156 T...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
156 Hanna Kowalskado lochu
»
informacji o autorze usłyszanych słów albo miejscu, w którym opiniataka została opublikowana...
»
" # " 7 B0 # B 7 B0 # B ! N< ( 7 B0 # # " $ CB 7 B+ B < 7 B0 "...
»
rosnącego znaczenia Zakonu Pandionu...
»
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxc
»
- Nie - przerwał wiedźmin...
»
– Co ty tu robisz? – zapytałem...
»
przyczyniają się do powstawania zmian...
»
musi dostawać palpitacji dlatego, że odwiozła mnie policja, zacząłem szukać w sieci tego słowa, które powiedział Payne, nim umarł...
»
kłopoty z wyjściem z roli monarchini traktującej dziecko jako osobistą własność...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

– Marcin Tarnowski; Z. – Zapolski; J. – Stanisław Joteyko.
157 P. – Jan Poniatowski; na obwód owrucki wyznaczony został Franciszek Załęski; na literę S zaczyna się na-
zwisko wspomnianego wyżej M. Skibickiego, który objął obwód krzemieniecki.
91
wielkie i prędkie czynił postępy. Liczba członków zwiększała się codziennie; w r. 1822 do-
chodziła bez mała do 5000158; byli to po większej części sami naczelnicy gmin; ziemie zabra-
ne tak silnie wciągnione zostały w to działanie, że sprawy trzech prowincyj: Wołynia, Podola,
Ukrainy, oddzielnego rządu wymagały. Myślano też o ustanowieniu osobnego dla nich Ko-
mitetu Centralnego. Dwory szlacheckie poczęły się uzbrajać tajemnie, dawnym obyczajem;
oręż zakopywano w ziemi; możniejsi powiększali liczbę sług i domowników swoich; kuli
lance, pomnażali swe stada, zgromadzali siodła. Wystawne, okazałe życie bogatszej szlachty
w tamtych stronach, przepych i wytwór azjatycki panów osłaniały przed rządem te przygoto-
wania do insurekcji. Byli ludzie, były pieniądze, broń i konie. W Wilnie emisariusze Komi-
tetu Centralnego szczególną baczność zwracali na arsenał; stąd pilnie uważali korpus litewski,
duch publiczny w Kurlandii i Prusiech tudzież poruszenia związków tajnych miedzy samymi
Moskalami, o których już wtenczas głucha wieść przebąkiwała, jakoby coś wielkiego knuły.
Zdawało się, że odżył duch staropolskich konfederacyj. Towarzystwa patriotyczne tajne,
rozgałęziające się po całej Polszcze z Królestwa, były w rzeczy samej konfederacją narodu,
który w braku potęgi politycznej zewnętrznej, prywatnie wymierzał usiłowania przeciwko
swoim nieprzyjaciołom. Godne jest zapewne uważania w tej mierze, że poza obrębem wiel-
kiego związku patriotycznego i bez jego wiedzy powstawały same przez się inne mniej więcej
rozległe związki, tym samym duchem ożywione, dążące do tego samego celu. Wiele takich
związków rząd poodkrywał; ale o bardzo wielu nigdy się nie mógł dowiedzieć. Po wielokroć
trafiało się, że z jednego punktu (najczęściej z stolicy) wychodząc, dwa zawiązane pod przy-
sięgą towarzystwa spotykały się potem i łączyły z sobą w wielkiej od źródła swego odległo-
ści. Komitet Centralny w Warszawie miał lepszą policją niżeli Moskale: nieraz, bywało, wy-
tropiwszy ślad oddzielnego jakiego związku, trafiał do niego i w swoje go zręcznie wplątywał
koło. Ci sami ludzie znajdowali się niekiedy w kilku związkach i zachowywali tajemnicę.
Skądże tedy urosło mniemanie, że Polakowi tak trudno dotrzymać sekretu? Porównywając
liczbę odkrytych związków z nie odkrytymi śmiało uważać można tę opinią za bezzasadną.
Do odrębnych, całkiem za sferą wielkiego Towarzystwa Patriotycznego rozwinionych
dążności należą (prócz pomniejszych odkrytych i nie odkrytych związków, o których dla
ważnych przyczyn dzisiaj jeszcze milczeć wypada): l. związek Templariuszów, a 2. związki
młodzieży szkolnej warszawskiej i wileńskiej. Majewski, kapitan pierwszego pułku ułanów,
przyjęty do loży Templariuszów w Szkocji (gdzie się jako jeniec wór jenny znajdował)159,
powziął był myśl założenia pod nazwaniem i w kształcie tej loży politycznego, patriotycznego
związku w Polszcze. Roku 1819 porozumiał się on w tej mierze z pułkownikiem Łagowskim
i urzędnikiem komisji ubiorczej Zabłockim. Łagowski, upatrując w tym przedsięwzięciu dal-
sze, zbawienne dla kraju widoki, postanowił je wesprzeć i w istocie przywiódł je do skutku
we dwa lata później na Wołyniu, gdzie Majewski ciągle bawił jako oficer od remonty 31. W r.
1820-postanowione zostały zasady związku. W pierwszym stopniu cele dobroczynności za-
słaniały dążność polityczną; nowo przyjęci członkowie zobowiązywali się pod przysięgą być
posłusznymi statutom Towarzystwa i dotrzymywać sekretu; dalej wtajemniczeni przyrzekali
nie żałować krwi i majątku dla ojczyzny; a dalej jeszcze: stawić czoło trzem wrogom. Pręd-
kie powodzenie uwieńczyło starania założycieli. Liczba członków w pierwszym półroczu
nadzwyczajnie się pomnożyła. Przyjmowano i kobiety; obrzędy były poważne i zajmujące,
składki znakomite. Każdy nowy członek składał sto zł polskich. Celem przypuszczenia kobiet
do tajemnicy było, ażeby w duchu narodowości polskiej tym silniej działać na cały skład
społeczeństwa. Na posiedzeniu Templariuszów w Kijowie r. 1821 obrano dygnitarzy loży:

