Nie sprzeciwiam się przemocy w kinie jako takiej – wielką literaturę i film często wypełnia przemoc – dopóki przemoc je konieczna i posuwa naprzód całą opowieść i rozwija temat. Weźmy na przykład „ultrabrutalny” film Stanleya Kubricka Mechaniczna pomarańcza (1971). Ten film, podobnie jak powieść Anthony Burgessa, na której został oparty, jest rozumną medytacją o istocie wolnej woli, przemocy jednostki i przemocy państwa. Sądzę jednak, że widz Matriksa odczuwa głównie przyjemność nie intelektualną, lecz emocjonalną, dzięki nowym efektom wizualnym i wyczynom kaskaderskim oraz akcji. Mówi Larry Wachowski: „Przemoc niesie wiele niewiarygodnych i pięknych obrazów i sądzę, że może być świetnym środkiem narracji. Filmowcy wymyślili zdumiewająco bogaty język przemocy. Na przykład to, co John Woo potrafi zrobić z przemocą, uważam za świetne. Wzniósł obrazy przemocy na wyższy poziom. Coś podobnego chcieliśmy zrobić w Matriksie”[87]. Ta przemoc spodobała się wielu widzom i recenzentom: „Matrix przedstawia sceny najbardziej frenetycznej akcji w amerykańskim kinie”[88], ale inni uznali, że pod koniec „film pogrąża się w przerażającym nihilizmie... gdy dobrze uzbrojony bohater zabiera się do uwalniania ludzkości, zabijając jak największą liczbę ludzi”[89]. Kłopoty z przemocą dla samej przemocy mają ostatnio liczne filmy science fiction, reprezentujące kino akcji, takie jak Pamięć absolutna (1990) Paula Verhoevena, który próbuje połączyć rozważania, jakie o chwiejnej naturze rzeczywistości prowadził Philip K. Dick z filozofią Arnolda Schwarzeneggera: „Tłuc głowy jak orzechy i wykosić wszystkich z karabinu maszynowego”. Film Verhoevena Starship Troopers [Żołnierze kosmosu] (1997) na – podstawie powieści Heinleina, usiłuje ośmieszyć militarystyczne, i faszystowskie społeczeństwo przyszłości, ale traci moc szyderstwa, kiedy podpisuje się pod ślepym heroizmem wojennym bohaterów i przeradza w spektakl ćwiartowania i rozlewu krwi. Powieść Heinleina opisuje, co prawda, militarystyczne społeczeństwo, jednak bez zacięcia satyrycznego i większej części tego rozlewu krwi. Łowca androidów (1982) i Raport mniejszości (2002) oparte na powieściach Philipa K. Dicka są moim zdaniem bardziej mydlącymi filmami akcji science fiction niż Pamięć absolutna, Żołnierze kosmosu czy Matrix. Przemoc w Łowcy androidów na przykład jest celowo wymuszona i odpychająca, ponieważ bohater tropi i zabija zbiegłych „replikantów”, wyprodukowanych ludzi, którzy są nie do odróżnienia od prawdziwych, umierają powolną śmiercią i cierpią prawdziwy ból. Zaś morderstwa w Raporcie mniejszości są pokazywane z wyprzedzeniem, a potem wielokrotnie odtwarzane we fragmentach, tak by kojarzyły się z urazem jak powracające koszmary. Przemoc w obu tych filmach służy rozwinięciu pewnej myśli. Natomiast w Matriksie hiper-rzeczywistość odwraca uwagę od hiper-przemocy. Przykładowo, skoro film nagina rzeczywistość i przypomina grę wideo, nie bierzemy poważnie rzezi policjantów w scenie sprzed wejścia do wind. Technicznie scena ta zdumiewa i porywa przy oglądaniu, ale jest niepokojąca w swoje wymowie. Policjanci są jak anonimowe cele w grze wideo, które istnieją tylko po to, żeby do nich strzelać. Z miejsca zapominamy, że za tymi policjantami z wirtualnej rzeczywistości stoją prawdziwi ludzie. Jeden z recenzentów wskazywał na niepokojącr podobieństwa pomiędzy tą sceną w Matriksie i rzeczywistą masakrą w Columbine High School, łącznie z czarnymi płaszczami i szybkostrzelną bronią automatyczną[90]. Gdy Dino Felluga pyta w poprzednim eseju: „Czy świadome użycie teorii postmodernizmu pozwala Wachowskim uniknąć zarzutu, że stworzyli zaledwie eskapistyczną opowiastkę?” – odpowiadam: „Nie sądzę”. Wracając do drugiej sprawy, do jakiego stopnia Matrix odzwierciedla idee Baudrillarda? W jakim stopniu Matrix jest zgodny z jego wnioskami? Na pierwsze pytanie odpowiem, że jest wyraźnie pod wpływem idei Baudrillarda, ale tak je rozwadnia, że przestają odzwierciedlać jego myśl. A na drugie odpowiem, że Matrix nie jest zgodny z wnioskami Baudrillarda, gdyż pokazuje nierealny świat narzucony ludziom (podczas gdy narzucamy go sobie sami) oraz daje nadzieję powrotu do rzeczywistości, który, zdaniem Baudrillarda, przestał być możliwy. W pewnym sensie Matrix jest uproszczonym i przygodowym ujęciem Simulacra and Simulation. W filmie są dwa światy: rzeczywisty świat Matriksa, czyli komputerowa symulacja 1999 roku oraz świat z roku 2199 po apokalipsie na Ziemi, a ponad to – ścisły podział na oba te światy. Podział ten jest bardzo jasny wizualnie. Według wypowiedzi Billa Pope, autora zdjęć, obrazy nieba w świecie Matriksa są komputerowo wzmocnione tak, żeby uzyskać biel. „Ponadto, ponieważ chcieliśmy, żeby rzeczywistość w Matriksie była nieciekawa... czasem używaliśmy zielonych filtrów.” Natomiast „Świat przyszłości jest zimny, ciemny i wstrząsany piorunami, więc nasze błyskawice są trochę bardziej niebieskie i jest ciemno jak w piekle. Rzeczywistość w przyszłości jest bardzo mroczna”[91]. Krytyk David Lavery zauważył, że „W Matriksie doskonale wiemy gdzie jest prawdziwy świat... przedstawiany Neo przez Morfeusza ‘Witaj w prawdziwym świecie’. Prawdziwy (świat istnieje, nawet jeśli obowiązują prawa ‘symulatów trzeciego rzędu’ Baudrillarda, a sztuka filmowa... może go przedstawiać i opowiadać bohaterską przypowieść o jego odzyskaniu”[92].
|