Entreri skinął głową, zadowolony, że drobne sugestie Dwahvel, iż inne oczy mogą być skierowane w ich stronę, doprowadziły przebiegłą kobietę tak...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
2014-02-25 19:17 184925 142777 Podstawy Automatyki\Inne\Podstawy automatyki\y automatyki\wiczenia\wiczenia\Podstawy_Automatyki_(Cwiczenia_Z...
»
— Owszem — kiwnął głową...
»
– Chętnie sam bym się do was przyłączył – zachichotał Wittgenbacher, kiwając głową w sposób jeszcze bardziej mechaniczny...
»
Dziewczyna stała przez długą chwilę pod kamiennym blokiem, z głową uniesioną wysoko, nie tylko obserwując budowlę, ale też wchłaniając jej zapachy...
»
To był doprawdy zupełnie niezwykły widok, gdy ten wielki, gruby mężczyzna o apoplektycznej twarzy wisiał głową na dół i próbował dostać się z sufitu na...
»
Nie jeste indywidualnym mczyzn ani kobiet w powszednim znaczeniu tego sowa: jeste nieprzerwanym prdem wydarze, dowiadcze, wizerunkw tego, czym bye i co...
»
nierzy do swego namiotu, potknął się na korzeniu obalonego drzewa, a najbliższy grenadier pochwycił garść słomy, zapalił i nad głową wzniósł, aby mu...
»
Inne szczegóły dotyczące wyżej wymienionego siódmego salonu; w wyżej wymienionym siódmym salonie pałacu Ligi Narodów będzie urzędował Sek­retarz...
»
Thom leciutko pokręcił głową, Juilin skrzywił się, ale Ny­naeve patrzyła tylko na Birgitte i Elayne...
»
Towarzysz Duvala miał krótkie, czarne dredy, które sprawiały, że jego głowa wyglądała jak kaktus...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Istotnie, jeśli Dom Basadoni sięgnie za daleko i za szybko, stojąca za nim prawdziwa moc zostanie zapewne ujawniona. Gdy kraina Calimshanu dojdzie do takiego odkrycia, ich odpowiedź przeciwko bandzie Jarlaxle’a będzie całkowita i przytłaczająca. Wcześniej Entreri z chęcią myślał o takim scenariuszu, lecz później go odrzucił. Wątpił, czy on albo każdy inny illith z Domu Basadoni przetrwałby odwrót Bregan D’aerthe.
Ten absolutny chaos został więc odsunięty na bok jako plan awaryjny.
– Masz jednak rację – ciągnęła Sharlotta. – Musimy sprawić, by byli zajęci, przynajmniej ich militarne ramię.
Entreri uśmiechnął się i z łatwością powstrzymał ochotę, by wtajemniczyć ją w plany przeciwko Kohrinowi Soulezowi. Dwahvel się tym zajmie i to szybko, a Sharlotta nigdy się nie dowie, że została wykorzystana, by przynieść korzyść Artemisowi Entreriemu.
Albo też być może przebiegła kobieta domyśli się prawdy.
Być może wtedy Entreri będzie musiał ją zabić.
Dla Artemisa Entreri, który od wielu lat musiał cierpieć dwulicowe działania Sharlotty Yespers, nie była to nieprzyjemna myśl.
ROZDZIAŁ 6WSPÓLNE KORZYŚCI
 
Artemis Entreri zdecydowanie rozpoznawał głos, lecz nie ton. Podczas wszystkich miesięcy, jakie spędził z Jarlaxlem, zarówno tu, jak i w Podmroku, nigdy nie słyszał, by przywódca najemników podniósł głos w złości.
Jarlaxle wrzeszczał, a ku zadowoleniu i zaciekawieniu Entreriego, wrzeszczał na Rai’gyego i Kimmuriela.
– To będzie symbolizować nasze wzniesienie! – ryknął Jarlaxle.
– Da naszym wrogom punkt zaczepienia – kontrował Kimmuriel.
– Nie zobaczą w tym nic więcej niż nowy dom gildii – odpalił Jarlaxle.
– Takie budowle nie są niespotykane – dobiegła odpowiedź Rai’gyego, spokojniejszym, bardziej kontrolowanym tonem.
Entreri wszedł wtedy do pokoju i ujrzał ich stojących oraz spoglądających na siebie. Czwarty drow, Berg’inyon Baenre, siedział wygodnie pod ścianą.