158 Liczbę tę nazwał Askenazy (Łukasiński, t. II, s. 96–97) „wyssaną z palca”, twierdząc, że „cyfrę paruset lub
kilkuset członków należy uznać za bezwzględne maksimum”. Do śledztwa pociągnięto 128 osób. H. Dylągowa,
Towarzystwo Patriotyczne..., s. 332–335, zestawiając wszelkie dostępne dziś źródła, doliczyła się 239 nazwisk.
159 Majewski dostał się do niewoli angielskiej w Hiszpanii w 1811 r., powrócił z niej w 1814 r. Jego międzyna-
rodową karierę masońską odtwarza L. Hass, Sekta farmazonii warszawskiej. Warszawa 1980, s. 435–437.
92
Majewski został wielkorządcą; Stanisław Karwicki zastępcą wielkorządcy, obrano także
wielkiego mówcę, jałmużnika, sędziego, dozorców itd. Tegoż roku na posiedzeniu w Berdy-
czewie przyjęto Piotra Moszyńskiego, Ludwika Sobańskiego i mnóstwo innych osób.
Przez przyjęcie członków należących także do wielkiego Towarzystwa Patriotycznego ze-
tknęły się z sobą w Berdyczowie obadwa związki utworzone w stolicy. Karwicki proponował
wcielenie Templariuszów do Towarzystwa Patriotycznego. Byli za tym Moszyński i Pułaski,
synowiec sławnego z konfederacji barskiej Kaźmierza Pułaskiego; a przeciwko temu Tysz-
kowski i Majewski. Majewskiemu szło o to, żeby pozostać na czele związku, „który – były
jego słowa – nadto się rozszerzył na Białej Rusi i w Małorosji, aby potrzebował łączyć się z
którymkolwiek innym związkiem”. Komisja śledcza zaprzeczała potem temu wielkiemu roz-
gałęzieniu Templariuszów, twierdząc, że to Majewski mówił tylko dla zaimponowania człon-
kom Towarzystwa Patriotycznego i że się członkowie tajnych związków w Polszcze nawza-
jem częstokroć oszukiwali. Lecz któż nie wie, dlaczego to pisała komisja śledcza w swym

Powered by MyScript