»Gdy mię pytasz o to,Bez ogródki najczystszą prawdę ci wyjawię:Feaki mię na swojej odwieźli tu nawie...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Większość w popłochu odeszła do swoich rodzin, ale ci nieliczni, których jedynym domem była Lipowa Aleja, zostali wierni, by służyć swojej umiłowanej pani...
»
zagrożenia agresywnej grabieży, to także ma prawo do przekazywania swojej własności (w postaci darowizn i spadków) lub też jej zamiany na własność,...
»
Szli - w milczeniu - w porzdku - konie koniom w tropyKrzyujcych ng stawic migajce stopy -Kdy ich dugim sznurem, wedle swojej chci,Po odludnych...
»
Cotton Mather w swojej demonicznej "Szóstej Księdze", której nie należy czytać po zmierzchu, rzucając klątwę bynajmniej nie przebierał w słowach...
»
Pierwotny Zakon z Syjonu stworzyli templariusze, by przyjąć do swojej chrześcijańskiej organizacji żydów i muzułmanów i aż do 1188 r...
»
Im wicej dasz swojej pamici, tym szczodrzej ci to wynagrodzi, z korzyci dla obu stron...
»
— Byłeś dość okrutny dla swojej córki...
»
Mwi jedynie o tym sowie; a my moemy zobaczy, jak apostoowie zostaliporaeni przez t wielk prawd, ogoszenie sowa, ktre jest Chrystusem,aby objawi...
»
Maryja to nie tylko orędowniczka, która wymodliła program odnowy, widzenie, poznanie i całą autentyczną prawdę...
»
antologia-james lowder, krainy chwalyZapomniane Krainy są podzielonym światem, w najczystszym tego słowa znaczeniu...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Zwykle, kto ich się prosi, odwożą każdego,
Więc i mnie tak odwieźli przez morze, śpiącego,
Aż na brzegi itackie; podarek bogaty
W miedzi, w złocie mi dali i prześliczne szaty.
Wszystkom z rozkazu bogów przechował w jaskini,
Tu zaś jestem na rozkaz Ateny bogini,
By się z tobą naradzić, jak by znieść te wrogi.
Powiedz mi, ilu ich tam? Czy poczet ich mnogi?
Chcę wiedzieć, co za jedni i skąd te zuchwalce?
Muszę się wprzód namyślić dobrze o tej walce,
Czy sami, bez pomocy przyjaciół uderzem,
Czyli też nam wypadnie związać się przymierzem?«
Więc roztropny Telemach rzekł doń tymi słowy:
»Ojcze! Wciąż o twej sławie słyszałem bojowéj,
O ramieniu do kopii, o głowie do rady -
Lecz czyś nie rzekł za wiele i nie bez przesady,
Aby we dwóch się porwać na ten tłum siłaczy?
181
Gdyby ich tam dziesiątek, dwa nawet - cóż znaczy!
Ale bo to gromada! Policz sam ich siły,
Jakie z sąsiednich wysep na dom się zwaliły:
Z Dulichionu pięedziesiąt302 i dwóch dziarskiej młodzi,
I sześciu pacholików, co koło nich chodzi;
Z Same dwudziestu czterech; z Zakintu leśnego
Dwudziestu masz Achajów; dodajmy do tego
Dwunastu Itakanów, wszystko kwiat młodzieży;
Medon keryks i pieśniarz do nich też należy;
Okrom nich dwaj krajczowie służą im przy stole.
Gdybyśmy takiej kupie w zamku dali pole,
Kto wie, czy miasto zemsty klęska nas nie czeka!
Radziłbym przeto w pomoc przybrać więcej człeka;
Pomyśl raczej, kto mógłby poprzeć nas ramieniem?«
Odparł mu na to Odys, niezłomny cierpieniem:
»Zważ na każde me słowo, niech darmo nie pada!
Czyż mało, gdy nas wesprą Kronion i Pallada?
Czy chcesz może lepszego szukać sprzymierzeńca?«
Na to wyszła odpowiedź taka z ust młodzieńca:
»Wielkie masz pomocniki, Ojcze mój, nie przeczę,
Siedzące tam w obłokach, bo losy człowiecze
I bożyszcz303 spoczywają w ich wszechmocnej dłoni!«
Odysej znów mu na to: »Bądź pewien, że oni
Nie zostawią nas samych w tej potrzebie krwawej,
Kiedy na zamku naszym przyjdzie do rozprawy
I bój będzie rozstrzygał między mną a nimi.
Ty zaś pójdziesz z jutrzenki brzaskami pierwszymi
Do miasta i zabawisz gachy pogawędką;
Ja z pastuchem po tobie nadejdę tam prędko
W postaci znędzniałego żebraka i dziada.
A jeśli mię lżyć pocznie w zamku ta gromada,
To znoś obrazę moją, choćby ci zuchwali
Za nogi mię z własnego domu wywlekali
Lub ciskali czym na mnie; znośże to statecznie.
