103y

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Entreri skinął głową, zadowolony, że drobne sugestie Dwahvel, iż inne oczy mogą być skierowane w ich stronę, doprowadziły przebiegłą kobietę tak...
»
Tomek i Nowicki spali twardo...
»
 & Óâÿçàòß äåÊùòâèå Ă°ĂŽĂŹĂ Ă­Ă  Ăą èùòÎðèáåùêèÏè ÎåùòÎÿòåÍßùòâàÏè...
»
Na pustym dziedzińcu panowała cisza...
»
down on the fold from without; there let them encamp, andwhen they have encamped, let them sacrifice to the proper godsand prepare their dwellings...
»
Egwene szybko poszła za nią...
»
Oto Jan, zaproszony pewnego wieczoru, przyszedł do kuchni i przesiedział kilka godzin, rozmawiając z nią bardzo przyzwoicie...
»
Cały paryski wielki świat, a także półświatek, naj­pierw się zdziwił, potem nie uwierzył, a wreszcie pogodził się z tą osobliwą odmianą...
»
W ślad za kodeksem zobowiązań obowiązujący kodeks cywilny rozbudował przepisy oparte na zasadzie ryzyka...
»
[68] Maria Konopnicka napisała Rotę w 1908 r...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Bliska więź


Sandra przeanalizowała niewzruszone dotychczas przekonanie, że jest osobą złą. Umacniała się w tym przekonaniu, krytykując i karząc nieustannie samą siebie. Powoli zaczęła rozumieć, że tylko dzięki temu udało jej się utrzymać bardzo bliską, choć negatywną więź z matką:
Nagle poczułam, że gdybym zmieniła opinię na swój temat - na temat tego, jakim jestem złym człowiekiem — porzuciłabym matkę-alkoholiczkę i utraciłabym z nią więź. Tak nie może być. W głębi wiem, jak się czuje matka - „jestem swoją matką". Chodzę w jej przebraniu. Wiem jak krytyczny stosunek miała do siebie samej, lecz ostrze tej krytyki było stale wymierzone we mnie.
Sandra włożyła bardzo wiele pracy z zmianę stosunku do samej siebie, ale ze zdumieniem stwierdziła, że przychodzi jej to z wielkim trudem. Wobec innych była życzliwa i hojna, stale gotowa komuś się podporządkować lub kimś się zaopiekować. Znajomi doceniali to, ale też protestowali. Akceptacja i protesty pogarszały tylko jej samopoczucie. Dostrzegła, że ilekroć siebie atakowała czy nienawidziła, czuła się o wiele bliższa matce.
Podobne problemy miały inne dorosłe dzieci alkoholików. Bliska więź Harveya z matką sprawiała, że stale odbywała się walka o to, czyją jest on własnością. Chcąc zaskarbić sobie uczucia matki, musiał odbierać świat dokładnie jej oczami. Jakakolwiek różnica zdań była niedopuszczalna. Wszystkie bliskie związki, w jakie Harvey wchodził jako dorosły, charak­teryzowały się walką o to, kto kogo kontroluje. Kiedy Harvey nie walczy, zawsze czuje się przegrany.
Niektórym dorosłym dzieciom alkoholików udaje się przystosować w spo­sób ograniczony, choć trwały, dzięki świadomej odmowie utożsamiania się w najmniejszym nawet stopniu z przekonaniami, emocjami lub zachowania­mi rodziców. Adaptacja ta pochłania wiele energii i cała uwaga skupiona jest na obronie przed ujawnieniem głęboko ukrytych treści. Osoby te często charakteryzują się płytkością emocjonalną, ponieważ izolując się, bronią się przed zbyt intensywnym odczuwaniem czegokolwiek. Przeżyły głównie dzię­ki zamianie ról, dzięki temu, że wzięły na siebie odpowiedzialność za rodzi­ców i rodzeństwo. Nie dopuszczają do świadomości jakichkolwiek własnych potrzeb, stanowiłoby to bowiem zbyt wielkie zagrożenie. Uświadomiwszy sobie bezmiar potrzeb rodziców, mogłyby odkryć, że i one być może mają własne potrzeby. Sytuacja taka jest bardzo trudna. Dorosłe dziecko alkoho­lika musi nieugięcie zaprzeczać, jakoby samo coś czuło lub czegoś potrzebo­wało, tłumiąc jednocześnie głęboką i bolesną tęsknotę. Czuje się w końcu samotne i odizolowane od ludzi, jednocześnie bez możliwości dopuszczenia do siebie kogokolwiek. Sytuację tę dobrze opisuje Mark:
Tylko wtedy czuję się bezpieczny i zadowolony z siebie, kiedy się kimś opiekuję. Nie mogę sobie wyobrazić, że mógłbym sam czegoś potrzebować lub komuś pozwolić, by się o mnie naprawdę zatroszczył. Nie mogę sobie tego uzmysłowić, wiem jedynie, że byłoby to okrop­ne. Całą energię zużywam na udowadnianie, że nie jestem wcale taki jak oni.
104
III. ROZWÓJ INDYWIDUALNY

