gniewnie dopomina się o własną godność, a „cudaczną pychą” Boga, daje się przynajmniej pomyśleć w kategoriach ludzkiej etyki – a nie tylko...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
Morgiana nie mogła powstrzymać śmiechu:– Urok? Na ciebie? A to po co? Avallochu, gdyby nawet wszyscy mężczyźni oprócz ciebie zniknęli z powierzchni...
»
– Proszę mi wierzyć, poruczniku, kiedy zobaczyłem, jaki efekt wywołała ta kaseta na pani Marshall i kiedy sam jej wysłuchałem, próbowałem dowiedzieć...
»
Przyjdźcie! Pójdźmy do Pana! Ja na przedzie, wy – za Mną! Chodźmy do wód zbawczych, na święte pastwiska, chodźmy na ziemie Boże...
»
przykładów, żeby uzasadnić tezę, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
Gałkin, nauczyciel geografii, uwziął się na mnie i zobaczycie, że dziś nie zdam u niego egzaminu – mówił, nerwowo zacierając potniejące ręce,...
»
Zawezwawszy go więc na rozmowę rzekł mu ze zmartwioną wielce twarzą: – Trudno! każdy sam najlepiej rozumie, co mu czynić przystoi, nie będę ja cię...
»
– Ja to robiê dla panów dobra, no bo teraz to oni siê wstydz¹ piæ herbatê, ich gryzie sumienie, ¿e to na moim gazie, a jak ka¿dy zap³aci gaz, to on bêdzie...
»
wypędzeni ze swojego alegorycznego raju wolnego od zła – inaczej mówiąc, stracili naturalny, pełny kontakt ze swoimi Wyższymi Ja...
»
jakby przekorną repliką opozycji „ludzie–nieludzie”, uzmysławia znany każdemu badaczowi kultury ludowej paradoks, że oto w dychotomii...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Podobnie w Urszuli
Kochanowskiej: Bóg jest bezradny i dobry, jego bezradość wobec śmierci i dobroć wobec
zmarłych, tęskniących za żywymi – rodzi oszustwo. Nawet pszczoły, które na moment oży-
wiły pamięć świata w gromadzie zbłąkanych cieni, są w jakiś sposób winne żalowi i trwodze
zmarłych... Metafizyka, jeżeli nawet nie staje się ostatecznym faktem etyki, zbliża się do niej,
stwarza możliwość pytań etycznych. Odpowiedzi może nie być. Pytania mogą być ważniejsze
od odpowiedzi. Ale tak jest w całej twórczości Leśmiana.
1983
67
Przygody człowieka książkowego
Przygoda intelektualna, duchowa, artystyczna, także surrealistyczna... Słowo „przygoda”
zajmuje pozycję uprzywilejowaną w esejach Adama Ważyka1, choć nie od razu można mieć
pewność, iż tak jest w istocie. Pierwsze domysły mają charakter jakże prostoduszny: kierują
nas w stronę upodobań czysto stylistycznych. Są słowa, które poeta darzy czułością, są i takie,
których po prostu nie lubi. „Nie lubię słowa problematyka” – zwierza się Ważyk w jednym ze
szkiców. A ponieważ kwestia gustu, owo nielubienie i lubienie, jawnie organizuje system
wierzeń estetycznych autora, ogarnia całość kultury, zarówno księgozbiory, jak i „aurę zda-
rzeń”, hipotezy psychologii odbioru i konwencje pisarskie („nie lubię stylizacji”), cóż nie-
zwykłego w tym, iż promieniuje też na pojedyncze słowa? „Przygodę” Ważyk lubi. Kiedyś jej
nie dowierzał. Dziś sam nie wie, dlaczego.
Powieść przygód psychicznych – w ten sposób Riff określał swoje aspiracje. Zdaje się, że
po raz pierwszy zetknąłem się z tym określeniem. Czy nie było mi bliskie? [...] Nie godziłem
się na taki program. Co mu przeciwstawiałem, doprawdy nie pamiętam [s. 87—88].
