XVIRano Tanner brnąc w błocie i omijając leżące na ziemi gałęzie, głazy oraz zdechłe ryby obszedł samochód dookoła, otworzył tylne...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- ustaw federalnych i innych aktów normatywnych prezydenta, parlamentu i rzdu,- konstytucji i statutów podmiotów Federacji, jak równie| innych aktów normatywnych,- porozumieD midzy organami wBadzy paDstwowej a organami podmiotów Federacji oraz porozumieD midzy organami wBadzy poszczególnych podmiotów,- porozumieD midzynarodowych, które zostaBy podpisane, lecz nie weszBy jeszcze w |ycie
»
Mimo tych problemów oraz mimo braku zgodnoÅ›ci miÄ™dzy wÅ‚asno­Å›ciami czÄ…stek przewidywanych w teoriach supergrawitacji a wÅ‚asnoÅ›ciami czÄ…stek...
»
g) taki jeden koleś w śmiesznej czapce, dwojga imion: Osama Bin o nazwisku Laden h) urzędnicy Urzędu Skarbowego oraz w ogóle wszyscy urzędnicy, bo czemu nie?...
»
W zakładce Alarm Messages znajdują się opcje wyświetlania alarmów aktywnych (Active Messages) oraz potwierdzonych (Acknowleged Messages)...
»
Pasek Szybkie uruchamianie oraz inne paski narzêdzi Pasek narzêdzi jest zbiorem ikon u³atwiaj¹cym wykonywanie codziennych zadañ...
»
68 69 stawowej politycznej, uosabianej przez margrabiego Gerona, oraz pomocniczej, kościelnej, reprezentowanej przez arcybiskupa mogunckiego...
»
przykÅ‚adów, żeby uzasadnić tezÄ™, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
s¹: uraz w przebiegu z³amania lub spowodowany g³êbok¹ ran¹, rozwarst dochodzi od 70 do 80% stenozy, jakkolwiek prace eksperymentalne nadwionie aorty oraz skurcz...
»
Dlatego też unikano bombardowania, a nawet bezładnego używania ciężkiej broni w pobliżu terenów zabudowanych oraz - jako że samoloty były równie kosztowne,...
»
dwóch faktach: mamy pojęcie funkcji ciągłych oraz pojęcie nieskończoności...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Napełnił paliwem zbiorniki i sprowadził maszyny po rampie na ziemię.
Potem wczołgał się na tył kabiny, skąd wyjął tylne siedzenie. Pod nim, w bagażniku znajdowała się duża, aluminiowa skrzynka - przesyłka, którą-miał dowieźć do Bostonu. Była hermetycznie zamknięta. Wyjął ją ze schowka i przeniósł do swojego motocykla.
- To ten towar? - spytała Cornelia. Skinął głową i postawił pojemnik na ziemi.
- Nie wiem jak to jest tam w środku przechowywane. Czy Jest chłodzone, czy jak - powiedział - ale sama skrzynka nie jest tak ciężka, żebym nie mógł jej powieźć na bagażniku motocykla. W ostatnim po prawej schowku są taśmy. Pójdź i przynieś mi je. Wyjmij też moje ułaskawienie ze środkowej skrytki. ^est w dużej, kartonowej kopercie.
Wróciła po chwili z taśmami i kopertą i pomogła Tannerowi przymocować pojemnik do bagażnika motocykla.
Owinął sobie wokół bicepsa dodatkową taśmę i pchając przed sobą motocykle, wprowadzili je na drogę.
- Musimy z tym wolno jechać - powiedział, przewieszając przez plecy karabin. Naciągnął rękawice i kopniakiem zapuścił silnik.
Corny poszła w jego ślady i ruszyli ramie w ramie autostradą.
Po jakiejś godzinie jazdy minęły ich dwa osobowe samochody, zmierzające na zachód. Na tylnych siedzeniach obu widzieli przyciśnięte do szyby twarzyczki dzieci przyglądające się im z ciekawością. Kierowca drugiego wozu był w samej koszuli i spod pachy wystawała mu czarna kabura.
Niebo nabraÅ‚o koloru różowego i przecinaÅ‚y je trzy czarne linie, których wyglÄ…d nie wróżyÅ‚ nic dobre­go. SÅ‚oÅ„ce byÅ‚o bladÄ… kulÄ… wpadajÄ…cego w róż srebra, ale Tanner stale chroniÅ‚ oczy za goglami przed jego blaskiem.
Skrzynka jechała bezpiecznie na tylnym bagażniku. Tanner pochylił się nad kierownicą i myślał o Bostonie. Powietrze było chłodne i wilgotne, a u stóp każdego wzgórza unosiła się lekka mgiełka. Nawierzchnia drogi stawała się coraz lepsza.