Jednak wprzód możesz słówkiem napomnieć ich grzecznie,
Aby się hamowali; lecz wzgardzą przestrogą,
Wiem o tym - bo dnia śmierci swojej ujść nie mogą.
Jeszcze jedno: a niech to zostanie przy tobie.
Gdy rajczyni304 Atene podda mi na dobie
Myśl swą tajną, natychmiast skinę głową na cię...
Co widząc, wraz oręże, jakie w izbie macie,
Powynosisz i zamkniesz tam w górnym skarbczyku.
Gachy, gdy się spostrzegą, wraz narobią krzyku.
Ty im mów, żeś te bronie na miejsce osobne
Z dymu wyniósł, bo już się stały niepodobne
302 z Dulichionu pięćdziesiąt - wszystkich zalotników było 108 i 10 osób służby; tylu przeciwników musieli
pokonać Odys z Telemachem;
303 bożyszcz - bogów;
304 rajczyni - doradczyni;
182
Do tych, co po odjeździe Odysa zostały,
Od kopcia ogniowego tak bardzo sczerniały.
Mów, co większa, że Kronid szepnął ci do duszy,
Że o zwadę nietrudno, gdy się łeb zaprószy,
A do zwady dojść może i do krwi przelania.
To by gody zepsuło, nie mniej jak starania
O rękę Penelopy - wszak pociąg do męży
Ma żelazo... Lecz dla nas zostaw z tych oręży
Dwa miecze, dwa oszczepy, dwie tarcz z byczej skóry,
By je chwycić, gdy przyjdzie napaść na nich z góry.
Pewnie ich Zeus z Ateną oślepią na razie.
Lecz ty jeszcze o jednym pamiętaj zakazie.
Jeśliś syn mój, szlachetne masz w sercu zarzewie,
To, że Odys powrócił, niech żywy nikt nie wie,
Nawet Laertes, nawet zacny nasz pastucha;
Niech to nie dojdzie nawet Penelopy ucha...«
Na takich rozhoworach dzień dla nich ubiegał.
Tymczasem do itackiej przystani zawinął
Okręt, którym Telemach z Pylosu przypłynął.
Druhowie, gdy w głębokiej przystani stanęli,
Zaraz wyciągać nawę na suchy brzeg jęli.
Służba wnet wypełniła, czym okręt ładowny.
Do Klytia upominek zniesiono kosztowny.
Już i keryks na zamek Odysów wysłany
Z wieścią do Penelopy, o syna stroskanéj,
Że już wrócił, lecz na wsi został, tylko łodzi
Kazał płynąć do miasta. Wiadomość złagodzi
Smutek jej i łzy otrze stęsknionej niebodze.
Jego pastuch Eumajos spotkał był po drodze,
I obydwaj wiadomość jedną jej przynieśli.
A tak, kiedy w królewski zamek obaj weszli,
Keryks wobec zebranych białogłów tak prawił:
»Królowo! Twój syn wrócił, na wyspie się zjawił!«
Po nim pastuch przystąpił i mówił z królową:
Wszystko, co mu syn zlecił, oddał słowo w słowo,
A gdy się ze wszystkiego, co przyniósł, pozwierzał,
Wracając do trzód swoich, z wrót zamku wybieżał.
Przeraziło to gachy; trwogi cień ponury
Padł na nich - przed zamkowe zaraz wyszli mury,
Posiadali i radzić zaczęli u bramy.
Eurymach, syn Polyba, rzekł im: »Otóż mamy!
Telemach odbył podróż, dokonał rzecz śmiałą;
Nie sądziliśmy nigdy, by mu się udało.
Dalej więc! Łódź najchyższą wyprawić na morze
Z tęgimi wioślarzami! Niech pędzi, co może,
I tamtych uwiadomi305, by wracali do dom«.
Tak rzekł; wtem Amfinomos306 twarz zwrócił ku wodom
Tam w zatoce, i nawę ujrzał w pełnym biegu,
305 tamtych uwiadomi - zalotników, którzy zastawili pułapkę na Telemacha;
306 Amfinomos - syn Nisosa z Dulichanu, sąsiedniej wyspy;
183
Z żaglem zwisłym, wiosłami pędzoną do brzegu.
Śmiechem parsknął, i mówił do drużyny swojéj:
»Nie trzeba już posyłać; okręt w porcie stoi.
Bóg ich natchnął widocznie lub też sami oni
Widząc żagiel nie mogli dopaść go w pogoni«.
Zerwali się gachowie i poszli gromadnie
Na brzeg, gdzie łódź na suszę307 wyciągnąwszy snadnie,
Dali sługom wypróżnić ładowne jej boki.
Stamtąd potem na rynek skierowali kroki
I zrobiwszy tam koło, innych nie wpuścili
Ani starych, ni młodych, by z nimi radzili.
Antinoj, syn Eupejta, tak rzekł zgromadzonym:

Powered by MyScript