– Nie będą wiedzieć, że drowy stoją za budową wieży – ciągnął Rai’gy po szybkim i odprawiającym zerknięciu na człowieka – lecz dostrzegą, że nowa potęga przybyła do Gildii Basadoni.
– Już to wiedzą – stwierdził Jarlaxle.
– Podejrzewają to, podobnie jak podejrzewają, że stary Basadoni nie żyje – zripostował Rai’gy. – Nie potwierdzajmy ich przypuszczeń. Nie wykonujmy za nich zwiadu.
Jarlaxle przymrużył jedyne widoczne oko – tym razem magiczna opaska znajdowała się na lewym – i skierował gwałtownie wzrok na Entreriego.
– Znasz to miasto lepiej niż każdy z nas – powiedział. – Co na to powiesz? Planuję wybudować wieżę, kryształowy obraz Crenshinibona podobny do tego, w którym zniszczyłeś Drizzta Do’Urdena. Obecni tu moi współpracownicy obawiają się, że taki czyn wywoła niebezpieczne reakcje ze strony innych gildii, a być może nawet potężniejszych władz Calimshanu.
– Przynajmniej gildii czarodziejów – odezwał się spokojnie Entreri. – To niebezpieczna grupa.
Jarlaxle cofnął się o krok, wyraźnie zaskoczony, że Entreri nie poparł go ochoczo.
– Gildie ciągle konstruują nowe domy – spierał się przywódca najemników. – Niektóre z większym przepychem niż to, co zamierzam stworzyć za pomocą Crenshinibona.
– Ale one robią to otwarcie, zatrudniając odpowiednich rzemieślników. Oraz czarodziejów, jeśli konieczna jest magia – wyjaśnił Entreri.
Improwizował, całkowicie zaskoczony niebezpiecznymi projektami Jarlaxle’a. Nie chciał jednak stanąć całkowicie po stronie Rai’gyego i Kimmuriela, ponieważ wiedział, że taki sojusz nigdy by mu się nie przysłużył. Mimo to wizja skonstruowania obrazu Crenshinibona w środku Calimportu wydawała się co najmniej ryzykowna.
– No i masz – Rai’gy wtrącił chichocząc. – Nawet twój fagas nie wierzy, by był to rozsądny, czy choćby wykonalny pomysł.
– Wypowiadaj swoje słowa własnymi ustami, Rai’gy – szybko zauważył Entreri. Niemal spodziewał się, że nieprzewidywalny czarodziej zaatakuje go w tym momencie, zważywszy na spojrzenie pełne absolutnej nienawiści, jakim Rai’gy go zmierzył.
– Wieża w Calimporcie prosiłaby się o kłopoty – Entreri powiedział do Jarlaxle’a – choć nie jest niemożliwa. Moglibyśmy być może wynająć czarodzieja z ważnej gildii jako przykrywkę do prawdziwej konstrukcji. A jeszcze łatwiej byłoby to osiągnąć, gdybyśmy zdecydowali się na obrzeża miasta, może na pustynię, gdzie wieża mogłaby się kąpać w jaskrawym świetle słońca.
– Chodzi o to, by wznieść symbol naszej siły – odezwał się Jarlaxle. – Nie chcę wywierać wrażenia na małych jaszczurkach i żmijach, które oglądałyby naszą wieżę na środku pustyni.
– Bregan D’aerthe zawsze lepiej służyło ukrywanie ich siły – ośmielił się wtrącić Kimmuriel. – Czy mamy zmienić tak pomyślną taktykę tutaj, w świecie pełnym potencjalnych wrogów? Raz za razem wydajesz się zapominać, kim jesteśmy, Jarlaxle, i gdzie jesteśmy.
– Za sporą cenę możemy zamaskować prawdziwą naturę konstrukcji wieży – uznał Entreri. – I być może mogę znaleźć miejsce, które posłużyłoby twoim zamiarom – powiedział do Jarlaxle’a, po czym skierował się do Kimmuriela i Rai’gyego: – i złagodziło wasze oparte na solidnych podstawach obawy.
– Zrób to – rzekł Rai’gy. – Pokaż, że jesteś coś wart i dowiedź, że się mylę.
Entreri przyjął ten niedbały komplement z cichym chichotem. Miał już na myśli doskonałe miejsce, kolejny bodziec, by skierować Jarlaxle’a oraz Bregan D’aerthe przeciwko Kohrinowi Soulezowi i Oazie Dallabad.
– Czy mieliśmy jakąś odpowiedź od Grabieżców? – spytał Jarlaxle, przechodząc na bok komnaty i siadając.

Powered by MyScript