.. na Pana Słońca, on mówi jak dorosły! Już nie zachowuje się jak przestraszone dziecko! Nareszcie wygląda na swój prawdziwy wiek!” Nie odezwał się; jednak bardzo ucieszyło go to odkrycie - według niego An'desha zmienił się na lepsze. Można się zastanawiać, jak Śpiew Ognia zareaguje na nowo zdobytą przez podopiecznego niezależność - zauważył Altra mimochodem. O tym samym pomyślał w tej chwili Karal. Cóż. nic się na to nie poradzi. Śpiew Ognia będzie musiał się z tym pogodzić, czy mu się to spodoba czy nie. Według Karala nie była to chwilowa zmiana; Śpiew Ognia potrzebował czasu, by ją rozpoznać i przyzwyczaić się do nowego An'deshy. Albo nie - dodał Altra. Karal wymierzył mu w myśli ostrego kuksańca. Czasem chciałoby się zachować kilka myśli dla siebie! - Zawiadomię resztę, że rano mamy się spotkać - powiedział, wstając. - Wrócę dopiero, jak ich znajdę. Nie czekajcie na mnie. I nie zostawiając im czasu na odpowiedź, zszedł po schodach. Ale czy mu się wydawało czy dosłyszał słowa An'deshy: “nie będziemy czekali” - i jego śmiech? Następnego dnia rano inżynierowie ograniczyli liczbę miejsc, w których trzeba będzie wznieść osłony, z kilku tuzinów do koniecznego minimum. Trzy z nich miały stanowić główne punkty obrony, a reszta miała je wspierać. W mniej ważnych punktach wystarczyło po kilku mistrzów magii; wszystkie one leżały w odległości kilku dni jazdy od Valdemaru. - Mamy dostateczną liczbę magów, łącznie z magami heroldów i posłami, aby obsadzić te stanowiska - powiedziała Elspeth, przyglądając się liście nazwisk. - To nie powinno sprawić trudności. - Ale tutaj mogą się pojawić kłopoty. - An'desha pokazywał trzy najważniejsze miejsca: na północy, w sercu Puszczy Smutków, na południu, na granicy z Karsem, i na wschodzie, tam gdzie spotykały się granice Valdemaru, Karsu i Iftelu. - Falochrony w pierwszej chwili nie stoją zbyt pewnie; wzmacniają się dopiero po wchłonięciu części energii nadchodzącej fali. Będziecie potrzebować dwóch adeptów albo adepta i dwóch mistrzów na każdy z nich - do postawienia falochronu, połączenia go z dwoma innymi i wreszcie podtrzymywania aż do nadejścia burzy. - Przyjrzał się mapie i położył palec na trzecim kluczowym punkcie. - Ten będzie najłatwiejszy, ale zarazem najdelikatniejszy, jak zwornik łuku; będzie wymagał od maga nie tyle mocy, ile mistrzostwa i precyzji wykonania. Magowie zaś będą musieli przebywać w pobliżu, by połączyć wszystkie konstrukcje w całość. Elspeth skrzywiła się. - Mamy tylko czterech adeptów - zauważyła spokojnie. - I tylko kilka dni, by ich rozlokować. An'desha odetchnął głęboko. - Macie dwóch adeptów, jednego adepta uzdrowiciela - i mnie. Śpiew Ognia otworzył szeroko oczy; najwidoczniej nie miał pojęcia, o co chodzi młodemu magowi. - Macie adepta wyspecjalizowanego w sztuce tworzenia - ciągnął An' desha.