Około północy, ponad jednostajnym rykiem silników, usłyszał strzał. Z początku myślał, że pochodzi z gaźnika, ale strzał padł ponownie. Corny krzyknęła, zjechała z drogi i uderzyła w leżący na poboczu wielki głaz.
Tanner skręcił ostro w lewo i zahamował. Huknęły dwa następne strzały. Oparł motocykl o drzewo i przywarł do ziemi. Pocisk uderzył tuż przy jego głowie. Zorientował się z jakiego kierunku nadleciał. Przeczołgał się do przydrożnego rowu i ściągnął rękawice z prawej dłoni. Widział swoją dziewczynę leżącą tam, gdzie upadła. Z jej piersi sączyła się krew. Nie poruszała się.'
Uniósł karabin i pociągnął za spust.
Odpowiedziano mu strzałem. Podpełznął w lewo.
Strzelano z odległego o jakieś dwieście stóp wzgórza. Zdawało mu się, że widzi lufę karabinu.
Wziął ją na cel i ponownie nacisnął na spust. I tym razem odpowiedziano mu strzałem. Przeczołgał się wolno jeszcze bardziej w lewo i, pokonawszy piętnaście stóp, dotarł do sterty gruzu, za którą mógł przykucnąć. Wyciągnął zawleczkę granatu, wstał i rzucił go.
Padł na ziemie, gdyż ze wzgórza padł kolejny strzał, i ujął w dłonie drugi granat.
Rozległa się seria potężnych detonacji, którym towarzyszył oślepiający błysk. Z góry posypały się strzępy metalu. Tanner zerwał się na równe nogi i cisnął drugi granat, tym razem celując dokładniej.
Gdy ucichły echa kolejnych eksplozji, podbiegł w kierunku wzgórza, ściskając w dłoniach karabin. Nie miał tam już jednak nic do roboty.
Na miejscu zastaÅ‚ tylko parÄ™ strzÄ™pków ludzkiego ciaÅ‚a. Karabinu, z którego doÅ„ strzelano, nie odna­lazÅ‚.
Wrócił do Cornelii.
Nie oddychała. Jej serce przestało bić. Wiedział, co to znaczy.
Przeniósł ją do przydrożnego rowu, w którym przed chwilą leżał i pogłębił go rękoma.
Złożył dziewczynę do grobu i przysypał ziemią. Potem przyprowadził jej motocykl, postawił go na świeżej mogile i wysunął podpórkę. Na błotniku wydrapał sztyletem słowa:
“Miała na imię Cornelia i nie wiem ile miała lat, ani skąd pochodziła, ani jak brzmiało jej nazwisko, ale była dziewczyną Czarta Tannera i kochałem ją".
Potem wrócił do swojego motocykla, zapuścił silnik i ruszył w dalszą drogę. Od Bostonu dzieliło go jeszcze około trzydziestu mil.
 
XVII
Po przejechaniu paru mil, usÅ‚yszaÅ‚ warkot drugiego motocykla. Z leÅ›nej Å›cieżki po jego lewej stronie wypadÅ‚ na szosÄ™ Harley. Nie mógÅ‚ odsÄ…dzić siÄ™ na wiÄ™kszÄ… odlegÅ‚ość od nieznajomego, gdyż Å‚adu­nek, który wiózÅ‚, nie pozwalaÅ‚ na szybkÄ… jazdÄ™. PozwoliÅ‚ wiec tamtemu jechać za sobÄ….
Po chwili motocyklista - wysoki, chudy mężczyzna z płomienną brodą, zrównał się z Tannerem. Jadąc po jego lewej ręce uśmiechnął się, podniósł rękę i opuścił ją, dając znak głową.
Tanner przyhamował i zatrzymał się. Rudobrody uczynił to samo.
- Dokąd jedziesz, kolego? - spytał uprzejmie.
- Do Bostonu.
- A co masz w tej skrzynce?
-Leki.
-Jakiego rodzaju? - Brwi mężczyzny uniosły się w górę, a na jego ustach wykwitł znowu uśmiech.
- Przeciwko epidemii, która tam panuje.
- Ach, myślałem, że chodzi o coś innego.
- Przykro mi.
Mężczyzna trzymał teraz pistolet w prawej dłoni.
- Złaź z motocykla - rzucił rozkazującym tonem.
Tanner zrobił co mu kazano. Mężczyzna uniósł lewą rękę i z krzaków porastających pobocze drogi wyłonił się drugi człowiek.

Powered by MyScript