Ale jeszcze nie skończył, kiedy z dziedzińca nadleciał stukot kopyt i brzęk zbroi...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- ustaw federalnych i innych aktw normatywnych prezydenta, parlamentu i rzdu,- konstytucji i statutw podmiotw Federacji, jak rwnie| innych aktw normatywnych,- porozumieD midzy organami wBadzy paDstwowej a organami podmiotw Federacji oraz porozumieD midzy organami wBadzy poszczeglnych podmiotw,- porozumieD midzynarodowych, ktre zostaBy podpisane, lecz nie weszBy jeszcze w |ycie
»
wszystkim, dał mu przeto taką kurę, na którą, kiedy zawołać: – Kurko, kurko! znieś mi złote jajko! – w istocie złote znosiła jajko...
»
16|98|Kiedy recytujesz Koran, to szukaj ucieczki u Boga przed szatanem przekletym!16|99|Nie ma on bowiem zadnej wladzy nad tymi, którzy uwierzyli i którzy ufaja...
»
Przez większą część następnego miesiąca — czyli od końca września, kiedy ucie- kłyśmy, do końca października — moja pani wahała się...
»
3|51|Zaprawde, Bóg jest moim i waszym Panem! Przeto czcijcie Go! To jest droga prosta!"3|52|A kiedy Jezus poczul w nich niewiare, powiedzial: "Kto jest moim...
»
Niezawiadomienie przez sąd o terminie rozprawy oskarżonego, kiedy obecność jego nie jest obowiązkowa, jest uchybieniem naruszającym jego prawa do obrony (art...
»
Kiedy korzystasz z biblioteki open-uri, wystarczy, że wpiszesz instrukcję open() z adresem URL, a skrypt zwróci odpowiednią stronę WWW...
»
Trudno było pojąć opowieść na wpół szalonego ślepca, lecz kiedy Guthwulf mówił, Simon wyobraził sobie, jak hrabia wędruje tunelami, kuszony przez coś, co...
»
Dzwoniono na Angelus, kiedy zjawił się obok mnie wieśniak włoski na ośle swoim i obadwa zdjęliśmy kapelusze, po krótkiej modlitwie wraz przez toż uczestnictwo w...
»
Kiedy więc King robiąc któregoś wieczoru rundkę po restauracjach i klubach trafił na * MacIntosh, jego córkę, psa i dwoje innych ludzi, spożywających późną...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Wówczas Przeor zawołał na siedzącego na szarym końcu braciszka, nakazując mu wyjrzeć przez okno i zobaczyć, kto tam przyjechał, chociaż wiedział doskonale, że nie mógł być to nikt inny, tylko sir Ryszard.
Braciszek więc wstał od stołu, wyjrzał przez okno i oznajmił:
— Widzę na dole dwudziestu zbrojnych i jakiegoś rycerza, który właśnie zsiada z konia. Ma na sobie szarą opończę, jakoś tak licho przyodziany, ale jego rumak aż kapie złotem, pierwszy raz widzę taką bogatą uprząż. Zsiadł z konia i idą tutaj, o, są już w hallu na dole.
-— No i popatrzcie — odezwał się Przeor Vincent. — Macie rycerza z tak chudą sakiewką, że ledwie mu starcza ria kawałek chleba do gęby, i taki utrzymuje gromadę sługusów i stroi konia w bogatą uprząż, choć sam chodzi z gołym grzbietem. Czy nie powinno się takim ludziom dawać nauczki?
— Ale czy jesteś pewny — odezwał się z drżeniem cherlawy doktor — że ten rycerz nie zrobi nam krzywdy? Kiedy takim nadepnąć na odcisk, zdolni są do wszystkiego, a ten ma w dodatku bandę opryszków za sobą. A może lepiej odroczyć mu dług — przemawiał tym tonem, bo bał się narazić sir Ryszardowi.
— Nie ma się czego, bać — odparł Przeor spoglądając z góry na małego człowieczka. — Ten “rycerz jest łagodny i nie prędzej przyjdzie mu do głowy, żeby skrzywdzić staruszkę niż ciebie.
Ledwie Przeor skończył, drzwi w głębi refektarza otworzyły się na oścież i wszedł sir Ryszard ze splecionymi rękami i głową zwieszoną na piersi. Pokornie posuwał się przez salę, gdy jego drużyna zatrzymała się przy drzwiach. Kiedy zbliżył się przed fotel Przeora, przyklęknął na jedno kolano.
— Niech cię Pan Bóg ma w swojej opiece, wielebny Przeorze — odezwał się na powitanie. — Przychodzę dotrzymać terminu.
Na to Przeor zapytał w pierwszym słowie: -·- Przyniosłeś mi moje pieniądze?
— Niestety! Nie mam nawet pensa przy duszy — odparł rycerz, a Przeorowi oczy zabłysły.