Tak więc powody młodzieńczego sprzeciwu wobec „przygody” znalazły się w kanałach
niepamięci. Dla Ważyka słowo to było od dawna problemem i pozostało nim na zawsze. Pro-
blemem retoryki, pozyskiwania czytelnika (oczywiście nie tylko tym problemem, ale o tym
później). O przygodzie mówi się tu w momentach ważnych. Jest tym, o czym warto opowia-
dać. Jest tym, co pozwala się opowiedzieć. Nie tylko z tej racji, iż u źródeł fabuł najpierw-
szych znajduje się przygoda właśnie, lecz w szczególności dlatego, że przygody – w ujęciu
Ważyka – przytrafiają się jednostkom i generacjom, dzieją się pomiędzy człowiekiem a czło-
wiekiem, człowiekiem a światem, człowiekiem a książką – i są żywiołem twórczości. Dla
eseisty to słowo poręczne, przyjazne. Może „przygoda” stanowi ukryty synonim „eseju”, jego
eksplikację semantyczną? Obietnica przygody brzmi zawsze kusząco. Obietnica opowieści
barwnej o rzeczach dziwnych, które, zrazu ociemniałe i bezładne, będą długo wymykały się
myśli porządkującej, łudziły pozornymi sensami, oszukiwały sztucznym połyskiem, aż w
końcu muszą ulec przenikliwości rozumu i ujawnić swe prawdziwe oblicze – to chwyt retory-
ki wypróbowanej przez legion poprzedników Ważyka. Ważyk umie spełniać takie obietnice.
Nie tylko partie wspomnieniowe książki, najbliższe koncepcji „powieści przygód psychicz-
nych”, i nie tylko „dziwne historie” dwudziestowiecznych awangard, ale także interpretacje
tekstów literackich mają tu narrację „sensacyjną”. W jej szlachetnym, szczerozłotym warian-
cie. Szkic o sceniczności Dziadów Mickiewicza, egzegeza Samogłosek Rimbauda, lekcja po-
etyki wiersza Micińskiego Migocą złote pomarańcze. Ważyk nie zna, nie chce znać tematu
tak statycznego, akademickiego, zadeptanego przez innych detektywów literackich, by mógł
pogodzić się z jego bezwładem i zrezygnować z opowiadania na rzecz opisu. Zauważmy, iż
zajmują go lektury, do których się wraca po latach, interpretacje rozpoczęte dawniej (swoją
genezą sięgające niekiedy w dzieciństwo), zawieszane i pobudzane na nowo przez zaskakują-
ce zbiegi okoliczności. W ten sposób czas interpretacji staje się „czasem fabuły” – możliwo-
ścią przygody intelektualnej. Bywa, że perypetie detektywistyczne pożyczają dla siebie czas u
poprzedników (dlatego bardziej niźli współczesne prace o romantyzmie interesują Ważyka
studia przedwojenne i wcześniejsze: Trietiak, Boy, Pigoń organizują mu preakcję opowieści).
Czas edukacji lekturowych splata się z czasem historii pisarstwa. Powiada Ważyk:

1 A. Ważyk Eseje literackie. Warszawa 1982.
68
książki jak zdarzenia układały mi się w porządku temporalnym i zacząłem oswajać się ze
zmiennym kolorem czasu [s. 32].
W pewnym sensie osobisty czas poznawania kultury – w biografii intelektualnej twórcy –
jest nieodwracalny. Mylne przygody duchowe można po latach naprawiać, można prostować
ścieżki dawnej zbyt zdradliwe, ale nie należy udawać, iż pomyłek niegdysiejszych w ogóle
nie było. Owszem, były i budowały osobowość tak samo, jak i rozpoznania trafne. Com prze-
czytał, tom przeczytał, zdaje się mówić Ważyk – tyle mojego, ile doświadczonego w poraż-
kach i triumfach. A więc także musi obowiązywać zasada: com napisał, tom napisał. Ważyk,
przedrukowując wcześniej napisane szkice, nie korzysta z dobrodziejstw korekty, pozostawia
błędną informację w tekście równym, a jedynie w przypisie ostrzega: „pomyłka” (s. 53). Bo i
tropienie potknięć własnych, ich ujawnianie, należy do poetyki przygody.
A owe fabuły przygodowe – w jakich się rozgrywają przestrzeniach? W p r z e s t r z e – n
i a c h c z y t e l n i. Rzec by można, iż „świat przedstawiony” jest tutaj jedną gigantyczną

Powered by MyScript