Na twarzach dyplomatów widać było zdumienie graniczące z osłupieniem. Nie było to niezadowolenie, ale bardzo wielkie zdu- mienie. Bożyszcze stolicy Królestwa Duńskiego całuje publicznie jakiegoś kapitana polskiego statku. Cisza i zdumienie nie uszły uwagi hrabiny. Wciąż jeszcze bardzo wzruszona, z błyszczącymi od łez oczami, zwróciła się do przybyłych dostojników, mówiąc: - Kochani moi przyjaciele, proszę was, byście się nie dziwili. Nie wstydzę się przyznać, że nigdzie, i w całym moim życiu, i na całym świecie, nie spotkałam większej i powszechniejszej życzliwości od tej, jaką mogłam wyczytać w oczach każdego człowieka na tym statku, okazywanej mi stale przez całą podróż. W Danii jestem hrabiną, toprawda, ale tutaj, na tym polskim statku, byłam królową. Rozległy się wielkie brawa. Stojący obok pierwszego oficera stary dyplomata duński szepnął do również wiekowego generała po łacinie: - A posse ad eise n on vaiet consequentia. Pierwszy oficer, pamiętając jeszcze łacinę, przetłumaczył sobie dosyć dowolnie te słowa: „Z możności nie należy wnioskować o wyniku”. Sandek, Leda i Syrena - KochAAAny mój! SKOŃCZONE MANEWRY MASZYNAMI! KAPITAN DZIĘKUJE OFICEROM MECHANIKOM ZA MANEWRY! - wielkim głosem zawołał kapitan Eustazy do asystenta pokładowego, pełniącego służbę na mostku. Asystent nachylił się nad rurą głosową prowadzącą do maszyny i naśladując głos kapitana powtórzył jak echo: - Skończone manewry maszynami! Kapitan dziękuje oficerom mechanikom za manewry! Tak rozpoczęła się kolejna podróż naszego transatlantyka „Kościuszko” do Nowego Jorku. Statek po oddaniu pilota położył się na „żelazny” kurs, by ominąć półwysep Hel. „Żelaznymi” kursami nazywano niekiedy na regularnych liniach te kursy na mapach, które już były wypróbowane, a niekiedy nawet wykreślone atramentem. Podróż odbywała się normalnie. W dzienniku okrętowym już dawno zapisano postój w Kopenhadze oraz trawersy Cape Wrath i Butt of Levis. Kilka dni upłynęło od minięcia wysepki Rockall, gdy w dzienniku trzeba było dokonać niecodziennego zapisu z okazji zwiększenia się liczby pasażerów o nowo narodzonego w szpitalu okrętowym homo sapiens płci żeńskiej. - Panie kapitanie! - meldował asystent pokładowy kapitanowi Eustazemu. - Lekarz okrętowy oznajmił, że dziś w nocy odbył się przy jego asyście poród. Matka i dziecko czują się dobrze. - KochAAAny mój! Dziękuję ci bardzo! Zapiszesz to do dziennika okrętowego i powiesz doktorowi, że KAPITAN DZIĘKUJE DOKTOROWI ZA UDANY PORÓD. Spokojny ocean podniósł atrakcję urodzin do najwyższego stopnia. Cały statek żył nowo przybyłą pasażerką. Kapitan został ojcem chrzestnym. Pasażerowie otworzyli jej w biurze okrętowym rachunek PKO i kto żyw składał się na posag dla nowej obywatelki polskiej. Był to na transatlantyku niemal świąteczny dzień. Trzy dni przed Nowym Jorkiem asystent pokładowy znów zameldował kapitanowi: - Panie kapitanie! Lekarz okrętowy oświadczył dziś rano, że w nocy odbył się przy jego asyście poród. Matka i syn czują się doskonale. - KochAAAny mój! Powiedz doktorowi, że KAPITAN DZIĘKUJE DOKTOROWI ZA DOBRZE ODBYTY PORÓD! Dane, kochAAAny mój, wpisz do dziennika okrętowego. Podobno „zaraźliwe” są nie tylko złe przykłady, ale i ddbre. Zanim kapitan Eustazy przyzwyczaił się do nowego pasażera, znalazła się przed nim delegacja, która mianowała kapitana SANDEKIEM, czyli trzymającym dziecko przy obrzezaniu. Kapitan Eustazy po przeżyciach na morzu podczas pierwszej wojny światowej nie znosił widoku krwi. Wizja operacji, w której miał brać nieomal czynny udział, wyzwoliła w nim odruch obronny. Przejawił się on wybuchem potoku słów, będących mieszaniną żargonu i hebrajszczyzny, przy niepowszedniej znajomości Biblii. - A GROSJE MECCJJE! - grzmiał na głównego delegata, który mu wyznaczył ową zaszczytną funkcję przy noworodku. – MOJRZE REBEJNINEBICH A ŁOSZNEN - co miało oznaczać: „Mojżesz-nauczyciel mówi”. Tu kapitan Eustazy przeszedł z żargonu na hebrajski, cytując z GENESIS, czyli KSIĘGI RODZAJU: „A gdy już było Abramowi dziewięćdziesiąt lat i dziewięć, ukazał mu się Pan i rzekł do niego: »Syn ośmiu dni, będzie obrzezany między wami każdy mężczyzna w narodziech waszych, tak doma narodzony, jako i kupiony za pieniądze, od jakiegożkolwiek cudzoziemca, który by nie był z nasienia twegoa.
|