wszystko jakoś poukładać w głowie...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
SZEŚĆ ŚWIATÓW CYKLICZNEJ EGZYSTENCJIWedług nauk buddyjskich, istnieje sześć światów (loka*) egzystencji, w których przebywają wszystkie...
»
wszystkim, dał mu przeto taką kurę, na którą, kiedy zawołać: – Kurko, kurko! znieś mi złote jajko! – w istocie złote znosiła jajko...
»
Tworząc kod obsługi zasad biznesowych dobrą praktyką jest tworzenie funkcji obsługi wszystkich zasad...
»
każdy zauważył, że nie wszystkie powierzchnie są płaskie! Można tworzyć przybliżenia takich powierzchni, stosując płaskie wielokąty, ale...
»
Wejrzyj na mnie, broń mnie od zasadzek nieprzyjaciół widzialnych i niewidzialnych, wspomagaj mnie we wszystkich moich potrzebach, pocieszaj w cierpieniach mego...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
 Z tego wszystkiego wyłania się inny interesujący problem: w jaki sposób wyzwania - takie jak rozlew krwi, rewolucja czy inny wstrząs - pomagają nam...
»
Silne stronyDo silnych stron firmy NETKOM mających wpływ na wybór strategii działania zaliczyć trzeba przede wszystkim:szeroki asortyment usług; firma...
»
Zawsze, gdy wracała od swej siostry Nesty, mieszkającej w San Francisco, liczyła z okna samolotu wszystkie te turkusowe baseny pływackie, które zdobiły Dolinę,...
»
— Wszystko w porządku? — Jane podeszła szybko, przed fotelem Adriana, do łóżka męża...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Szkoda mi ciebie, Ŝe ty taki zmęczony - powiada
Wąskopyski, pcha rękę do kieszeni i wydobywa z niej płaską, ale długą całuskę chleba. - Ty
sobie poukładaj ten chleb w Ŝołądku. - Dziękuję, ty jesteś fajny chłop - trącam go po
przyjacielsku w ramię. - Co z tego, Ŝe ja fajny.
- Tak się mówi. Chyba rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć. - Tyś szukał Chaima na
plebanii? - pyta Wąskopyski.
- Byłem w sieni na progu i to wystarczyło, Ŝeby się dowiedzieć o wszystkim. - Idź ty ze
swoim gadaniem tam, gdzie się bez niego obejść nie mogą. Mów prosto. Ja bym chciał
wiedzieć, co się 16*
243

tam potem stało, czy rzeczywiście byli Ŝandarmi, jak mówiła Domińka. - Byli. Bańczycki
wisi na kołku w sieni.
- Ty Ŝartujesz!?
- Nie Ŝartuję. To ty, jak widać, nic nie wiesz. Wąskopyski przystanął. Był czarny, nie
ogolony. Nad jego cienkim nosem zadrgały trzy zmarszczki. - A co dalej? - pyta on mnie.
- Dalej nie wiem. Mało ci?
- Czekaj no - ciągnie Wąskopyski - mnie chodzi, czy ta dziewczyna mówiła prawdę. Ona
mówiła mi, Ŝe przed północą musieli uciekać, bo ktoś podchodził ze strzałami. Psy pierwsze
wbiegły na podwórze. Chaim z Szają chwycili siennik, ale ten Dudi upadł im na progu. Tam
jakieś graty zawadzały. Zostawili siennik. Któryś wziął tego chorego na plecy, ale który, to
ona nie wie. Chuny zaczął kuleć. "Czego?" - pytam. "Bo strzelali" - odpowiada. Najgęściej ich było w ogrodzie. Zdawało się, Ŝe nie ma wyjścia. Wrócili i skryli się w stajni, ale pies
zaczął szczekać. Tamci wbiegli od razu do plebanii. Tymczasem Chuny wywalił kilka dyli na
tył. Wyskoczyli na cmentarz i przysiedli. "Przysiedli i co dalej?" - pytam. To ona powiada, Ŝe Chaim kazał jej odejść. Ja nie wierzę, Ŝeby on jej to powiedział. - Tyś ją spotkał gdzie?
- JuŜ na drodze za Sapiskami. Mówi, Ŝe plebania obstawiona. "Gdzie idziesz, Domińka?" -
pytam ją. "Wszystko jedno, moŜe jaka robota się trafi. Co ja koło was będę robiła, zawszyłam się i tyle." "Zostań z nami. My niedługo będziemy mieli trochę dolarów, coś i ty wskórasz. A
tak to ty gdzie się podziejesz? Panów nie ma, a u Niemca chyba nie będziesz słuŜyła."
"Pewnie..." Została. Ona mnie lubi. Inna rzecz, Ŝe trzeba by tej dziewczynie jakieś buty. W
tych onuckach niemiłe Ŝycie i Ŝadna robota. - I gdzie ona jest teraz?
244
- Zostawiłem ją z Kierasińskim w przysiółku pod Pasiekami. Niech czekają na mnie do jutra.
A w razie czego punkt zborny pod Trójnogiem. - Później się dowiesz, czy Domińka mówiła
prawdę.
- Od jakiego momentu będzie to "później"? - dopominał się Wąskopyski. - Jak spotkamy
któregoś.
- A jak nie spotkamy? Ty myślisz, Ŝe jak my idziemy do tego Trójnoga, to oni tam na pewno
będą? Wiedziałem dobrze, Ŝe Wąskopyski mnie sonduje. KaŜdego poddawał takiej męczącej
próbie. Umiał teŜ dokuczyć najboleśniej. - Ja wierzę, Ŝe będą. Ty masz dobry niuch -
powiadam mu. - Jak tam dojdę, to się juŜ nie ruszę, taki jestem zmęczony. Wąskopyski
popatrzył mi w oczy głęboko, zaprzeczył ruchem głowy. Powiedziałem mu jeszcze: - My nie
wiemy, gdzie oni są, oni, gdzie my, i tak w kółko to teraz będzie szło. - Co jeszcze na plebanii widziałeś? - napierał Wąskopyski. - Byłem tylko na progu, w sieni.
- To szkoda.
- Co ty się chcesz dowiedzieć, Wąskopyski? Sam pewnie byłeś i wszystko widziałeś. - Nie. Ja
przez lornetę patrzyłem. Trochę śnieg zamazywał, ale widać było, Ŝe ludzie jacyś chodzą po
podwórzu, krzątają się koło czegoś. A potem tak z godzinę patrzyłem i nic, nikogo. Na drogę
nikt nie wyszedł. - Pewnie szukali Gaila.
- MoŜe być - powiada obojętnie i nagle głośno: - Aaa... tylko ta baba wyszła z podwórza. Ta,
która nakryła Lulę Heim. - Aha...
- Nie powinna iść w moją stronę.
245

- Czego?
- Nie spodziewała się baba, Ŝe ja będę jej śmiercią.
- Dlatego ty taki zdenerwowany...
- Widać po mnie? - pyta Wąskopyski.
- Pewnie. Paskudna rzecz. To szpicel baba...

Powered by MyScript