Bogucka wskazuje najpierw na kulturę szlachecką, pogardliwie odnoszącą się do zamożności nieopartej na ziemi; potem na inteligencję, która ze wstrętem spoglądała na burżuja; w PRL-u zaś odraza ta przy-105
P O E T A I W Ó D K A
brała postać nienawiści klasowej. Dziś zarówno spauperyzowana inteligencja, jak i populiści zgodnie obarczają polskiego kapitalistę winą za wszystkie nasze nieszczęścia.
Cóż, zgadzam się z diagnozą Teresy Boguckiej. Nawet jeżeli wszyscy polscy kapitaliści byliby uosobieniem cnót obywatelskich, nie wiem, czy otaczałaby ich społeczna akceptacja i szacunek.
Żeby tak się stało, musiałby się zmienić – o czym już mówili-
śmy – paradygmat naszej kultury, musielibyśmy się uwolnić od dziedzictwa romantyzmu. Brakuje nam szacunku dla kultury materialnej, dla majątku i dla ludzi uczciwego sukcesu – to z pewnością spuścizna po romantyzmie, który uznawał jedynie ducha, odwracając się ze wzgardą od spraw materialnych. Musielibyśmy uwolnić się również od nawyków ukształtowanych w PRL-u. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby podszedł do mnie na przykład dyrektor teatru czy wydawnictwa, mówiąc: jedną firmę zbudowałeś z niczego, drugą, która bankrutowała, postawiłeś na nogi, a ja mam kłopoty z pieniędzmi dla mojego teatru, z fre-kwencją na widowni, z zarządzaniem ludźmi, nie jestem pewien, czy zatrudniam właściwych pracowników w administracji – jak to wszystko usprawnić? Nikt nie pyta, bo każdy wszystko wie najlepiej. Co dyrektora teatru – by się trzymać tego przykładu
– obchodzą rady uganiających się za pieniędzmi, podejrzanych, prymitywnych, niesplamionych kulturą biznesmenów? Taki obraz biznesmena panuje w Polsce.
J A N U S Z P A L I K O T
Biznes – ze swojej natury zawsze optymistyczny i z siebie zadowolony, zawsze spragniony sukcesu i mierzący siebie sukcesem
– musi zatem popaść w zasadniczy konflikt z anachroniczną tradycją polską. Tego konfliktu dzisiaj nie sposób uniknąć. Nic dziwnego, że na uprzedzeniach wobec polskich przedsiębiorców i wobec kapitału żerują politycy wszelkiej maści. Kto będzie miał
odwagę przełamać te resentymenty?
S U K C E S M A £ E G O M I A S T A W Polsce istnieją jednak enklawy, w których nie demonizuje się ka-pitalizmu i nie maluje czarnych portretów każdego przedsiębiorcy.
W Biłgoraju na przykład myśli się o dobru wspólnym. Kiedyś – jak Pan wspominał – służył mu Józef Dechnik, powiatowy sekretarz partii, dziś służy jego syn, którego Pan ceni, choć nie należycie do tej samej „parafii politycznej”. Ludzie wiedzą tam – jak wynika z róż-
nych relacji – że troska o dobro wspólne lepiej sprzyja własnemu sukcesowi niż barykadowanie się w świecie egoizmu, z jakim koja-rzony jest kapitalizm. Na początku lat dziewięćdziesiątych przedsiębiorcy z Biłgoraja, w tym i Pan, stworzyli Biłgorajską Agencję Rozwoju Regionalnego. Agencja miała pomagać tym, którzy chcieli zakładać własne firmy. W dwudziestosześciotysięcznym miasteczku istnieje dziś bodaj dwa tysiące firm, w tym tak wielkie jak znana w całej Polsce firma meblarska Black, Red White czy należąca niegdyś do Pana Ambra. Czym wytłumaczyć ten fenomen?
Biłgoraj zawdzięcza sukces kilku czynnikom. Po pierwsze, musi się pojawić ktoś, komu się udało, by inni uwierzyli, że im również może się powieść w interesach. Po drugie, we władzach samorządowych muszą zasiadać ludzie, którzy w sukcesie jednego dostrzegą szansę na sukces wszystkich obywateli danej społeczności, gotowi są więc współpracować z przedsiębiorcami, czasami nawet nara-J A N U S Z P A L I K O T
żając się opinii publicznej. Po trzecie, we współpracę działaczy samorządowych i przedsiębiorców należy wciągnąć jak największe grono mieszkańców miasta, by owa współpraca nie nosiła charakteru elitarnego. W Biłgoraju te trzy warunki zostały spełnione.
Burmistrz miasta, pan Stefan Oleszczak, który na początku lat dziewięćdziesiątych był członkiem Unii Wolności, teraz zaś nale-
ży do Platformy Obywatelskiej, oraz wójt gminy, pan Franciszek Piętak z PSL, nie zważając na różnice polityczne, zgodnie podjęli współpracę ze środowiskiem lokalnych przedsiębiorców. Kiedy na przykład szwajcarska firma Model chciała zbudować w mieście fabrykę kartonów, burmistrz Oleszczak na koszt miasta doprowadził
|