nia te oceniać będziem in gremia...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Inne szczegóły dotyczące wyżej wymienionego siódmego salonu; w wyżej wymienionym siódmym salonie pałacu Ligi Narodów będzie urzędował Sek­retarz...
»
"PPP (point-to-point) support"Tutaj odpowiedz yes, bedziesz mol laczyc sie za pomoca PPP z providerem...
»
Wtedy z nagła ozwał się z niebios cudowny głos, wychwalający mój czyn miłosierny:— Niech mnie wszyscy diabli, synu! To ci będzie policzone!— A niech...
»
co są najgotowsi do ofiary? Posłuchajcie! Chcecie walki? Macie ją przed sobą; godna Polski i polskich dzieci, będzie to bój nie mniej srogi, nie mniej...
»
Drugi element, ktry bdzie mia wpyw na polsk polityk celn, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Uni Europejsk krajom Afryki, Karaibw i Pacyfiku...
»
— I będziemy — obiecał Cabral...
»
- Każdego - powiedział powoli imperator - kto piśnie słowo o tym, co będzie tu za chwilę powiedziane, czeka ćwiartowanie...
»
— Wkrótce będziemy musieli jeszcze porozmawiać — mruknęła na pożegna- nie...
»
Poza pytaniami tego rodzaju interesujące są również przewidywania dotyczące skutków, z którymi trzeba będzie się liczyć, jeżeli koncepcja Dennetta i jej...
»
- Pani Xandra będzie tym zafascynowana - powiedziała głu­chym głosem, wiedząc o zainteresowaniu, jakim czarodziejka Shobalar darzyła magiczne przedmioty...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Wczoraj i dziś czytaliśmy Otwinowskiego. Gdyby
tak władza gimnazjalna o związku się naszym dowiedziała – dostalibyśmy wszyscy
niewątpliwie dymisją. Toteż wchodziemy i wychodziemy po jednemu i ostrożnie, i
drzwi zamykamy na klucz – bo pewnego pięknego poranku Ryży nawiedzić nas mo-
że”14.
Również dom zamieszkiwany w powieści przez generała Polenowa ma pierwo-
wzór w istniejącym do dziś w Kielcach pałacyku Tomasza Zielińskiego. W domu tym
w kieleckich latach Żeromskiego mieszkał jeden z najbliższych jego kolegów –
Edward Łuszczkiewicz. Młody Żeromski bywał tam częstym gościem. Poznał wów-
czas dobrze saloniki, przejścia, schodki, zakamarki tego uroczego domostwa.
Tragiczna historia miłości i śmierci Tatiany miała także odpowiednik w rzeczywi-
stości. Na starym rosyjskim cmentarzu w Kielcach jest grób w kształcie kurhanu, w
którym pochowana została Rosjanka Warwara Jakowlewna i jej ojciec generał Zier-
now. Młodziutka Warwara – jak przekazywali najstarsi regionaliści kieleccy – popeł-
niła samobójstwo wskutek nieszczęśliwej, nie odwzajemnionej miłości do Polaka.
Być może Żeromski przechował w pamięci ten fakt, aby wykorzystać go po latach15.
Opisana w utworze wioska Ciernie, w której mieszka powieściowy stryj Michał,
znajdujące się tam: dworek, staw, grobla, przydomowe drzewa, ogródek kwiatowy i
całe obejście ogrodzone płotem pleciakiem, wtopione w krajobraz, to jakby portret
Ciekot – rodzinnej, ukochanej miejscowości Żeromskiego. Także mogiła przydrożna
przy starym trakcie wiodącym od Zagnańska ku Wzdołowi w wiosce Gózd-Występa,
która – jak mówi ustna tradycja – kryje zwłoki powstańca z 1864 roku, usytuowana
jest zgodnie z topografią określoną w Echach leśnych i Urodzie życia.
Podobieństw jest więcej. Podlaskie obserwacje Żeromskiego z pobytu na guwer-
nerce w Łysowie, prześladowanie unitów – czemu poświęcił stronice Dzienników16,
zostały również wykorzystane w powieści (udział Piotra Rozłuckięgo w nocnym
zgromadzeniu wiernych pod duchowym przywództwem księdza Wolskiego). Kra-
kowski sąd nad księdzem Wolskim przypomina w nastroju posiedzenie komisji po-
wołanej w 1911 roku w Rapperswilu do zbadania zarzutów stawianych kustoszowi
Muzeum Narodowego Polskiego, a także słynny proces Stanisława Brzozowskiego z
1909 roku, w którym Żeromski był świadkiem. Powieściowy Gustaw Bezmian miał
prawdopodobnie pierwowzór w Bronisławie Piłsudskim, który spędził wiele lat wśród
Ajnów, znał ich język i obyczaje. Rozdział o aresztowaniu Bezmiana i jego pobycie w

14 Stefan Żeromski: Dzieła pod red. S. Pigonia, seria V Dzienniki. Opracował i przedmową opatrzył
Jerzy Kądzielą. Warszawa 1964 t. 2 s. 57–58.