- Takiego, który kiedyś rzeczywiście tworzył żywe istoty. Teraz cała wiedza Ma'ara należy do mnie. Wiem, jak stworzyć falochrony, gdyż w pewnym sensie już to kiedyś zrobiłem. Mogę pracować z dwoma mistrzami, niekoniecznie ze Śpiewem Ognia. Śpiew Ognia zbladł, ale nie odezwał się. Elspeth otworzyła usta, ale rozsądnie nie powiedziała nic, tylko schyliła głowę nad listą magów. - W takim razie zastanówmy się, w jaki sposób magowie dotrą na miejsca. Z powodów oczywistych, przynajmniej dla części z was, uważam, że Śpiew Ognia i ja powinniśmy pojechać na północ. Możemy się tam dostać przez Bramę... - Prawdopodobnie uzyskamy pomoc - wymruczał Śpiew Ognia. Usta Elspeth drgnęły, choć Karal nie wiedział, co adept miał na myśli; widocznie żart był zrozumiały tylko dla nich dwojga. - Hydona i ja jesssteśmy missstrzami - odezwał się Treyvan. - Mrrroczny Wiatrrr może przebyć częśść drrrogi Brramą, a przez rrresztę poleci z nami, w kosszu. Już tak podrrróżował. - Przekrzywił głowę i spojrzał na Hydonę. - Na południe więc czy na wssschód? - Wy pójdziecie na południe. Wszyscy podnieśli głowy, słysząc rozkazujący myślgłos. Altra wyskoczył na środek i usiadł dokładnie na zaznaczonym na mapie punkcie na wschodzie. Przyjął pozę figury; w pysku trzymał zwój zapieczętowanych pergaminów. Z wyjątkiem Śpiewu Ognia i An'deshy wszyscy magowie wyglądali na zaskoczonych; Karal uświadomił sobie, że wreszcie ujrzeli ognistego kota w jego prawdziwej postaci. - Ty i gryfy pojedziecie na południe, Mroczny Wietrze - powtórzył Altra. - Z powodów, których nie wolno mi ujawniać, Karal i ja będziemy towarzyszyć An'deshy na wschodzie. - Karal i ty? - powiedziała niedowierzająco Elspeth.- Ale on nie jest magiem! Nie jest nawet posłem! - Jest posłem - Altra położył dokumenty na stole. - Solaris podjęła decyzję. Karal zastąpi Ulricha. Jest teraz pełnoprawnym kapłanem słońca, a także kanałem przepływu energii, co Ulrich zauważył u niego, kiedy Karal był jeszcze dzieckiem. Ja jestem magiem. Karal, jeden z Towarzyszy i ja pojedziemy z An'deshą. - To w ten sposób Ulrich dostawał dokumenty! - zawołał książę Daren. Altra nagrodził go spojrzeniem, ale nie odezwał się. - Chwileczkę, powiedziałeś, Towarzysz. Kto jest jego heroldem? - spytała Elspeth. - Florian nie ma jeszcze herolda. On także jest magiem i może wykorzystać Karala jako kanał przepływu mocy. Choć nie używamy magii w taki sam sposób, jak ludzie, także umiemy się nią posługiwać; zastąpimy mistrzów, a Karal posłuży nam jako źródło energii. Elspeth spojrzała na niego zdezorientowana. - Ale to niemożliwe! Łamiecie wszelkie reguły! - A kto je stworzył? - odparował kot. Karal chrząknął. - To jest Altra - wtrącił łagodnie. - Ognisty kot, czyli ktoś... ktoś w rodzaju awatara. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że w naszej komnacie znalazły się cztery ostrza przeznaczone dla Ulricha i dla mnie; Altra zniszczył dwa i odbił trzecie z nich. Wszyscy obecni na własne oczy widzieli szybkość i śmiertelną moc sztylecików; teraz zaczęli spoglądać na Altrę z rosnącym szacunkiem. - My w Karsie wolimy nie sprzeczać się z ognistymi kotami - ciągnął Karal w ciszy. - One często działają zgodnie z rozkazami kogoś wyższego. - Tak jak teraz - podchwycił Altra. - Mam powody, dla których powiedziałem wam to wszystko, powody, które na razie was nie dotyczą, może nigdy nie będą was dotyczyć. Przyszłość jest niepewna i wszystko się może zmienić. “A ty przyjmujesz najbardziej tajemniczą i denerwującą pozę” - pomyślał Karal. Altra odwrócił lekko głowę i mrugnął do niego. Elspeth ciągle nie dawała się przekonać. - Posłuchaj: awatar czy nie, ja nie dam sobą manipulować jak pionkiem w grze, którą...
|