— No, przebiegły z ciebie dłużnik, słowo daję — powiedział. A potem: — Imć Szeryfie, wasze zdrowie.
Ale rycerz wciąż klęczał na twardych kamieniach, więc Przeor obrócił się z powrotem do niego.
— Czego chcesz? — spytał ostro.
Na te słowa policzki rycerza powlekły się z wolna czerwienią, ale nie wstał z kolan.
— Błagam cię o łaskę — powiedział. — Tak jak liczysz na miłosierdzie niebios, bądź i ty dla mnie miłosierny. Nie obdzieraj mnie z moich włości i nie spychaj w nędzę prawego rycerza.
— Termin mija i majątek podlega konfiskacie — odezwał się doktor praw, któremu pokorna mowa rycerza dodała animuszu.
— A ty, prawniku — rzekł rycerz — nie pomożesz mi w ciężkiej chwili?
— Nie — odparł tamten — ja trzymam z Przeorem, który zapłacił mi honorarium szczerym złotem, więc mam zobowiązania.
— A wy nie ujmiecie się za mną, imć Szeryfie? — zapytał sir Ryszard.
— Dlaboga, to wcale nie mój interes — rzekł Szeryf Nottinghamu — ale zrobię, co mogę — i trącił Przeora kolanem pod stołem. — Nie umorzysz mu częściowo długu, wielebny Przeorze?
Na to Przeor uśmiechnął się ponuro.
— Zapłać mi trzysta funtów, sir Ryszardzie — powiedział — a przestanę dochodzić długu.
— Sam wiesz, wielebny Przeorze, że sto funtów mniej czy więcej w moim wypadku nie robi różnicy — powiedział sir Ryszard. — Ale czy nie udzieliłbyś mi jeszcze dwunastu miesięcy na spłacenie długu?
— Ani marnego dzionka — powiedział kategorycznie Przeor.
— I to wszystko, co chcesz dla mnie zrobić? — zapytał rycerz.
— Niech cię diabli wezmą, oszukańczy rycerzu! — wybuchnął gniewem Przeor. — Albo płać dług, jak ci powiedziałem, albo zrzekaj się majątku i wynoś się z moich oczu.
Sir Ryszard zerwał się z klęczek.
— Sam jesteś oszust i kłamca! — zawołał tak surowym głosem, że doktor praw zadrżał ze strachu. ‘·— Ty, Przeorze, dobrze wiesz, że spełniałem swą rycerską powinność na wojnie i na turnieju; jak śmiesz nazywać mnie oszukańczym rycerzem? Czyś całkiem wyzuty z uprzejmości, że pozwalasz prawemu rycerzowi klęczeć przed sobą i gościa swojego nie zaprosisz nawet do stołu?
Prawnik wtrącił się drżącym głosem:
— Krzykiem nic się nie da załatwić w interesach, mówmy spokojnie. Wielebny Przeorze, ile chcesz zapłacić temu rycerzowi za zrzeczenie się majątku?
— Dałbym mu dwieście funtów — rzekł Przeor — ale śmiał pyskować do mnie, dostanie tylko sto i ani szeląga więcej.
— Choćbyś mi ofiarowywał tysiąc funtów, oszukańczy Przeorze — powiedział rycerz — nie dostałbyś ani piędzi mojej ziemi.
Odwrócił się do swojej drużyny stojącej przy drzwiach i skinął palcem, wołając: “Pozwól tutaj”; wystąpił na to najwyższy z nich i wręczył mu długi skórzany mieszek. Sir Ryszard rozwiązał go i chlusnął na stół migoczącą strugę złota.
— Miej na uwadze, wielebny Przeorze — powiedział — obiecałeś uwolnić mnie od długu za trzysta funtów. Ponad tę sumę nie dostaniesz ode mnie ni perisa.
To rzekłszy odliczył trzysta funtów i pchnął je przez stół do Przeora. Ale Przeorowi ręce opadły i głowa zwisła na ramię, bo nie tylko utracił wszelką nadzieję na majątek, ale podarował rycerzowi sto funtów długu i niepotrzebnie zapłacił prawnikowi osiemdziesiąt dukatów. Zwrócił się do niego z pretensją.
— Oddaj mi z powrotem pieniądze, któreś wziął.
— Ani myślę — zapiszczał tamten — wziąłem tylko honorarium, więc ci go nie zwrócę. — I okrył się szczelnie togą.
— No, wielebny Przeorze — rzekł sir Ryszard — dotrzymałem terminu i uiściłem wszelkie należności. Z nami kwita, więc opuszczam ten podły dom — odwrócił się na pięcie i poszedł.
Cały ten czas Szeryf gapił się z otwartą gębą na wysokiego wojaka, który stał jak wykuty z kamienia. Zachłysnął się wreszcie wołając:
— Reynold Zielonolistny!
Wysoki wojak, a był to Mały John we własnej osobie, odwrócił się szczerząc zęby do Szeryfa.

Powered by MyScript