15 Otylia Wyszomirska: Cmentarze mówią. „Słowo Ludu” 1966 nr 305 s. 3.
16 Stefan Żeromski: Dzienników tom odnaleziony. Z autografu do druku przygotował, wstępem i
przypisami opatrzył Jerzy Kądzielą. Warszawa 1973 s. 61–62,146–147, 152, 160.
7
areszcie, a następnie w więziennej celi wraz z grupą działaczy oświatowych zawiera
reminiscencje autobiograficzne – pisarz przeżył podobne wydarzenie w 1908 roku, co
potwierdza we wspomnieniu o Marianie Abramowiczu17.
Rozłucki z przyjaciółmi zwiedza w utworze te same londyńskie zabytki i zakątki,
które poznał Żeromski z synem Adamem w czasie pobytu w Anglii latem 1910 roku,
wrażenia pisarza z wakacji spędzonych na wybrzeżu bretońskim w 1911 roku również
znalazły rozwinięcie w utworze18. Zapewne i znajomość z inżynierem Witoldem Jar-
kowskim – profesorem aeronautyki w Politechnice Petersburskiej – wpłynęła na wie-
dzę pisarza z zakresu lotnictwa, opisy budowy aeroplanu i lotu Piotra Rozłuckiego.
Wiele drobnych spraw, epizodów, refleksów Żeromski zapamiętał, zasłyszał i wy-
korzystał tworząc literacką rzeczywistość w Urodzie życia. Przykładem może być
opis spotkania Piotra Rozłuckiego ze stryjem Michałem, gdy artylerzysta przyjeżdża
do Cierniów na urlop i w czasie wieczornej gawędy w pokoju stryja zajada gruszki z
wielkiego kosza:
„...to ten, to ów z rozmówców sięgał ręką po ów kosz i wyciągał na chybił trafił ja-
kiś okaz. Tak to, w najniewinniejszy sposób (...) ujrzeli jednak po pewnym czasie tak
znaczne obniżenie się poziomu zawartości kosza, że i dno przeglądać poczęło”19.
W liście Stefana Żeromskiego do ciotecznego brata, Józefa Saskiego, z którym pi-
sarz utrzymywał w młodości serdeczne kontakty, czytamy o wspólnych wieczorach
spędzanych w Kurozwękach:
„Przypominam sobie zawsze dobre dawne czasy, kiedy to objadaliśmy się przed
zaśnięciem mnóstwem gruszek, które przywoził stary Żyd ze Staszowa imieniem
Aron, a może nawet Szloma”20.
Zdajemy sobie sprawę z odrębności powieściowego świata od rzeczywistości. Ale
każdy autor ma prawo włączyć do tworzonego przez siebie obrazu fakty autentyczne,
cząstki, drobiny rzeczywistości stosując dowolny ich wybór i przetwarzając je zgod-
nie z własnym zamysłem i tendencją, jaką utwór propaguje. Pisał o tym prawie autora
Jan Parandowski:
„Pisarz ma w sobie coś z kłusownika, włamywacza, złodzieja. Porywa i kradnie.
Są ludzie, którzy nie biorą żartem tej metafory. Anegdotyczna historia literatury roi
się od procesów, pojedynków, awantur wywołanych wtargnięciem pisarza w życie
szanujących się obywateli, którzy nie mogą pogodzić się z myślą, że ktoś bierze ich
dom, stosunki rodzinne, charaktery, nałogi za surowiec dla dzieła sztuki. Pisarz nie
powinien i nie może liczyć się z takimi uprzedzeniami. Są środowiska, domy, typy,
mentalności tak skomponowane przez całe życie, że wyrzec się ich w imię grzeczno-
ści lub dyskrecji byłoby takim samym absurdem, jak dla uczonego wyrzec się odkry-
cia nieznanej cząstki materii poprzez szacunek dla tajemnicy stworzenia”21.

Powered by MyScript