- Ci kłamią...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Obecnie nie istnieje jeden zestaw technik określających terapię zorientowaną poznawczo...
»
palec w stronę dwóch bothańskich strażników stojących po obu stronach grodzi prowa-Trzy mniejsze krążowniki - wielkości statku, z którym walczyli na...
»
Osadnictwo militarne wzmocniło własność chłopską i zapewniło cesarstwusłużbę bitnych górali anatolijskich i kaukaskich, a także grup Słowian...
»
Załamywała ręce i płakała na głos, potykając się w wietrze na nadmorskich skałach...
»
Wielka ich różnorodnoć, wszechstronność oddziaływania oraz łatwość organizowania wysuwa je-na pierwsze miejsce w pracy z małymi dziećmi...
»
Zawezwawszy go więc na rozmowę rzekł mu ze zmartwioną wielce twarzą: – Trudno! każdy sam najlepiej rozumie, co mu czynić przystoi, nie będę ja cię...
»
czy aby się ukryć, czy aby dotrzeć do morza, tego i on sam nie wie...
»
Że ktoś ze mną zagra w berka, Lub przynajmniej w chowanego… Własne pędy, własne liście, Zapuszczamy — każdy sobie I korzenie...
»
Patrzc na t rutyn ow ju| procedur, zastanawiam si kim byB czBowiek, który poniósB tak okrutn [mier w ruinach WTC
»
calling group(1)...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

On był Buddą.
- W każdym razie, dołączam też jego błogosławieństwo.
- Wspaniale. Do widzenia, Kabado.
- Do zobaczenia, Czcigodny,
Jama i Kali wstąpili do Nieba. Przybyli do Niebiańskigo Grodu na grzbieciePtaka Garudy. Przybli do Miasta w towarzystwie Wisznu. Bez chwili zwłoki udalisię wprost do Pawilonu Brahmy. W Ogrodzie Radości spotkali siwe t Ganeszę.
- Słuchaj mnie, ty. Śmierci i ty, Zagłado - rozpoczął zebranie PanGanesza. - Brahma nie żyje. Tylko nas pięcioro wie o jego zgonie.
- Jak to się stało? - spytał Jama.
- Wygląda na otrucie.
- Przeprowadzono sekcję?
- Nie.
- Wobec tego ja się tym zajmę.
- Bardzo dobrze - skłonił się Ganesza. - Niemniej, poza śledztwem,musimy zająć się sprawą o znacznie większym znaczeniu.
- A o co chodzi?
- O sukcesję.
- Tak - zgodził się Jama. - Nie ma Nieba bez Brahrny.
- Właśnie... Kali, przyznaj się, czy myślałaś już o tym, by zostać Brahma,siąść na złotym siodle, przypiąć srebrne ostrogi?.,,
- Nie wiem...
- Wobec tego zacznij o tym myśleć, i to szybko. Uznaliśmy, że byłby tonajlepszy wybór.
- A co z Panem Agni?...
- Jego notowania nie są równie wysokie jak twoje. Nie wydaje się, że równiestanowczo, jak ty, sprzeciwiałby się akceleracjonizmowi.
176
 
- Rozumiem.
- Ja także.
- Chociaż...- dodała po chwili. - Dobry z niego bóg... ale nie dostaje mu
wielkości.
- Właśnie. A teraz powiedz: kto mógłby zabić Brahmę?
- Nie mam pojęcia. Wiesz już coś o tym?
- Jeszcze nie.
- Może ty go wykryjesz, Panie Jarno?
- Tak jest. Mój Aspekt jest przy mnie.
- Powinniście się naradzać we dwóch... ty j Pan Ganesza.
- Stanie się, jak mówisz. - skłonił się ten ostatni.
- Dobrze. Wobec tego zechcemy cię na razie opuścić. Za godzinę zjemyobiad w Pawilonie.
- Tak, Pani.
- Tak jest.
- Do zobaczenia przy stole...
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
- Pani?
- Słucham cię, Jamo?..,
- Zamiana ciała pociąga za sobą rozwód, chyba że podpisze się kontraktciągłości małżeństwa...
- Owszem...
- Brahma musi być mężczyzną.
- Tak.
- Odrzuć ten wybór.
- Ależ Panie...
- Sprzeciwiasz się?
- To wszystko stało się tak nagle, mój drogi...
- Nie chcesz nawet przemyśleć tego wyboru?
- Musze.
- Kali, bardzo mnie zasmucasz.
- Przykro mi. Nie miałam takiego zamiaru.
- Proszę cię raz jeszcze: odrzuć ten wybór.
Wysunęła władczo podbródek j zmrużyła oczy. - Stając się twą żoną, PanieJamo, nie przestałam być boginią z pełnią praw, które mi przysługują.
- To znaczy?... - zawiesił głos.
- To znaczy, że sama podejmuję decyzje.
- Jeśli zgodzisz się zostać Brahma, wszystko, co istnieje między nami,
będzie zerwane.
- Na to wygląda.
Jama poczerwieniał z wściekłości. - Co się tu dzieje, na imię Rissi. Czemunagle ta burza w szklance wody?! Dlaczego wszyscy w jednej chwili stali sięogorzałymi wrogami akceleracjonizmu?
177
- To konieczność - uśmiechnęła się, rozbawiona jego naiwnością. - Czu-ję, że muszą się zwrócić przeciwko czemuś.
- Ale dlaczego ty masz stanąć na czele?
- Nie wiem.
- Chyba istnieją jakieś powody, dla których nagle poczułaś nieprzezwycię-żony wstręt do akceleracjonizmu, kochanie. Czy wiesz coś o iym?
- Nie wiem.
- Jak na boga jestem jeszcze dość miody-westchnął Jama, podejrzliwiespoglądając na małżonkę. - Słyszałem jednak, że gdy świat dopiero powstał,lubiłaś długie spacery z pewnym herosem o imieniu Kalkm... Doszły mnie teżpogłoski, iż był to ten, który później pojawił się jako Sarn. Jeśli istnieją jakieśpowody, dla których mogłabyś nienawidzić swego dawnego Pana, i jeśli Samrzeczywiście nim był, to już rozumiem, dlaczego tak łatwo pozyskali cię do tejakcji. Pytam cię teraz, kochanie: czy mam racje?
- Niewykluczone.
- Jeśli więc mnie kochasz... a rzeczywiście jesteś moja żoną .. wobec tegopowiedz im. żeby sobie wybrali innego Brahmę.
- Jamo...
- Żądali, żebyś podjęła decyzję nie później niż za godzinę. Co im powiesz?
- Mogę im powiedzieć tylko jedno.
- A mianowicie...
- Przepraszam. Jamo...
Jama opuścił Ogród Radości jeszcze zanim zaczął się obiad. Choć było toniebezpiecznym uchybieniem etykiecie. Jama - znany wśród bogów z dyscyp-liny- był tego świadomy, podobnie jak zdawał sobie sprawę z powodów, któresię kryły za tą decyzją. Tak więc opuścił Ogród Radości, po czym ruszył tam,gdzie Niebo się kończyło.
Ten dzień i tę noc spędzi) w Domu Ciszy, nie niepokojony żadnymi wiadomoś-ciami. Tak wszystko zorganizował, że gościł w każdym z pięciu pokojów. Powo-li odzyskiwał panowanie nad własnymi myślami. Rankiem wrócił do Miasta.
Tutaj dowiedział się o śmierci Siwy.

Powered by MyScript