- Na Coruscant - polecił robotowi typu FA-4, nie wstając z wygodnego fotela w głównej sterowni jachtu.
Chwilę później jego statek zniknął z normalnych przestworzy.
Dooku polecił pilotującemu jacht robotowi, żeby na krótko wyskoczył z nadprzestrzeni w sąsiedztwie planety Koobi. Gdyby kapitan jakiegokolwiek okrętu republikań-
skiej grupy szturmowej śledził trasę jego ucieczki z przestworzy Tythe, nabrałby pewności, że celem podróży uciekiniera jest Koobi. Geonosjanie skonstruowali jednak jacht w taki sposób, aby łatwo można było ukryć fakt, że Dooku zamierzał prawie od razu ponownie wskoczyć do nadprzestrzeni. Tym razem chciał się wyłonić w przestworzach Coruscant, żeby dołączyć do generała Grievousa i wziąć udział w ostatnim akcie dra-matu napisanego przez Lorda Sidiousa.
Porwanie Palpatine'a nie tylko położyło kres poszukiwaniom kryjówki Lorda Si-thów, ale także pozwoliło mu niepostrzeżenie odlecieć z Coruscant. Wszystkie te wydarzenia nie odgrywały jednak dużej roli w planie Sidiousa. Lord Sithów nigdy by nie dopuścił, żeby Jedi ujawnili jego prawdziwą tożsamość. A Palpatine wcale nie był tak ważną zdobyczą, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
O wiele ważniejszą zdobyczą, jak powiedział hrabiemu Lord Sidious podczas nieco wcześniejszej rozmowy, miał być Anakin Skywalker.
- Od dawna go obserwujesz, mój panie - odezwał się Dooku, powtarzając słowa usłyszane kiedyś z ust samego Sidiousa.
- Dłużej, niż mógłbyś sobie wyobrazić, Lordzie Tyranusie - potwierdził Sidious. -
Dłużej, niż mógłbyś sobie wyobrazić. Nadszedł czas, żeby wystawić go na kolejną próbę.
- Jego umiejętności, mój lordzie? - domyślił się hrabia.
- Głębię jego gniewu - sprostował Lord Sithów. - Jego skłonność do wykraczania poza granice Mocy, uznawane przez zakon Jedi, i do wzywania na pomoc potęgi Ciemnej Strony. Wkrótce generał Grievous włączy generator specjalnego sygnału namiarowego, który wezwie Skywalkera i Kenobiego do powrotu na Coruscant... Na scenę, którą dla nich przygotujemy.
Nie chodziło jednak o to, żeby ich schwytać.
- Stoczysz z nimi walkę, podczas której zabijesz Kenobiego - ciągnął Sidious. -
Jedynym celem jego życia jest zginąć, żeby młody Skywalker miał okazję sięgnąć do najgłębszych pokładów strachu i wściekłości. Jeżeli bez trudu pokonasz Skywalkera, Janko5
Janko5
269
James Luceno
Labirynt zła
270
li lekko, jakby złowieszczo, na bakburtę, połączyli się z pierścieniami jednostek napędu nadświetlnego i zniknęli w ciemności długiej nocy.
R O Z D Z I A Ł
56
Oba gwiezdne myśliwce spoczywały na płycie lądowiska w odległości zaledwie kilku metrów jeden od drugiego. Ich jednostki napędowe pracowały na biegu jałowym, w gniazdach tkwiły astromechaniczne roboty, a owiewki kabin były podniesione.
Żaden pilot nie włożył jednak hełmu, więc Anakin słyszał wyraźnie każde słowo Obi-Wana.
- Mimo tylu skrętów i zmian kursu, do jakich mnie zmusiłeś, nie znam żadnego pilota, w którego towarzystwie bym chętniej latał!
Anakin przekrzywił głowę i się uśmiechnął.
- Najwyższy czas, żebyś to przyznał! - odkrzyknął. - Czy mam przez to rozumieć, że bez wahania podążysz zawsze za mną?
- Na ile pozwolą mi na to umiejętności - zapewnił Kenobi. - Może nie w każdej sytuacji pozostanę obok skrzydła twojego myśliwca, ale zawsze będę osłaniał jego ogon!
- I kiedy poproszę cię o pomoc, pospieszysz mi na ratunek?
- Kiedy poprosisz mnie o pomoc, będę wiedział, że siedzimy w kłopotach po same uszy - odparł mistrz Jedi.
Anakin spoważniał.
- Obi-Wanie, nawet nie wiesz, ile razy do tej pory ocaliłeś mi życie - powiedział.
Kenobi przełknął kluchę, która utkwiła mu w gardle.
- Więc nie musimy się obawiać żadnego niespodziewanego zrządzenia losu - podsumował Korelianin.
Młody Skywalker roześmiał się beztrosko.
- A kto przywróci pokój w galaktyce, jeżeli my tego nie zrobimy? - zapytał.
Obi-Wan zacisnął wargi i kiwnął głową.
- Dobrze chociaż, że powiedziałeś „my" - mruknął do siebie.
Opuścili owiewki kabin pilotów i włączyli repulsory. Oderwali maszyny od płyty lądowiska, obrócili je o sto osiemdziesiąt stopni i wylecieli przez przezroczystą zasłonę ochronnego pola hangaru szturmowego krążownika.
Lecąc prawie skrzydło w skrzydło, przesłali energię do jednostek napędowych i oddalili się łukiem od kadłuba ogromnego okrętu. Kiedy przyspieszyli, z dysz wylotowych silników ich maszyn wydobyły się słupy oślepiającego błękitnego blasku. Skręci-Janko5
Janko5
271
James Luceno
P O D Z I Ę K O W A N I A
Z całego serca dziękuję Shelly Shapiro, Sue Rostoni i Howardowi Roffmanowi za to, że trwali w moim narożniku cały okres pracy nad powieścią. Składam podziękowania George'owi Lucasowi za odpowiedzi na wiele pytań, Mattowi Stoperowi za dodatkowy materiał i twórcze natchnienie, Donowi Wallace'owi za wczesną wersją chrono-logii wydarzeń i Hadenowi Blackmanowi za pomysł niektórych Przełomowych Momentów. Dziękuję także personelowi hotelu Casona we Flores w Gwatemali za ekspresową kawę oraz Karen-Ann i Jake'owi za czas i miejsce, w których mogłem śnić na jawie.
Janko5
|