Dzwoniono na Angelus, kiedy zjawił się obok mnie wieśniak włoski na ośle swoim i obadwa zdjęliśmy kapelusze, po krótkiej modlitwie wraz przez toż uczestnictwo w...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
S-Wybr drukarki B-Przesunicie do oboenia N-Liczba kopii U-Wielokrotno kopii generowana przez G-Jako grafiki T-Jako...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
Opisane przez nas dążenie odwrotne — dążenie do przełamania skorupy odrębności i uwolnienia się z wynikających z niej ograniczeń i izolacji — jest...
»
Tej to duszy przysuguje istnienie, a porednio dopiero ciau zorganizowanemu przez dusz,podczas gdy zwierztom i rolinom istnienie przysuguje jako jU...
»
zdaniami, ograniczony do związków formalnych lub uwzględniający równieŜ związki treściowe; (2) przez określenie punktu wyjścia i punktu dojścia...
»
obowizujcego w zakresie nie uregulowanym lub niedostatecznie uregulowanym przez prawamiejscowe, ktry zarazem stapia koncepcje prawa rzymskiego i prawa...
»
Krasnoludy ruszyły do przodu zwartą grupą, przez cały czas walcząc z ogarniającą ich rozpaczą, a Hornborin wysoko uniósł rękę z Pierścieniem i ruszył w...
»
Drugi element, ktry bdzie mia wpyw na polsk polityk celn, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Uni Europejsk krajom Afryki, Karaibw i Pacyfiku...
»
24) pyle kopalnianym niezabezpieczonym − rozumie się przez to pył kopalniany, który nie spełnia wymagań podanych w pkt 23, 25) wyrobisku niezagrożonym...
»
r265W przyjętej przez Rząd „Strategii finansów publicznych i rozwoju gospodarczego Polska 2000-2010” stwierdzono, że prowadzona polityka gospodarcza ma...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Widząc albowiem wieśniak ów, Włoch, że katolik jestem, nie my-
ślił, abym był obcym człowiekum, i mówić poczęliśmy, jadąc społem, o tym i o owym – nawet o niedoperzach, które już świstać poczęły nam wkoło kapeluszów, że mrok zapadał... Jakoż pomnę, iż Włoch ludo-wym opowiadał mi sposobem starożytną bajkę grecką o Prometeuszu i Epimeteuszu, przetłumaczoną na ten sposób, iż Pan Bóg ptaszka stwa-rzając błogosławił mu, a zły duch, coś lepszego wymyślić chcąc, dał
życie niedoperzowi... Takie to różne rzeczy mówiliśmy, nogi mając wolno w strzemionach naszych i opuściwszy cugle niepotrzebne, gdy osiołki po wąskiej jak miedza polska, skalistej wiszarze – pod spadzistą skałą, a nad jeziorem – próbowały uważnym kopytem raźno zdążać...
NASK IFP
UG
Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG
45
Naraz – osiołki stanowczo wstrzymały się, a my siedząc na nich poczuliśmy, że o zaporę uderzamy, lubo, dla mroku zupełnego, dostrzec od razu trudno było, co zamurowało ścieżkę wąską, tam jadąc tak dobrze już poznaną. Był to zaiste odłam skały, tak jak szeroka droga, na którą się ze szczytu góry stoczył, wielki, zupełnie więc zamykający przejście...
Kiedy przeto, siodła opuściwszy, oprowadzaliśmy, jak można było, osły nasze, sami przez głaz przełażąc.., rzekłem do towarzysza Włocha:
„...Przed kilkoma godzinami przejeżdżałem tędy cwałem za dnia i pa-miętam na pewno, iż tego głazu nie było tu...” A on chwilę przemilczał
– potem, uchylając nieco kapelusza (jak przy zagajeniu rozmowy naszej na Angelus), wpół monologowym akcentem rzekł: „...Ten kamieni rodzaj nie upada, kiedy chrześcijanie są na drodze... ale... kiedy nikogo nie ma, to one się tu staczają z wierzchu skał... bywało...”
*
Teatr i drama współczesna, aby sądzić do ila, z tego punktu widzenia uważając je, krytyki nie wytrzymują i umarłymi są, to trzeba i innej natury ciszę jaką, z teatru deskami zbliżoną, uczuć i dotknąć jej.
