Wszystkich tych burżuazyjnych bredni słuchał rektor Kasatkin zupełnie spokojnie, z uśmiechem ironicznym, aczkolwiek ła­godnym...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
SZEŚĆ ŚWIATÓW CYKLICZNEJ EGZYSTENCJIWedług nauk buddyjskich, istnieje sześć światów (loka*) egzystencji, w których przebywają wszystkie...
»
wszystkim, dał mu przeto taką kurę, na którą, kiedy zawołać: – Kurko, kurko! znieś mi złote jajko! – w istocie złote znosiła jajko...
»
Tworząc kod obsługi zasad biznesowych dobrą praktyką jest tworzenie funkcji obsługi wszystkich zasad...
»
każdy zauważył, że nie wszystkie powierzchnie są płaskie! Można tworzyć przybliżenia takich powierzchni, stosując płaskie wielokąty, ale...
»
Wejrzyj na mnie, broń mnie od zasadzek nieprzyjaciół widzialnych i niewidzialnych, wspomagaj mnie we wszystkich moich potrzebach, pocieszaj w cierpieniach mego...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
 Z tego wszystkiego wyłania się inny interesujący problem: w jaki sposób wyzwania - takie jak rozlew krwi, rewolucja czy inny wstrząs - pomagają nam...
»
Silne stronyDo silnych stron firmy NETKOM mających wpływ na wybór strategii działania zaliczyć trzeba przede wszystkim:szeroki asortyment usług; firma...
»
Zawsze, gdy wracała od swej siostry Nesty, mieszkającej w San Francisco, liczyła z okna samolotu wszystkie te turkusowe baseny pływackie, które zdobiły Dolinę,...
»
— Wszystko w porządku? — Jane podeszła szybko, przed fotelem Adriana, do łóżka męża...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Potem objaśnił mnie, o co chodzi. Prowadzi się walkę socjalną. Walkę z niebywałym natężeniem. Walkę ze starymi klasami społecznymi na życie i śmierć. Nie można bawić się w sentymenty. Wychodzi się z założenia, że rodzina, nastrój ro­dzinny, otoczenie oddziaływają na każdego. Tamci byli rewolu­cjonistami. Dobrze! Ale ci mogą nie być, są możliwości, że nie będą. Jeśli ktoś zerwał z rodziną i to jeszcze nie daje całkowitej pewności. Nawet - powiedział mi rektor Kasatkin - jeśli ktoś nie widział ojca i matki od trzeciego roku swego życia, to my, oczy­wiście, widzimy w tym okoliczność łagodzącą, grubą okolicz­ność łagodzącą, lecz i to nie daje nam pewności. Stoimy na sta­nowisku, że instynkty klasy ongiś posiadającej są groźne nawet wtedy, gdy udzielić się mogą tylko przez krew.
Na moje pytanie, czy zdarza się wyrzucanie studentów lub studentek z czwartego, powiedzmy, roku uniwersytetu dlatego, że się wykryło, iż jest on lub ona dzieckiem kułaka, p. Kasatkin wzruszył ramionami i odpowiedział:
- Spłosz da riadom (ciągle).
Pan Kasatkin sam liszeńcem nie jest. Jest on z zawodu na­uczycielem wiejskim. Teraz, jako rektor Moskiewskiego Uni­wersytetu (najzasobniejszej w chwałę i tradycję uczelni rosyj­skiej), nie ma żadnych kłopotów z autonomią uniwersytecką, gdyż takowa w Bolszewii nie istnieje. Profesorów i docentów wyznacza sam pan Kasatkin i muszę przyznać, że nie wniosłem wrażenia, aby miał jakiekolwiek wątpliwości co do trafności swej oceny naukowej w dziedzinie wszystkich fakultetów. Obja­śnił mnie jednak, że wśród profesury świadomych komunistów jest na niektórych fakultetach tylko 5%. Odsetek ten podwyższa się wśród dyscyplin naukowych związanych z „politgramotnymi” naukami, jak np. socjologia, literatura itd.
Teraz przychodzi pytanie: kto jest liszeńcem?
Pasjonowałem się do sprawy liszeńców w pierwszych tygo­dniach mego w Bolszewii pobytu. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że szukanie „normy jurydycznej” w tym państwie jest absolutnie tym samym co w Polsce szukanie wiatru w polu.
Konstytucje republik sowieckich na pytanie, kto jest liszeńcem, odpowiadają jedno, instrukcje wyborcze, również wydane jako podręczniki oficjalne, formułują tę sprawę inaczej, w prak­tyce miałem sposobność stwierdzenia jeszcze czego innego. W Moskwie spotyka się biura poświęcone „przywróceniu praw” liszeńcom, to są biura, gdzie liszeniec się zwraca, aby się ze swej banicji oczyścić, jak to można powiedzieć językiem Volumina Legum - aby dowieść, że naprawdę liszeńcem nie jest.
„Podstawowymi” - że się tak wyrażę - liszeńcami są: 1) du­chowni wszystkich wyznań, 2) ludzie, którzy mieli do czynienia z procesami politycznymi za czasów cesarskich, 3) ludzie, którzy eksploatowali pracę najemnika. Na tym tle, jak na kanwie, wy­szywa się wszystkie możliwości, czasami jaskrawo ze sobą sprzeczne. B. żandarm jest oczywistym liszeńcem, chyba że dziś służy w GPU. Inżynier, który pracuje w przemyśle sowieckim, chociażby kiedyś był dyrektorem fabryki i akcjonariuszem, nie jest liszeńcem. Chłop, który kiedyś najął parobka do pomocy, jest liszeńcem. Każdy obywatel ziemski powinien być liszeńcem i jest nim, to nie przeszkadza jednak, że wybitnymi bolszewika­mi na wybitnych urzędach są: jeden polski hrabia, b. właściciel dużych dóbr, i jeden polski baron. Nie powiem też, aby w spra­wie, kto jest liszeńcem, a kto nim nie jest, decydowało widzimi­się komisarzy. Jestem zawsze przeciwnikiem upraszczania sobie poglądów - czyniłbym to, gdybym był mówcą wiecowym. De­cyduje tu nie widzimisię, lecz napięcie i kierunek walki, napięcie i kierunek agitacji bolszewickiej w danej chwili. Ten, kto dwa lata temu był oczywistym liszeńcem, może dziś za takiego uzna­ny nie będzie, gdyby sprawa jego była otwarta, i na odwrót. Gdy to piszę, ostrze walki zwraca się przeciwko popom, mułłom i kułakom. Toteż każdy chłop, który nie idzie do kołchozu, a do którego można się przyczepić o cokolwiek, będzie liszeńcem, o ile w danej wsi bogatszych nie ma. Instytucja liszeńców ma więc dwojaki charakter - defensywny i ofensywny. Defensywny, bo jest to ścieranie z powierzchni ziemi, a w każdym razie gnie­cenie, ekonomiczne dławienie, duszenie klas społecznych podej­rzanych o nieprzychylny stosunek do Rosji sowieckiej. Jest to duszenie klas mogących stać się bazą kontrrewolucji. Ofensyw­ny, albowiem instytucja liszeńców jest, czym na ćwiczeniach strzeleckich jest papierowy cel. Dzień codzienny w Bolszewii potrzebuje podniety, potrzebuje morfiny politycznej. Liszeńcy są instytucją, na której wyładowuje się temperament rewolucyjny.

Powered by MyScript