Potem objaśnił mnie, o co chodzi. Prowadzi się walkę socjalną. Walkę z niebywałym natężeniem. Walkę ze starymi klasami społecznymi na życie i śmierć. Nie można bawić się w sentymenty. Wychodzi się z założenia, że rodzina, nastrój rodzinny, otoczenie oddziaływają na każdego. Tamci byli rewolucjonistami. Dobrze! Ale ci mogą nie być, są możliwości, że nie będą. Jeśli ktoś zerwał z rodziną i to jeszcze nie daje całkowitej pewności. Nawet - powiedział mi rektor Kasatkin - jeśli ktoś nie widział ojca i matki od trzeciego roku swego życia, to my, oczywiście, widzimy w tym okoliczność łagodzącą, grubą okoliczność łagodzącą, lecz i to nie daje nam pewności. Stoimy na stanowisku, że instynkty klasy ongiś posiadającej są groźne nawet wtedy, gdy udzielić się mogą tylko przez krew. Na moje pytanie, czy zdarza się wyrzucanie studentów lub studentek z czwartego, powiedzmy, roku uniwersytetu dlatego, że się wykryło, iż jest on lub ona dzieckiem kułaka, p. Kasatkin wzruszył ramionami i odpowiedział: - Spłosz da riadom (ciągle). Pan Kasatkin sam liszeńcem nie jest. Jest on z zawodu nauczycielem wiejskim. Teraz, jako rektor Moskiewskiego Uniwersytetu (najzasobniejszej w chwałę i tradycję uczelni rosyjskiej), nie ma żadnych kłopotów z autonomią uniwersytecką, gdyż takowa w Bolszewii nie istnieje. Profesorów i docentów wyznacza sam pan Kasatkin i muszę przyznać, że nie wniosłem wrażenia, aby miał jakiekolwiek wątpliwości co do trafności swej oceny naukowej w dziedzinie wszystkich fakultetów. Objaśnił mnie jednak, że wśród profesury świadomych komunistów jest na niektórych fakultetach tylko 5%. Odsetek ten podwyższa się wśród dyscyplin naukowych związanych z „politgramotnymi” naukami, jak np. socjologia, literatura itd. Teraz przychodzi pytanie: kto jest liszeńcem? Pasjonowałem się do sprawy liszeńców w pierwszych tygodniach mego w Bolszewii pobytu. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że szukanie „normy jurydycznej” w tym państwie jest absolutnie tym samym co w Polsce szukanie wiatru w polu. Konstytucje republik sowieckich na pytanie, kto jest liszeńcem, odpowiadają jedno, instrukcje wyborcze, również wydane jako podręczniki oficjalne, formułują tę sprawę inaczej, w praktyce miałem sposobność stwierdzenia jeszcze czego innego. W Moskwie spotyka się biura poświęcone „przywróceniu praw” liszeńcom, to są biura, gdzie liszeniec się zwraca, aby się ze swej banicji oczyścić, jak to można powiedzieć językiem Volumina Legum - aby dowieść, że naprawdę liszeńcem nie jest. „Podstawowymi” - że się tak wyrażę - liszeńcami są: 1) duchowni wszystkich wyznań, 2) ludzie, którzy mieli do czynienia z procesami politycznymi za czasów cesarskich, 3) ludzie, którzy eksploatowali pracę najemnika. Na tym tle, jak na kanwie, wyszywa się wszystkie możliwości, czasami jaskrawo ze sobą sprzeczne. B. żandarm jest oczywistym liszeńcem, chyba że dziś służy w GPU. Inżynier, który pracuje w przemyśle sowieckim, chociażby kiedyś był dyrektorem fabryki i akcjonariuszem, nie jest liszeńcem. Chłop, który kiedyś najął parobka do pomocy, jest liszeńcem. Każdy obywatel ziemski powinien być liszeńcem i jest nim, to nie przeszkadza jednak, że wybitnymi bolszewikami na wybitnych urzędach są: jeden polski hrabia, b. właściciel dużych dóbr, i jeden polski baron. Nie powiem też, aby w sprawie, kto jest liszeńcem, a kto nim nie jest, decydowało widzimisię komisarzy. Jestem zawsze przeciwnikiem upraszczania sobie poglądów - czyniłbym to, gdybym był mówcą wiecowym. Decyduje tu nie widzimisię, lecz napięcie i kierunek walki, napięcie i kierunek agitacji bolszewickiej w danej chwili. Ten, kto dwa lata temu był oczywistym liszeńcem, może dziś za takiego uznany nie będzie, gdyby sprawa jego była otwarta, i na odwrót. Gdy to piszę, ostrze walki zwraca się przeciwko popom, mułłom i kułakom. Toteż każdy chłop, który nie idzie do kołchozu, a do którego można się przyczepić o cokolwiek, będzie liszeńcem, o ile w danej wsi bogatszych nie ma. Instytucja liszeńców ma więc dwojaki charakter - defensywny i ofensywny. Defensywny, bo jest to ścieranie z powierzchni ziemi, a w każdym razie gniecenie, ekonomiczne dławienie, duszenie klas społecznych podejrzanych o nieprzychylny stosunek do Rosji sowieckiej. Jest to duszenie klas mogących stać się bazą kontrrewolucji. Ofensywny, albowiem instytucja liszeńców jest, czym na ćwiczeniach strzeleckich jest papierowy cel. Dzień codzienny w Bolszewii potrzebuje podniety, potrzebuje morfiny politycznej. Liszeńcy są instytucją, na której wyładowuje się temperament rewolucyjny.
|