Kiedy – o południu, wśród tłoku i gwaru, na wschodach do izby poselskiej wiodących śmiercią Cezara upadł minister Rossi, a krew wstęgą krzywą od szyi mu się na ścianę zatoczyła, do odpasanej szarfy podobna... nadszedł po niewielu godzinach i on harmonijny wieczór włoski, i księżyc za nim o chwili sobie właściwej wytoczył się na niebo, tylko że przesłoniony (pamiętam) chmurą wąską, jak kiedy prosty człek rękawem ociera czoło swoje – albo oczy przysłania...
Minister miał był zwyczaj w znanym kącie loży, czerwonym aksa-mitem wybitej, jemu tylko należnej, w teatrze o spóźnionej godzinie siadywać; a ktokolwiek uczęszczał na operę, pamiętał mimowolnie, że medalowej czystości rysów profil, z wiadomej strony, od wchodu do sali, o pewnej godzinie należy mu się widzieć. Nocy tej – takim, jako się rzekło, księżycem oświeconej – czemu grano po pierwszy raz na operę przerobionego Macbetha... to kazuistyczne tylko dziejów teatru filiacje wytłumaczyć by (nie najzupełniej na próżno) może i potrafiły.
Pamiętam – że przez ciche, bez pieśni i mandoxlinów, i rozmów zazwyczaj rożnych, ulice – może i nie ja jeden dlatego się udałem do teatru, aby publiczność widzieć...
NASK IFP
UG
46
Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG
Chwila otworzenia kurtyny wedle codziennego programu gdy nadeszła, znaczna liczba widzów w przysionku teatru nie najjaśniej oświeconym i po kawiarniach bliskich, gdzie nikt dziennika ze stołu nie podejmował, nieporządnie przechadzała się... Po niejakim czasie weszła garstka, a połowa jej wyszła i weszła znów – muzyka rozpoczę-
ła uwerturę... W wyższych lożach, tu, owdzie, parę osób niestrojnych albo niespodziewanie strojnych dam parę pokazało się. Niektórzy wy-chylali się i oglądali naokoło, jakoby afektując, iż widzieć chcą oblicze i liczbę publiczności; nareszcie za rozwinięciem opery sformowała się pewna całość gości używających teatru z nawyknienia, jak gdy o pewnej dobie higienicznie kto nawykł w wiadomym kierunku bez celu przechadzać się...
W miarę jednak jak opera przez treść swą w dramę i tragedię przechodzić z czasem zaczynała, pusta loża ministra Rossi, nie oświecona jako inne (iż familijna była), ciemnopurpurowe, aksamitne wnętrze swoje ku światłu, jak wielka rana, odmykając, uprzedziła wrażeniem magiczną oną Shakespeare'owskiej tragedii chwilę, kiedy cień zasztyle-towanego Banka na pustym krześle przy uczcie teatralnej zasiadać ma...
I poczęło się grać pomiędzy publicznością a sceną to, co Shakespeare w Hamlecie obmyślił był, aby zagrać tragedię na dworze, scenę na scenie dając... i kto wtedy publiczność a scenę widzieć tam przyszedł
był, to w czasie, kiedy aktor Banka cień przedstawiający wynika z tra-py swej, ranę czerwoną pokazując, znajdował się sam pomiędzy teatru pełnią a pustką loży ministra, jako Hamlet u nóg Ofelii... i nie dowie-rzał sobie sam, że widzem przytomnym jest, albo: i tu, i tam Shakespeare'a tylko aktorów grających widząc, baczył, azali sam jeden Shakespeare chyba widzem prywatnym gdzie nie stoi...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Takich to cisz akordy straszne są samą głębokością sądnych kom-binacji swych, przytoczyłem zaś on powyższy zarys na to, aby Białe kwiaty stosowny sobie miały cień, lubo nic tu się nie pisze, co by nie było uszczknięte, że tak powiem, z niw natury rzeczy, i jeżeli zmniejsza jest cokolwiek nieobecność stylu, jaką użyłem w Czarnych kwiatach, to o tyle tylko, o ile jest wcale niemożebnym uniknąć sztuki, owszem, o ile ta w tej sferze sprawuje prawdę przedstawienia.
Błogosławiony i szczęśliwy pisarz, który prawdziwej patetyczności bezbarwne słowa zna i strzeże – pisarz i człowiek każdy! – lubo czę-
sto te nieledwo wcale od nas zależeć nie zdają się.
NASK IFP
UG
Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG
47
A są tym piękniejsze, z tego je stanowiska ceniąc, im mniej jako idea i myśl zawierające w sobie – im nijaksze...
Często: że je określać trudno, zapominane są i mało baczone... zaiste –nie kryję, iż uprzytomnianie ich sztuką pisania bacznej bardzo pilności wymaga...

Powered by MyScript