Wargry. Najwyraźniej uważał, że powinniśmy o
tym wiedzieć.
- A w ogóle jest takie słowo? Zdawało mi się, że źle usłyszałam - zdziwiła się Eve.
- Jest takie słowo, owszem. - Luke wyciągnął z plecaka kilka spiętych razem kartek. -
Wydrukowałem to, co udało mi się znaleźć.
Położył papiery przed Eve i Jess.
Na pierwszej stronie znajdował się rysunek bestii niemal identycznej z psodemonami.
Nietoperze uszy, cienkie, straszliwie ostre zęby, złe oczy. I twarz... straszna, bo trochę ludzka.
- Domyślam się, że to jest wargr - powiedziała Jess z odrazą.
- Super. Co znalazłeś na ich temat? Przyda nam się? - zapytała Eve.
- To rodzaj piekielnych ogarów. Tutaj piszą, że legendy o wargrach powstały już w czasach
wikin gów. - Lukeę stuknął palcem w zadrukowane kartki. -Podobno, przynajmniej tak
wyczytałem, w ostatnich czasach, to znaczy w ciągu ostatnich stu lat, widziano je kilka razy
w okolicy cmentarzy w Connecticut i Luizjanie.
- Connecticut jest całkiem blisko - zauważyła Jess.
- Dlaczego w okolicy cmentarzy? - chciała wiedzieć Eve. - Nie, czekaj. Powiedz coś więcej.
Nie wiem nawet, co to takiego „piekielny ogar". To znaczy widziałam je, ale czy mają jakieś
moce poza tymi zębiskami i szponami? No i poza tym, że mówią?
- Na temat ich mocy było bardzo dużo sprzecznych informacji. Według niektórych mitów -
chociaż to chyba nie mity, bo przecież widzieliśmy te stwory na własne oczy - jeśli ktoś trzy
razy spojrzy piekielnemu ogarowi w oczy, umrze.
- Cudownie - mruknęła pod nosem Jess.
- Ich wycie podobno przerażało ludzi.
- Nawet gdyby te potwory miauczały jak małe kotki, byłabym przerażona - przyznała Eve.
Rozejrzała się po sąsiednich stolikach, żeby się upewnić, że nikt ich nie podsłuchuje. Nie.
Wszyscy pewnie nadal ukrywali siÄ™ w domach. -I co jeszcze?
- Przywódca stada ma większą moc niż pozostałe. Tylko on umie mówić. A jeśli chodzi o
cmentarze, to piekielne ogary miały strzec granic między żyjącymi a martwymi. Cmentarz to
taka granica. Na jednej stronie przeczytałem, że wargry są strażnikami portali.
- Fantastycznie - orzekła Jess. - Po naszym mieście biegają pieski szatana.
- Było tam coś jeszcze o portalach? - zapytała Eve.
- Nie. Nic więcej już nie znalazłem. Mogę szukać dalej. Sprawdziłem w katalogu. W
bibliotece jest sporo książek o mitach i legendach, ale nie miałem czasu ich przynieść.
Jess wyjęła swojego macintosha w kolorze dojrzałej wiśni. Kupiła go po tym, jak Eve
wywołała spięcie w jej starym laptopie. Kiedy do głosu zaczęły dochodzić moce Eve,
wszystkie sprzęty elektroniczne wariowały i psuły się w jej obecności.
- Może poszukam czegoś o atakach psów w pobliżu cmentarzy? - zaproponowała.
- Świetny pomysł - pochwalił Luke.
- Mam wiele talentów. - Jess mrugnęła.
- Tak, powinieneś zobaczyć plecionkę, jaką zrobiła na naszym pierwszym obozie -
zażartowała Eve. -Była najdłuższa ze wszystkich i Jess dostała nagrodę. A poza tym jest
mnóstwo zastosowań dla trzymetrowej plecionki.
- Na miłość boską, co to jest plecionka? - zapytał Luke.
- Pamiętaj, że Luke nie był w tak uprzywilejowanej sytuacji jak my - powiedziała Eve do
Jess. - Pewnie nigdy nie był na obozie.
- Zgadza się. Nie miałem tej przyjemności. Poza wakacyjną szkółką biblijną w parafii ojca.
- Plecionka to takie długie coś ze sznurka, robi się z tego bransoletki i naszyjniki.
Spodobałoby ci się, skoro lubisz biżuterię z muszelek.
Luke zaśmiał się i pokręcił głową.
- Dobrze, więc Jess szuka informacji o atakach psów, ja wypożyczę książki o mitologii i
demonach. Może znajdę tam coś o Zakonie.
- A ja chyba skupię się na portalach. Te stwory muszą przełazić przez portal w domu Mala, to
znaczy Medwayów. - Portal wyglądał, jakby stał w tym miejscu od setek lat, na długo, zanim
Mal pojawił się w ich szkole. Malphas. Demon Malphas. Eve wolała nie myśleć o nim jak o
facecie, na którego widok aż się śliniła. Wystarczyło, że gapiła się na jego kark podczas lekcji
i już była w niebie. Do tego doszło. Chociaż oczywiście nie była jedyną dziewczyną w szkole,
która lubiła na niego patrzeć.
- W porządku, Eve? - zapytała Jess.
- Tak. Zastanawiałam się, czy lepiej zacząć od książek, czy od netu. - Wstała. - Chyba jednak
od książek. Wieczorem mogę poszukać w sieci. Na pewno nigdzie nie wyjdę, póki moja
mama ma coÅ› do gadania.
Podeszła do jednego z bibliotecznych komputerów. Hm. Jakiego hasła powinna szukać?
„Piekło". W książkach o piekle mogły być informacje o portalach między piekłem a Ziemią.
Wpisała wyraz w wyszukiwarkę i spisała kilka sypatur. Gdy wróciła do stolika ze stosem
książek, Luke siedział już na swoim miejscu.
- W tej bibliotece jest mnóstwo opracowań o demonach - zauważył.
- Właśnie widzę - zgodziła się, upuszczając na blat kilkanaście tomów i siadając. - To dość
logiczne w mieście, które ma taką przeszłość.
- Posłuchajcie - odezwał się Luke. - Tu jest napisane, że piekielne ogary to pomniejsze
demony.
- Pomniejsze? - powtórzyła Jess. - Dla mnie wyglądają na całkiem spore. Ilu muszą zabić
ludzi, żeby awansować?
- Chodzi o to, czym się żywią. - Luke przeglądał grubą książkę, którą rozłożył na blacie. -
Żerują na ludzkiej sile życiowej. Demony wyższe, takie jak Malphas, zabierają dusze, a
pomniejsze pijÄ… krew.
Jess utworzyła nowy dokument w swoim macin-toshu i zaczęła notować.
- Dobrze, żebyśmy mieli wszystko spisane w jednym miejscu.
Luke kiwnął głową.
- Mów dalej - ponagliła go Eve. Poznawała po nim, że znalazł więcej złych wiadomości.
- Piekielne ogary rozrywają ciała, żeby chłeptać krew. W ten sposób się żywią.
- Dobrze, że nie dorwały się do krwi Payne'a -stwierdziła Eve. - Przez całe życie walczył z
demonami. To byłoby okropne, gdyby wchłonęły jego siłę życiową. Oczywiście, okropne, że
zabierajÄ… jÄ… innym. Komukolwiek.
- Pamiętajcie, żeby szukać wzmianek o czymkolwiek, co może przypominać Zakon -
skomentowała Jess. - To Payne rozpoznał wargry. Od razu wiedział, że to te stwory. Założę
|