Liczba i waga stoj cych przed nami problemów
wymagała, aby przed powzi ciem decyzji skonfrontowa ró ne punkty
widzenia i rozgraniczy kompetencje. Organy wykonawcze nale ało
zdecentralizowa . Zwa ywszy wreszcie, e we wszystkich pa stwach
stosuje si kolegialn form rz dów, wprowadzenie jej równie u nas
mogło ułatwi uznanie nas przez innych. Dekretem wi c z 24 wrze nia
1941 roku powołałem do ycia Komitet Narodowy.
Z my l t wła ciwie nosiłem si od samego pocz tku. Jednakowo
fakt, e w ci gu jednego roku sp dziłem osiem miesi cy w Afryce i na
Wschodzie, a przede wszystkim brak ludzi „reprezentatywnych" zmusiły
mnie do odło enia tego kroku na pó niej. Natomiast powróciwszy do
Londynu po wydarzeniach w Syrii, liczyłem na to, e teraz b d mógł
przez dłu szy czas po wi ci si sprawom organizacyjnym. Zreszt ,
je eli wi kszo osób, które niegdy do mnie przyst piły, była
pocz tkowo mało znana, to niektóre z nich tymczasem zdobyły sobie
nazwisko i uznanie. Mogłem wi c Komitetowi nada skład ciesz cy si
nale yt powag . Dla Francji Walcz cej Komitet Narodowy miał by
organem kierowniczym skupionym dokoła mnie. „Komisarze" mieli
wspólnie rozpatrywa wszystkie nasze sprawy. Ka dy z nich miał
kierowa jednym z „departamentów" odpowiadaj cych poszcze-
gólnym dziedzinom naszej działalno ci. Wszyscy mieli ponosi solidarn
odpowiedzialno za powzi te decyzje. W sumie miał wi c Komitet by
rz dem wyposa onym w jego uprawnienia i struktur . Nie miał jednak
nosi tej nazwy, któr chciałem mu nada dopiero w dniu, jak e na razie
jeszcze dalekim, kiedy mo liwe b dzie powołanie rz du
reprezentuj cego ju cał Francj . Kieruj c si tymi samymi wzgl dami
przewidywałem w dekrecie utworzenie w pó niejszym terminie
Zgromadzenia Konsultatywnego „maj cego mo liwie w jak najszerszych
rozmiarach odzwierciedla wobec Komitetu Narodowego opini
publiczn Francji". Wiele jednak upłyn ło czasu, nim to zgromadzenie
zostało powołane do ycia.
Decyzja moja, jak było do przewidzenia, wywołała powa ny niepokój
w łonie małych grup francuskich, które pretenduj c do charakteru „grup
politycznych" przejawiały wi ksz lub mniejsz aktywno w Wielkiej
Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Ludzie ci godzili si z tym, by de
Gaulle działał jako ołnierz i dostarczał aliantom posiłków wojskowych,
ale nie chcieli słysze o tym, aby szef Wolnych Francuzów brał na siebie
odpowiedzialno za pa stwo. Nie przył czywszy si do mnie,
kwestionowali moje pełnomocnictwa i woleli co do przyszło ci polega
na cudzoziemcach, to znaczy na Roosevelcie, Churchillu i Stalinie.
Przyznaj , e mi dzy koncepcjami tych rodowisk a moimi istniała
nieprzejednana sprzeczno . Dla mnie w rozgrywaj cej si tragedii
narodowej polityka powinna była by działalno ci w słu bie wielkiej i
prostej idei. One natomiast, goni c za tymi samymi chimerami, które
zawsze były im drogie, nie dopuszczały mo liwo ci, by polityka była
czym innym ni jakim choreograficznym układem póz i kombinacji
granym przez balet zawodowych statystów; wszystko miałoby si
ko czy tylko na artykułach, przemówieniach, popisach z trybuny i
podziale stanowisk urz dowych. Chocia re im ten został zmieciony
przez wydarzenia, chocia ci gn ł ma Francj kl sk , z której kraj nasz,
by mo e, ju nigdy nie miał si pod wign , i chocia ci zara eni jego
duchem nałogowcy byli pozbawieni swych zwykłych rodków
propagandy — parlamentu, kongresów, gabinetów, sal redakcyjnych —
to jednak kontynuowali oni sw gr w Nowym Jorku i Londynie,
staraj c si z braku innych mo liwo ci wci gn do niej sfery rz dowe,
deputowanych i dziennikarzy krajów anglosaskich. U ródeł wielu
przykro ci sprawianych Wolnej Francji przez jej własnych sojuszników i
wielu kampanii prowadzonych przeciw niej przez ich pras i radio le ały
wpływy pewnych kół francuskiej emigracji. Tote koła te sił rzeczy
musiały odnie si negatywnie do swego rodzaju awansu politycznego,
jakim było
dla Francji Walcz cej utworzenie Komitetu Narodowego, i zamierzały
przeszkodzi jego urzeczywistnieniu.
Za narz dzie posłu ył im admirał Muselier. W admirale yli jak gdyby
dwaj ludzie. Jako marynarz odznaczał si on wielkimi zaletami
zasługuj cymi na uznanie; zorganizowanie naszych skromnych sił
morskich było w znacznej mierze jego zasług . Ale od czasu do czasu
ogarniał go jaki swoisty niepokój, a wtedy skłaniał si ku intrygom.
Kiedy dowiedział si o moim zamiarze powołania do ycia Komitetu
Narodowego, napisał do mnie list, w którym wyst pował jako obro ca
porozumienia z aliantami i szermierz demokracji, zagro onych jego
zdaniem przez moj polityk . Aby je na przyszło uchroni przed tym
niebezpiecze stwem, proponował mi, abym zadowolił si stanowiskiem
honorowym, a jemu przekazał realn władz . rodkiem nacisku, maj -
cym wymóc na mnie zgod , była ni mniej, ni wi cej gro ba odł czenia
si marynarki wojennej, która, jak mi powiedział przez telefon, „stanie
si samodzielna i b dzie kontynuowa wojn ".
Odpowied moja była jasna, a nasza dyskusja krótka. Admirał
uspokoił si , tłumacz c wszystko jakim nieporozumieniem. Kieruj c si
pobudkami uczuciowymi i wzgl dami celowo ci udawałem, e dałem
si przekona , przyj łem do wiadomo ci jego zobowi zania i
mianowałem go komisarzem marynarki wojennej i handlowej w
Komitecie Narodowym.
Funkcje w Komitecie Narodowym były podzielone, jak nast puje:
gospodarka, finanse i kolonie — Pleven; sprawiedliwo i o wiata
publiczna — Cassin; sprawy zagraniczne — Dejean; wojna —
Legentilhomme; lotnictwo — Valin; działalno w metropolii, prasa i
informacja — Diethelm, który dopiero co przybył z Francji. Catroux i
|