Alvin powrócił myślami do odszukiwaczy...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Bijąc się z myślami, Roman zeskoczył z wieży i ciągnąc nogę za nogą, powlókł się w kierunku domu...
»
Alvin pozostawił swoich rozbawionych rówieśników i ruszył dalej w kierunku centrum Parku...
»
Sandy podała główne danie, pyszną pieczeń wołową...
»
nia te oceniać będziem in gremia...
»
potach
»
niejeden gąsior wypili, bo miałem dla cię afekt ojcowski za twoją fantazję rycerską, jakiej lepszej nie znalazłeś na całej Ukrainie...
»
– Kiedy pojawiły się słowa ‼niedobra miłość”?– Ten świr wykrzyczał je, kiedy uciekał po zamordowaniu Becky...
»
26|167|Oni powiedzieli: "Jesli nie zaprzestaniesz, o Locie, to niechybnie zostaniesz wypedzony!"26|168|On powiedzial: "Nienawidze tego, co wy czynicie...
»
Ìàøèíà âúåþàÍà Ă­Ă  âåðøèíó þÎÍÏà...
»
Creating stubs and skeletons If you compile and run PerfectTime...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Posłał za nimi swój przenikacz, żeby pilnować ich ciał, które sunęły jak dwie czarne burze poprzez zieloną pieśń wokół, a pomiędzy nimi cicha pieśń Arthura Stuarta. Czysta i jasna. Czarna i biała skóra nie ma nic wspólnego z czernią i bielą serca, pomyślał Alvin. Ręce miał zajęte pracą przy kowadle, ale choćby się starał, nie potrafił się na niej skupić. Nigdy jeszcze nie obserwował nikogo na taką odległość... Z jednym wyjątkiem: kiedy na Ośmiościennym Kopcu pomagał mocom, których nie pojmował.
A najgorsze, co mogłoby mu się zdarzyć, to gdyby ich zgubił, gdyby stracił Arthura Stuarta przez nieuwagę. Chłopiec zginąłby wśród tych udręczonych dusz niewolników w Appalachee i dalej, na głębokim południu, gdzie wszyscy biali ludzie byli sługami innego Arthura Stuarta, króla Anglii. Czyli Czarni byli niewolnikami niewolników.
Arthur nie może się zgubić w takim strasznym miejscu. Muszę podążać za nim, jak gdyby nas łączyła jakaś nić.
I niemal natychmiast, ledwie sobie wyobraził cienką, niewidzialną nić łączącą go z małym mieszańcem, ta nić zaistniała. Biegła przez powietrze, tak cienka jak to, co kiedyś wymyślił, kiedy próbował zrozumieć, czym jest atom. Nić miała tylko jeden wymiar - długość, która łączyła serce chłopca z sercem Alvina. Zostań z nim, polecił jej Alvin, jakby była żywą istotą. A ona w odpowiedzi zdawała się rozjaśniać, pogrubiać... aż się przestraszył, że inni ją zobaczą.
Kiedy jednak popatrzył zwyczajnie oczami, nie zauważył żadnej nici; pojawiała się tylko wtedy, gdy spoglądał inaczej. Zdumiało go, że taka rzecz może się nagle pojawić, stworzona z niczego, to znaczy bez żadnego wzorca poza tym, który tkwił w głowie Alvina. To jest Tworzenie. Moje pierwsze cienkie, niewidzialne Tworzenie... Ale ono istnieje i nocą zaprowadzi mnie do Arthura Stuarta, żebym mógł dać mu wolność.
W swoim małym domku Peggy obserwowała Alvina i Arthura Stuarta. Spoglądała to na jednego, to na drugiego. Szukała jakiejś ścieżki, wiodącej ku wolności Arthura, za którą Alvin nie płacił śmiercią albo więzieniem. Ale choć szukała starannie i dokładnie - takiej ścieżki nie było. Odszukiwacze zbyt byli sprawni w posługiwaniu się swoim strasznym darem. Na pewnych ścieżkach Alvin i Horacy uwalniali Arthura, ale wkrótce znajdowano go i na powrót zabierano w niewolę, kosztem krwi albo wolności Alvina.
Dlatego z rozpaczą zaczęła się przyglądać, jak Alvin splata swą prawie nie istniejącą nić. I dopiero wtedy, po raz pierwszy, dostrzegła w płomieniu serca Arthura Stuarta lekki błysk możliwej wolności. Nie o to chodziło, że nić doprowadzi Alvina do chłopca. Już wcześniej na niektórych ścieżkach widziała, jak Alvin odnajduje i usypia odszukiwaczy. Nie, rzecz w tym, że Alvin w ogóle potrafił taką nić stworzyć. Prawdopodobieństwo było znikome i nie ukazywała go żadna ścieżka. A może... Wcześniej o tym nie pomyślała... Może sam akt Stworzenia tak głęboko narusza prawa natury, że ona ze swym darem nie potrafi dostrzec ścieżek, które biorą z niego początek. Przynajmniej dopóki rzecz się nie stanie.
Ale czy nawet w chwili narodzin Alvina nie widziała jego wspaniałej przyszłości? Czy nie widziała, jak wznosi miasto z najczystszego szkła czy lodu? Nie widziała tego miasta pełnego ludzi, którzy mówią językami aniołów i patrzą oczami Boga? To, że Alvin będzie Stwarzał, zawsze było prawdopodobne - pod warunkiem, że nie zginie. Ale żaden konkretny akt Stworzenia nigdy nie wydawał się możliwy, nigdy dość naturalny, by żagiew - nawet żagiew tak nadzwyczajna jak Peggy - go przewidziała.

Powered by MyScript