Bliskie kontakty międzyludzkie Kontakty międzyludzkie wiążą się ściśle z tworzeniem więzi. Według niektórych ekspertów, pierwotne więzi we wczesnym dzieciństwie stanowią wzorzec wszystkich późniejszych kontaktów międzyludzkich. Dziecko dowiaduje się, kim jest zarówno wchodząc w zwią­zek z pierwszym w życiu obiektem uczuć, jak i - gdy rozwój przebiega normalnie - pozostając niezależną jednostką. Na podstawie tego, co już wiemy o rozwoju dziecka w rodzinie dotkniętej alkoholizmem, możemy przewidzieć, że pojawią się u niego trudności w ukształtowaniu bliskich, intymnych relacji z partnerem. Kontaktów, które byłyby wolne od wyrzeka­nia się samego siebie, postawy uległej i reaktywnej w relacji z inną osobą dominującą i powielania wzorca, w którym odwrócone zostają role rodziców i dziecka. Brak jest szansy na zdrowe kontakty z ludźmi lub też szansę te są bardzo niewielkie. Jeśli dziecko zamieniło się rolami z jednym z rodziców i nie potrafi się od niego emocjonalnie odłączyć, nie będzie umiało nawią­zać bliskiego, podstawowego kontaktu - „ani zdrowego", „ani chorego" - z odpowiednim partnerem. Każdy kolejny poziom rozwoju budowany jest na bazie poziomu poprzedniego, toteż dla utrzymania chorej podstawy, na której bazie tworzone są relacje międzyludzkie, trzeba dokonywać wciąż nowych zniekształceń. Para alkoholików buduje i utrzymuje związek na nierówności i niezdrowych podstawach, a swój model bliskich relacji przeka­zuje potomstwu.
Dorosłym dzieciom alkoholików najwięcej problemów nastręczają kon­takty z innymi ludźmi: z rodzicami i rodzeństwem, z partnerami, z dziećmi. Wielu z nich przeraża głęboki sens przypisywany bliskim, wymagającym wzajemnego zaangażowania się związkom: związki takie automatycznie koja­rzą im się z utratą własnego „ja" i dominacją przemożnych potrzeb drugiej osoby. Czy inni nie będą na nie zbytnio liczyć, gdy same tęsknią za sytuacją, w której mogłyby liczyć na kogoś? A mimo to, jeszcze bardziej niż perspek­tywa opieki nad kimś potrzebującym przeraża myśl, że samemu będzie się czegoś potrzebowało i odczuwało niedosyt.
Prawie każdy bliski związek z drugą osobą wiąże się z problemem granic i ich wytyczaniem. Intymna więź z drugim człowiekiem często paradoksalnie niesie ze sobą utratę samego siebie, dlatego też wewnętrzna walka dorosłych dzieci alkoholików toczy się wokół tego, jak się zaangażować jednocześnie zapewniając swobodę. Dorosłe dzieci wtedy osiągają znaczące postępy w pro­cesie powrotu do zdrowia, gdy próbują rozmaitych ról i układów we wzajem­nych relacjach z innymi ludźmi, i gdy próbują jak to jest, gdy się samemu czegoś potrzebuje oraz ustala granice i ograniczenia w kontaktach z innymi. Przyjrzyjmy się, jak te zagadnienia ujawniają się w procesie zdrowienia.
Wyrzekanie się własnych potrzeb Dorosłe dzieci alkoholików bez trudu przyjmują rolę pozornie przypisaną rodzicom, polegającą na „wyrzekaniu się własnych potrzeb". Wyzbycie się wszelkich potrzeb to strategia pomocna, chroniąca dzieci przed dewastacją psychiczną, wynikającą z odrzucenia emo-
Bliska więź
105



Powered by MyScript