I tak też poszli w świat, nie mając nic innego do opowiedzenia, jak tylko osobę Chrystusa, ponieważ On jest pełnym objawieniem Ojca. Powiedzieliśmy powyżej, jakie miejsce zajmuje postać Chrystusa zarówno w naszym życiu duchowym, jak i w nieustannie dokonującej się rzeczywistości zewnętrznej. Słowo nie wcieliło się bowiem dla jednej chwili w życiu człowieka i w historii świata, ale pozostaje takim na zawsze w naszej historii i w naszym życiu, życiu ludzi wierzących. Tajemnica nieustannego trwania Jego wcielenia jest ściśle związana z tajemnicą ciągłej obecności zbawienia dokonywanego przez Chrystusa. Jest to zdarzenie, które nigdy nie mija, które, powstałe w odwiecznych planach Boga i stopniowo realizowane, osiągnęło w Jezusie Chrystusie tę pełnię, która obecnie rozprzestrzenia się nieustannie, wlewając się do serca każdego człowieka, i wprowadzając go -jeśli jest mu wierny - do historii zbawienia, do królestwa Bożego, do płodności świętego słowa. Osobista łączność z Jezusem Musimy przede wszystkim dać się porwać Jezusowi, On jest bowiem, wraz z całą nieprzebraną historią zbawienia, treścią naszej wiary. Ona zaś jest osobistą relacją, łącznością z Nim, jest zobowiązaniem, więzią z Jego osobą. My nie wierzymy w naukę o Jezusie, wierzymy w Jezusa. Za pośrednictwem naszej wiary nie łączymy się z tym, co Pan powiedział, jak gdyby było to coś całkowicie od Niego odrębnego, my łączymy się z Nim. Po tym jak Pan pewnego dnia przedstawił obietnicę zapowiadającą Eucharystię, obietnicę, która tak bardzo skonsternowała wszystkich słuchaczy, że sprowokowała ich do porzucenia swojego Mistrza, spytał trwających przy Nim apostołów: "Czyż i wy chcecie odejść?". Wtedy w imieniu tych biednych ludzi, także bardzo zmieszanych ze względu na wielką niepojętość zapowiedzi, odpowiedział Piotr: "Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego". Apostoł zrozumiał, że słowa wypowiedziane przez Pana są niemożliwe do pojęcia, są to bowiem słowa życia wiecznego. Nie wie, w jaki sposób mają się sprawdzić, wystarcza mu jednak to, że są to słowa życia wiecznego. On nie zaakceptował nauki, on przyjął życie, uwierzył w życie: "A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga". Jakiś czas później Pan powie temu samemu Piotrowi, który uznaje Go za Syna Bożego: "Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie". Oto, co znaczy wierzyć w Jezusa, przyłączyć się do Niego, przyjąć Słowo Boże. Pośrednictwo nauki, pojęć, definicji posiada swoją funkcję, która dla nas, ludzi, jest z pewnością niezbędna, przedstawia bowiem zawartość naszej wiary, ale podstawą tej wiary jest osoba Jezusa, Słowo wcielone. My wierzymy Jemu, my wierzymy w Niego. Dlatego postawa osoby wierzącej jest skoncentrowana na osobie Jezusa i na Jego życiu. Otwórzmy święte Ewangelie. Co mówią? Gdybyśmy to my mieli je napisać, wypełnilibyśmy je przemówieniami Pana, całą nauką Mistrza, wszystkimi wspaniałymi słowami przez Niego wypowiedzianymi. Ewangelie natomiast opowiadają przede wszystkim to, co Pan uczynił. Owszem, przekazują Jego słowa, ale oddają przede wszystkim fakty. Słowo Boże, które staje się historią, rzeczywistość, którą Ono komentuje. Przekazują słowa idące na pomoc naszej ułomności, ociężałości i krótkowzroczności, lenistwu, brakowi inteligencji i wewnętrznej przejrzystości. Ale to przede wszystkim fakty mówią. Jezus, w chwilach uroczystych, zawsze był Słowem milczącym, Słowem o wymiarze boskim, nie o wymiarze ludzkim. Nie skaził swojego bycia Słowem bożym tak znikomym słowem ludzkim. W najbardziej podniosłych chwilach objawienia Ojca, Jezus pozostał milczący. Chwile kulminacyjne historii zbawienia, czyli Jego męka, śmierć, zostały naznaczone przez tajemniczą i pełną podniosłości ciszę. Jezus nie miał mówić, miał "czynić", miał "być", być Słowem wcielonym. Spotkanie poprzez Ewangelię Ewangelia, którą trzymamy w rękach, i która opowiada rzeczy dokonane przez Pana, Jego historię, stanowi pewien rodzaj sakramentu spotkania z żywą i prawdziwą osobą Jezusa. Kiedy mówimy, że nasze życie powinno być ewangeliczne, że musimy wierzyć w Ewangelię, przyjmować ją, mamy na myśli to, że Chrystus dał ją nam, aby była znakiem, więzią nieustającego spotkania z Nim, naszej z Nim łączności i taką też mają sprawować funkcję jej święte strony. Co zapowiada Jezus? Zapowiada Ojca. A w jaki sposób? Poprzez swoje życie. Ewangelię należy czytać następująco: zwracając mniejszą uwagę na poszczególne słowa, natomiast skupiając się na osobie, którą słowa przed nami stawiają, na osobie Chrystusa. Słowa ludzkie stanowią mizerne pośrednictwo pomiędzy nami a Słowem wcielonym, słowa oczywiście kierowane przez Ducha Bożego, czyli będące dla nas niezwykle cenne i niezastąpione, ale pozostające ciągle ludzkimi słowami, kierującymi nas ku Słowu Bożemu, samemu Słowu wcielonemu. To do Niego mamy podążać. I nawet wtedy, gdy kultura, nauka religii, teologia, egzegeza przychodzą nam z pomocą, aby nasze czytanie Ewangelii było mądrzejsze i bardziej oświecone, musimy uważać, byśmy nie zapomnieli nigdy, że to wszystko jest jedynie pomocą w spotkaniu ze Słowem wcielonym, nie możemy pozwolić, aby opanowała nas
|