych oddziałów marynarki wojennej, formacji spadochronowych i S.S., staje się coraz twardszą.
W ciężkich walkach 3 brygada zdobywa dnia 25 kwietnia m. POsthausen, a w dniu następnym forsuje rzekę Ledę, tworząc na północnym brzegu przedmoście, na które wychodzą bezskutecznie przeciwuderzenia niemieckie. Ale droga do przejścia pasa bagien do Stickhausen, rzeki J~umme i dalszych kanałów - jeszcze bardzo daleka.
Nie przerywając akcji dywizji, zwracam się do dowództwa korpusu z projektem sforsowania rzeki Ledy pod m. Leer, na osi na Emden, i wyprowadzenia przez Leer całej dywizji na teren bardziej suchy, lub przerzucenie tamtędy części dywizji, która działaniem na północnym brzegu rz. J~umme wyciągnie 3 brygadę przez błota lub co najmniej ułatwi jej wyjście.
Aprobatę tego planu otrzymuję dopiero 29 kwietnia, gdy dywizja kanadyjska chwyta przedmoście pod Leer.
30 kwietnia zgrupowanie 10 bryg.kaw. pancernej przechodzi przez to przedmoście i uderza w kierunku wprost na wschód po północnej stronie rz. J~umme, podając rękę 3 brygadzie strzelców, która 1 maja opanowuje od południa m. Stickhausen.
Dywizja działa teraz nadal w kierunku wschodnim po dwu osiach:
10 bryg. - Remels, Moorburg, Halsbek,
3 bryg. - Filsun, Apen, Westerstede
i 3 maja, gdy zgrupowanie płka Grudzińskiego (2 ppanc. i 10 p.drag.) opanowuje Moorburg i Westerstede oraz zdobywa Halsbek, wchodzi w teren suchy, ale zalesiony na północ od Bad Zwischenahn, skąd zamierzam zwrócić się ku północy na Witmund, Jever, Wilhelmshaven - dla ostatniego aktu zdobycia portu i miasta Wilhelmshaven.
Dnia 4 maja wieczorem dostajemy rozkaz przerwania działań od dnia 5 maja godz.
#/8 rano.
Niemcy skapitulowały.
Ledwie przebrzmiała ostatnia nawała ognia naszej artylerii, brzmiąca już odmiennie w uszach naszych - jakby salwa honorowa na zakończenie działań wojennych
- zostałem wezwany na popołudnie dnia tego, tj. 5 maja do kwatery głównej 2 korpusu do Bad Zwischenahn. Miałem wziąć udział w akcie dyktowania warunków wojennych na odcinku 2
korpusu kanadyjskiego. Równocześnie na terenie Holandii, w Wageningen, gen. Foulkes z dowódcami pozostałych oddziałów armii kanadyjskiej odbierał akt poddania się 25 armii
|